Hiszpański rząd spełnił obietnicę: wprowadził ustawowe regulacje pracy platformowej. Innymi słowy – Uber, Glovo i inne platformy zajmujące się dostawami jedzenia nie będą już mogły udawać, że jeżdżący pod ich szyldem kurierzy to „niezależni dostawcy” i „freelancerzy”. 

– Żaden kraj na świecie nie odważył się przyjąć takiej ustawy. Świat patrzy na Hiszpanię – powiedziała minister pracy i ekonomii społecznej Yolanda Diaz, która w rządzie zjednoczonej lewicy reprezentuje Hiszpańską Partię Komunistyczną. Faktycznie, regulacje przyjęte przez rząd  w Madrycie są bezprecedensowe. Platformy takie jak Uber Eats, Glovo czy Deliveroo będą na ich podstawie musiały zatrudnić kurierów jako zwykłych pracowników: z urlopem, składką zdrowotną i  regulowanym czasem pracy.

Na dostosowanie się do nowych zasad firmy dostały trzy miesiące.

Omijali kodeks pracy

Czas pandemii, gdy zamknięto restauracje i pozostawiono jedynie możliwość zamawiania posiłków do domu, był prawdziwym eldorado dla platform oferujących dostawy jedzenia. Od restauracji i barów pobierały wysokie prowizje, obserwowały stały wzrost obrotów, a swoich kurierów traktowały jak „freelancerów”. Pracownicy mogli rozwozić zamówienia całymi dniami, działając w oparciu o wskazania z aplikacji dowozowej, ale platformy nie gwarantowały im ani ubezpieczenia, ani nie płaciły składek zdrowotnych. Wolały udawać, że nie są pracodawcami, tylko udostępniają przestrzeń działania dla samodzielnych przedsiębiorców. – Człowiek na rowerze, z aplikacją w ręku, nie jest przedsiębiorcą. Tak już orzekają sądy – odpowiada minister Diaz.

W Hiszpanii  w takiej sytuacji było nawet 30 tys. osób. Związki zawodowe nie mają wątpliwości: to dobry krok.

Firmy są wściekłe

Deliveroo, Uber Eats i inne firmy zrzeszone w biznesowej federacji APS zaczęły bić na alarm, gdy tylko lewicowy rząd Hiszpanii wspomniał o możliwości uregulowania pracy platformowej. Teraz wieszczą apokalipsę. Zapowiadają, że nowoczesna cyfrowa gospodarka hiszpańska właśnie otrzymała potężny cios i będzie mieć problem z dalszym rozwojem. Z drugiej strony firmy uznały najwyraźniej, że rząd w Madrycie jest zdeterminowany. Nie grożą wycofaniem się z miejscowego rynku, Uber Eats zapowiada wręcz, że znajdzie nowe możliwości działania, uwzględniające nowe przepisy.

Platformom nie podoba się również  zapis w nowej ustawie, który nakazuje im udostępniać pracownikom przynajmniej niektóre algorytmy, decydujące np. o karach za małą efektywność. Zdaniem federacji APS rząd zamachnął się na wolność prowadzenia działalności gospodarczej i tajemnicę biznesową. Ale minister Diaz odpowiada na Twitterze: ludzie muszą wiedzieć, w jaki sposób technologia wpływa na ich pracę.

Czy hiszpański rząd znajdzie naśladowców?

Yolanda Diaz podkreśliła, że o regulowaniu pracy platformowej rozmawiała niedawno z kolegami z innych krajów. Chodzi o ministrów z Włoch i Portugalii. – Europa bacznie się nam przygląda – dodała. Faktycznie, Unia Europejska jeszcze przed pandemią rozważała możliwości uregulowania pracy platformowej. Dostrzegała, że cyfrowe korporacje wypracowały model, w którym omijają podstawowe, zapisane w kodeksach pracy gwarancje dla zatrudnianych. I nie tylko UE: amerykański sekretarz pracy Marty Walsh wspomniał niedawno, że wielu kurierów jeżdżących dla platform powinno mieć umowy o pracę.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…