Pan Wojciech Engelking nie zrozumiał listu jaki 25-letni Damian Duszczenko napisał do premier Ewy Kopacz. Nie zrozumiał, bo podobnie jak rząd „rżnie głupa”. To rząd ustalił, że jedyną drogą do zdobycia dachu nad głową jest kupno mieszkania w kredycie hipotecznym. Wzmiankowana przez Engelkinga kompleksowa nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów i przeciwdziałaniu bezdomności otwiera możliwość finansowania masowego budownictwa czynszowego z budżetu centralnego. I to ze środków, które obecnie rząd przeznacza na dopłaty do kredytów hipotecznych, zaniedbując budownictwo komunalne.
Damian nie marzy o własności. Przeciwnie, wykpiwa owo marzenie o posiadaniu mieszkania na własność. Ale ironii Engelking nie lubi. Młody człowiek, którego nie stać na kupno własnego kąta, nie jest też w stanie z pierwszych, niskich zwykle zarobków takiego mieszkania wynająć. Musi więc mieszkać w kołchozie, albo emigrować. Engelking uważa, że gnieżdżenie się wielu młodych ludzi pod jednym dachem to „styl życia” a nie konieczność. Podobnie jak wielu bezczelnych liberałów nazywa bezdomność „stylem życia”, choć już dawno wiadomo, ze ludzie trafiają na bruk z biedy i wbrew własnej woli.
Sam wynajmuję mieszkanie na wolnym rynku. Płacę 2000 zł za 60 metrów na Pradze i bardzo często zalegam z czynszem. Należę bowiem do coraz większej grupy ludności o nieregularnych i zbyt niskich dochodach. Dlatego żaden bank nie udzieli mi kredytu hipotecznego, podobnie jak większości polskiej młodzieży.
Problemem, o którym Wojciech Engelking nie wspomina, są spekulacyjnie zawyżone ceny mieszkań i ich wynajmu. Damian w swoim tekście upomina się o budownictwo czynszowe, bo duża podaż mieszkań pod wynajem oznacza spadek cen na rynku do poziomu, który nie będzie stawiał młodych ludzi wobec konieczności emigracji, aby się usamodzielnić i założyć rodzinę.
I to dlatego w każdy piątek, my działacze i sympatycy Ruchu Sprawiedliwości Społecznej stoimy przy metrze Centrum z tabliczkami: „Nigdy nie będziesz mieć mieszkania”.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Mieszkania na wynajem gminne/państwowe – komunalne są zamachem na święte prawo do (wy)zysku deweloperów i innych prywatnych właścicieli. O spółdzielniach obecnie da się powiedzieć jedno – za komuny były parodią spółdzielczości (w sensie kolektywnego zarządzania i przejrzystości działań), po zmianie systemu stały prywatnym folwarkiem zarządu z polityką otwartej pogardy wobec mieszkańców/członków spółdzielni.
A wystarczyłoby wprowadzić racjonalne czynsze regulowane, surowo karać nielegalny wynajem (np. utratą mieszkania/domu/kamienicy przez właściciela), obowiązek płacenia podatku od wynajmu przez każdego landlorda i ulgi podatkowe dla tych, którzy zmuszeni są wynajmować mieszkania. Nie, żeby zlikwidować zyski prywaciarzy – jedynie, by je uczynić mniej absurdalnymi.