Inaki Urdangarin został skazany na sześć lat więzienia za przestępstwa finansowe i oszustwa podatkowe. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna jest członkiem rodziny królewskiej, towarzystwa mającego o sobie niezwykle dobre zdanie.
Mąż księżniczki Cristiny Federiki de Borbon y de Grecia, najmłodszej córki króla Hiszpanii Filipa VI został skazany na sześć lat i trzy miesiące pozbawienia wolności. Sąd na Majorce uznał go winnym malwersacji funduszy publicznych, oszustw, przestępstw podatkowych i fałszowania dokumentów. Były reprezentant kraju w piłce ręcznej jest członkiem arystokratycznej rodziny od 1997 roku, kiedy stanął przed ołtarzem z księżniczką Cristiną. Córka króla również była oskarżona w procesie, jednak pomoc ze strony najlepszych hiszpańskich adwokatów ocaliła ją przez wyrokiem skazującym. Pani de Borbon groziło osiem lat więzienia za przestępstwa podatkowe. Od pójścia za kratki uratował ją mąż, który wziął na siebie wszystkie czyny popełnione podczas wspólnej działalności w fundacji, której celem statutowym było promowanie sportu i kultury fizycznej. Cristina będzie musiała jednak zapłacić 260 tys. euro kary.
Corona española reitera „respeto absoluto” a fallo contra Cristina de Borbón e Iñaki Urdangarin https://t.co/EjQZVDslK2 pic.twitter.com/b5N9i7M0fi
— El Universal (@El_Universal_Mx) February 17, 2017
Prawnicy rodziny królewskiej nie kryli zadowolenia po ogłoszeniu wyroku. Skazanie Urdangarina na sześć lat uznano za sukces. Prokuratura domagała się bowiem aż 19 lat pozbawienia wolności dla oskarżonego. „Zawsze wierzyliśmy, że mamy rację. I cieszy nas, że to przekonanie podzielił sąd. Przed chwilą rozmawiałem z księżniczką, jest zadowolona ze swojej sytuacji i zaniepokojona sytuacją męża” – mówił Miguel Roca, jeden z najbardziej znanych adwokatów w Hiszpanii, obrońca Cristiny i jej męża.
Zarządzana przez Inakiego organizacja od początku działalności realizowała zlecenia opiewające na miliony euro. Bonanza zakończyła się w 2011 roku, kiedy praktyki stosowane w fundacji opisali dziennikarze „Newsweeka”. Wtedy okazało się, że NGO jest „jednym wielkim przekrętem”. Na czym polegały machloje królewskiego zięcia? Większość pieniędzy była od razu przelewana na konta innych firm należących do Urdangarin , a na cele charytatywne przekazywano niewiele więcej niż 1 proc.
Na początkowym etapie rozprawy Inaki Urdangarin zarzekał się, że nigdy nie słyszał o nielegalnych praktykach w organizacji i że niewiele pamięta o konkretnych sprawach. Podkreślał też, że jego małżonka – członkini rady nadzorczej fundacji – nie miała nic wspólnego z zarządzaniem finansami.
Proces arystokratycznej pary trwał od 2012 roku. Afera znacznie podważyła zaufanie do rodziny królewskiej, m.in. dlatego, że wybuchła w momencie, gdy w kraju szalał kryzys finansowy, a neoliberalne rządy cedowały jego koszty na zwykłych obywateli. Konsekwencją skandalu była abdykacja Juana Carlosa I, poprzedniego monarchy, przyjęta przez Kortezy w 2014 roku.
Jak do sprawy odniósł się obecny król Hiszpanii? Filip VI i królowa Letizia byli zajęci przecinaniem wstęgi na wystawie w madryckim Muzeum Thyssen-Bornemisza i w związku z tym odmówili skomentowania wyroku.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…