Niestety, może się okazać, że ofiar może być jeszcze więcej – wciąż trwają poszukiwania dziesiątek zaginionych i odnajdywane są nowe ciała. Sobotni zamach, dokonany przez Państwo Islamskie, to jeden z najbardziej tragicznych ataków terrorystycznych w ciągu trwającej od 13 lat wojny w Iraku.
Do wybuchu doszło w sobotni wieczór w Karadzie, w rojnym centrum Bagdadu. Na ulicach były tłumy; w świecie islamskim wciąż trwa Ramadan, święty miesiąc, w czasie którego za dnia nakazany jest ostry post, życie towarzyskie toczy się więc nocą. W oświadczeniu, w którym Państwo Islamskie – sekta, wyznająca wahhabizm, radykalny odłam sunnickiego islamu – przyznało się do odpowiedzialności za zamach, stwierdzono, że celem byli muzułmanie szyiccy, którzy faktycznie stanowili większość ofiar.
Państwo Islamskie traci wpływy militarne – według irackiego ministerstwa obrony kontroluje już tylko 14 proc. Iraku, u szczytu swojej potęgi pod wpływem terrorystów znajdowała się ponad jedna trzecia kraju. Członkowie sekty stracili kontrolę nad Faludżą, a wcześniej nad Ramadi; wciąż sprawują władzę w Mosulu, trzecim największym mieście Iraku, w którym przed wojną mieszkało 1,8 mln ludzi, czyli nieznacznie więcej niż w Warszawie. Straty w terenie spowodowały zmianę taktyki – sekta przeniosła ciężar swojej działalności na ataki terrorystyczne na ludność cywilną, takie jak ten w Karadzie.
Odpowiedzialnością za zamach obciąża się także władze Iraku, które nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom. Premier kraju, Hajdar al-Abadi, obiecał wprowadzenie dodatkowych systemów kontroli przy przekraczaniu granicy poszczególnych prowincji, stworzenie specjalnego pasa bezpieczeństwa wokół Bagdadu oraz zwiększenie nakładów na siatkę wywiadowczą.
Nie ustają też wysiłki militarne, mające na celu pokonanie ISIS. Jednak nawet rozprawienie się ze śmiertelnie niebezpieczną sektą nie rozwiąże problemów kraju, który od 13 lat, czyli od czasu nielegalnej interwencji wojskowej przeprowadzonej przez wojska USA i ich sojuszników – m.in. Polski – zmaga się z wojną. Obecnie większość mieszkańców kraju potrzebuje pomocy humanitarnej; z Iraku uciekły też miliony uchodźców. Ramadi, Faludża czy inne tereny, okupowane do niedawna przez Państwo Islamskie, są całkowicie zniszczone; wciąż odnajdywane są tam także śmiertelnie niebezpieczne dla ludności cywilnej miny.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…