Zapowiedź wydarzenia pod nazwą „Wszystkie kobiety w burkini na plażach festiwalu w Cannes” nie wywołała entuzjazmu organizatorów festiwalu. Miasto zastanawia się nad wydaniem zakazu takiego zgromadzenia.
Burkini to „muzułmański”, damski strój kąpielowy przypominający ubranie nurka. Zdobył światową sławę w sierpniu zeszłego roku, gdy kolejne francuskie kurorty wprowadziły plażowy zakaz noszenia go przez kobiety. Cannes było pierwszym miastem, które taki wprowadziło, unieważniony następnie przez francuską Radę Stanu (odpowiednik NSA). Sąd orzekł, że restrykcja nielegalnie „godzi w wolności podstawowe: wolność przebywania w przestrzeni publicznej, wolność sumienia i wolności osobiste”.
Manifestację w Cannes „na cześć tego orzeczenia” organizuje Raszid Nekkaz, algierski milioner, znany we Francji z regularnego opłacania z własnej kieszeni policyjnych mandatów wlepionych muzułmankom noszącym publicznie burki lub nikaby – stroje zakrywające również twarz. Nekkaz opłacił prawie 1200 mandatów, co stało się przyczyną wprowadzenia przez rząd „poprawki Nekkaza” do odpowiedniej ustawy, zakazującej odtąd chwalenia się publicznie płaceniem cudzych mandatów.
Nekkaz pochwalił się na razie, że wysłał burkini w kolorach Francji Marine Le Pen i zaprosił ją do Cannes. Policja uważa, że w piątkowej „manifestacji burkini” weźmie udział najwyżej tuzin kobiet. Będą im jednak z pewnością towarzyszyć dziesiątki fotografów i ekip telewizyjnych obecnych na festiwalu. „To będzie wydarzenie światowe” – zapewnia Nekkaz.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Manifestację w Cannes „na cześć tego orzeczenia” – czyli na rzecz wolności demonstrowania przywiązania do islamu – organizuje Raszid Nekkaz, algierski milioner. Budowę meczetów w całej Europie i zatrudnianie tam najbardziej twardogłowych islamistów finansuje Arabia Saudyjska. Jednym słowem: wyznawcy Proroka mogą się w całej Zachodniej Europie czuć jak u siebie. W przeciwieństwie do Europejczyków, którzy będąc w krajach muzułmańskich muszą ściśle przestrzegać tamtejszych zasad i obyczajów. W przypadku ich naruszenia grozi więzienie lub kilkaset batów, albo obie kary łącznie.
Jak ktoś się sam nie szanuje, to inni tym bardziej nie szanują.
masz racje popieram
Jak sam piszesz, muzułmanie w krajach europejskich również stosują się do panujących tu zasad: bogaty może robić co chce, płacić cudze mandaty, budować meczety, kto bogatemu zabroni?
Może również ubierać się na plażę, w co mu pasuje.
Inni tzw. „europejczycy” próbują wprowadzić bliskowschodnie zwyczaje, tj. narzucić obowiązujący strój plażowy, zabronić budowy mniejszościowych ośrodków kultu…