MSW Niemiec zdelegalizowało portal internetowy, który jego zdaniem był wykorzystywany do publikacji „sprzecznych z konstytucją treści skrajnie lewicowych”.

.facebook.com/czarn

– Dalsze korzystanie z portalu linksunten.indymedia będzie odtąd traktowane jak przestępstwo – oświadczył niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere.

Dostawcy internetu w Niemczech zostali zobligowani do blokowania tej strony internetowej.

– Wydarzenia w Hamburgu pokazały, jakie skutki może mieć tego typu nagonka – uważa de Maiziere.

Decyzję władz o delegalizacji skrajnie lewicowego portalu związek zawodowy niemieckiej policji przyjął z zadowoleniem. Najpierw jednak policja przeszukała pięć lokali należących do działaczy skrajnej lewicy we Freiburgu w Badenii-Wirtembergii. Skonfiskowano w nich komputery i broń, w tym noże, pałki gumowe, rurki i proce. Nikogo nie zatrzymano.

Niemieckie MSW twierdzi, że działający od 2009 roku portal służył uczestnikom skrajnie lewicowych protestów podczas lipcowego szczytu G20 w Hamburgu. Ministerstwo uznało nawet linksunten.indymedia za „główną platformę komunikacyjną wśród skłaniających się ku przemocy przedstawicieli skrajnej lewicy”. Zdaniem władz niemieckich portal służył do wymiany informacji na temat metod protestowania z użyciem przemocy oraz do rozpowszechniania „niekonstytucyjnych treści skrajnie lewicowych”.

Przedstawiono zawierający siedem stron wybór tekstów z portalu, zawierający według niemieckiego prawa „treści karalne, przyznanie się do popełnienia czynów karalnych oraz treści sprzeczne z niemiecką konstytucją”.

– Niektóre wpisy dotyczyły bezpośrednio zamieszek podczas szczytu G20, np. apeli o atakowanie policjantów z użyciem środków pirotechnicznych. To wykracza poza granice dopuszczalnej kultury protestu – stwierdził szef niemieckiego MSW.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Nie używajcie terminu „lewicowy” w stosunku do pospolitych bandytów, bo to nijak nie służy lewicy.
    Jeżeli coś dziwi w zamknięciu portalu „linksunten.indymedia”, to fakt, że zrobiono to dopiero teraz, a nie zaraz po jego powstaniu. Niemieccy publicyści wiążą to ze zbliżającymi się tam wyborami parlamentarnymi: władze rzutem na taśmę próbują wprowadzić elementarny porządek prawny. A rzeczony portal internetowy naruszał go wręcz demonstracyjnie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…