Zachodnie media długo przedstawiały saudyjskiego księcia jako reformatora, który otworzy pustynne królestwo na świat i zliberalizuje panujące w nim despotyczne porządki. Po morderstwa Dżamala Chaszukdżiego zaczęły „przyznawać się do błędu”. Najnowsza publikacja „New York Times” ostatecznie dowodzi, że rację od początku miała lewica: Muhammad ibn Salman zawsze był krwawym satrapą.

Następca tronu Arabii Saudyjskiej pokazał swoje „humanitarne” oblicze już jako osoba, która w saudyjskim establishmencie odpowiada za prowadzenie wojny z Jemenem. Zachodnie media, które bardzo długo ignorowały tragedię tego państwa i jego mieszkańców, wolały jednak przekonywać, że książę Muhammad rozumie potrzebę reformowania swojego kraju i np. poszerzenia zakresu praw kobiet. Komentarze tego typu brzmiały od początku jak zaklinanie rzeczywistości – bo „światły następca tronu” ani razu nie zająknął się nawet o rezygnacji z systemu nadzoru nad obywatelkami (obecnie każda Saudyjka do podróży czy podjęcia nauki potrzebuje zgody ojca, męża lub brata).

Dziś „New York Times” przyznał – Muhammad ibn Salman na ponad rok przed morderstwem Dżamala Chaszukdżiego zatwierdził plan działań służb wymierzonych w opozycję. Zgodził się nie tylko na śledzenie obrońców praw człowieka czy nawet umiarkowanych krytyków i krytyczek panującej dynastii, ale i na porwania, tortury i więzienie bez wyroku.

Na celowniku znalazły się działaczki broniące praw kobiet, a także m.in. wykładowcy akademiccy pozwalający sobie na zbyt duży margines wolności słowa. Mężczyźni, którzy zabili Chaszukdżiego i poćwiartowali jego ciało, prawdopodobnie brali już wcześniej udział w porwaniach i torturowaniu opozycjonistów. Były wśród nich aktywistki kobiece, których proces ruszył niedawno w Ar-Rijadzie: Ludżajn al-Hatlul, Aziza al-Jusuf, Iman an-Nadżfan i inne działaczki mogą zostać skazane nawet na 10 lat więzienia. W areszcie były torturowane – podtapiane i rażone prądem.

Co na to opinia publiczna „wolnego świata”? Amerykanie wiedzieli o programie inwigilowania i represjonowania opozycji od dawna. Źródła „NYT” przyznają teraz, że powstały na jego temat raporty wywiadowcze – oczywiście tajne. W rozmowie z dziennikarzami zastrzegający anonimowość urzędnicy wskazują nawet konkretne osoby nadzorujące program. Najważniejsza z nich to Saud al-Kahtani, wpływowa postać na dworze w Ar-Rijadzie, człowiek księcia Muhammada. Po śmierci Chaszukdżiego został on demonstracyjnie pozbawiony stanowiska, ale to tylko gra na użytek chwilowo oburzonej światowej opinii publicznej.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Bez przesady. Te media nie przejrzały na oczy. One realizują z dawna ustalony scenariusz. AS podskakuje nieco Izraelowi i Żandarmowi – trzeba ją postawić na trochę do kąta. Złożą samokrytykę, książę pokaja się w Waszyngtonie, zamówi za 10-15 miliardów zielków uzbrojenia – i media znów o nim ,,zapomną”.
    To nic osobistego, to tylko interesy, a w interesach prawa człowieka, swobody demokratyczne i inne wyświechtane terminy służą jedynie do uzyskania przewagi w rozmowach.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…