
Belgijski zakon o nazwie Bracia Miłosierdzia ignoruje decyzję papieża Franciszka zmuszającą zakonników do zaprzestania zgodnego z belgijskim prawem wykonywania na swoich pacjentach eutanazji.

Zgromadzenie Braci Miłosierdzia działa w ok. 30 krajach świata. W Belgii zarządza 15 ośrodkami psychiatrycznymi, z których rocznie korzysta 5 tys. chorych. W tamtym roku 12 z nich złożyło wnioski o eutanazję.
W marcu belgijscy Braci Miłosierdzia zgodzili się na przeprowadzanie eutanazji w swych placówkach. Kuria generalna zakonu zażądała odwołania tej decyzji, a ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Müller wysłał pismo, w którym stwierdził, że eutanazja jest niezgodna z nauczaniem Kościoła.
Generał zakonu René Stockman zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z prośbą o wszczęcie dochodzenia aż przez dwie Kongregacje: Nauki Wiary oraz ds. Instytutów Życia Konsekrowanego. Decyzje, które zapadły, zatwierdził papież. Były one dla Belgów niekorzystne.
Zakonnicy mieli do końca sierpnia pokajać się i zapewnić, że w swoich placówkach leczniczych nie będzie eutanazji. A na dodatek każdy z belgijskich członków zakonu musiał złożyć oświadczenie potwierdzające, że „w pełni zgadza się z nauczaniem Kościoła na temat ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci”. A gdyby któryś tego nie zrobił, zostałby wykluczony nie tylko z zakonu ale i Kościoła katolickiego.
Na takie dictum Bracia Miłosierdzia z Belgii oświadczyli, że „będą kontynuowali swoją dotychczasową politykę względem osób z nieuleczalnymi przypadkami na ich życzenie”. I nie widzą w tym niczego, co byłoby niezgodne z nauczaniem Kościoła.
Brazylia: zwolennicy Bolsonaro przemocą chcą podważyć wyniki wyborów
Od wczoraj w wielu brazylijskich miastach trwają starcia między zwolennikami byłego prezyd…
niestety jestem za zakonnikami, ale do myśłenia daje koszt takiego miłosierdzia
Całkowicie popieram decyzję zakonników co do eutanazji, bo „przymus” życia jest najbardziej wyrafinowaną torturą, jaka może spotkać i tak już bardzo ciężko dotkniętych cierpieniem ludzi.
Jednak wprowadza to jakiś nieporządek prawny i moralny: jeśli jest się w jakiejś organizacji – w tym przypadku Kościoła – to trzeba się stosować do jej praw, obowiązków, statutu. Bo inaczej jest to anarchia, która promieniuje i na inne dziedziny życia, np. na politykę. To niejako sankcjonuje i usprawiedliwia postawę, gdy co innego się głosi, a co innego praktykuje.
Ale jeśli zakon działa na terenie Belgii to w swoich „szpitalach” musi stosować belgijskie prawo. Logicznym jest nie łamać prawa i nie sprzeciwiać się papieżowi – czyli zakończyć działalność „szpitalną”.