Strajk generalny rozpoczął się o 22 we wtorek, dziś trwa przez cały dzień. Belgijscy pracownicy, przedstawiciele różnych branż, solidarnie domagają się podwyżek płac. Siły zjednoczyły trzy centrale związkowe, mimo dzielących je na co dzień różnic.

Pikiety, blokady dróg, a przede wszystkim niedziałające zakłady pracy – tak wygląda dziś Belgia. Lotnisko w Charleroi zostało zamknięte, gdyż pracę przerwał praktycznie komplet zatrudnionych, z portu Bruksela-Zaventem odwołano 3/4 połączeń. Ze stacji nie odjechał co drugi pociąg i znaczna część pojazdów komunikacji miejskiej w Brukseli i innych belgijskich miastach. Zamknięte pozostały szkoły, normalnie nie pracują szpitale, placówki pocztowe, urzędy i zakłady zajmujące się wywozem oraz utylizacją odpadów. To, że w kraju trwa strajk generalny, widać również w centrach handlowych i firmach prywatnych.

Część strajkujących, inspirując się ruchem społecznym z sąsiedniej Francji, blokowała ulice i demonstrowała w żółtych kamizelkach. Demonstranci pojawili się m.in. w porcie w Gandawie oraz w limburskiej strefie przemysłowej. W Gandawie doszło do incydentu – dwoje aktywistów związkowych zostało potrąconych przez samochód; kierowca nie zatrzymał się, widząc blokadę.

Belgowie i Belgijki protestują, gdyż związki zawodowe nie doszły do porozumienia z organizacjami przedsiębiorców w sprawie międzybranżowego układu zbiorowego na lata 2019-2020. Reprezentanci pracowników domagali się zgody na powszechną podwyżkę płac o minimum 1,5 proc. w ciągu dwóch lat. Druga strona negocjacji była skłonna zgodzić się maksymalnie na 0,8 proc., chociaż od 2016 r. rząd belgijski i tak poważnie poszedł pracodawcom na rękę, ograniczając ponoszone przez nich koszty zatrudnienia.

Wspólny front w obronie pracowników utworzyły dziś trzy centrale związkowe: CSC, FGTB oraz CGSLB, mimo dzielących je na co dzień różnic. Pierwsza z organizacji tradycyjnie akcentuje swój chadecki profil, druga wywodzi się z ruchu socjalistycznego, trzecia uważana jest za bardziej liberalną. Tym razem przystąpiły do wspólnej walki i organizacji strajku generalnego, w przekonaniu, że inaczej się nie da. Poprzednie takie wystąpienie związkowe miało miejsce w 2014 r., gdy organizacje pracownicze bez powodzenia starały się zablokować reformy wdrażane przez rząd w duchu antyspołecznej polityki oszczędności (austerity).

Jest szansa, że tym razem pracownicy wywalczą pewne ustępstwa – w 2019 r. liberalny rząd już raz ustąpił. Widząc, że na francuskojęzyczną część Belgii rozlewa się ruch Żółtych Kamizelek, zrezygnował z wprowadzenia podwyżek cen paliwa, takich samych, jakie musiał odwołać Emmanuel Macron.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. …a polska wieś wesoła, polska wieś spokojna… Niech na całym świecie wojna my „walczymy” w temacie zastępczym: z kościołem katolickim, jakby ważniejszych spraw – spraw pracowniczych nie było. Traćmy siły nadal, to nas kapitaliści rozprasują na płasko.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…