Likwidacja obozu migrantów we francuskim Calais dobiegła końca, a władze twierdzą, że wszyscy zostali przesiedleni. Świadkowie twierdzą co innego.
Przede wszystkim chodzi o dzieci i nastolatki. Setki nieletnich pozostają w samym obozowisku lub w jego okolicach, bez pomocy i perspektyw na przyszłość. Jak twierdzą władze, wszystkie dzieci z „dżungli” zostały przeniesione do innego ośrodka w samym Calais, gdzie będą oczekiwały na decyzję co do ich przyszłego losu. Na przykład Wielka Brytania zadeklarowała, że przyjmie 274 dzieci. Problem polega na tym, że po pierwsze to jedynie bardzo niewielka część potrzebujących pomocy spośród nieletnich, po drugie zaś, jeszcze co najmniej setki dzieci i nastolatków pozostaje poza systemem rejestracji, bez możliwości skorzystania z noclegów, pomocy i otrzymania żywności. Najmłodsi imigranci nie wierzą, jak się zdaje w dobrą wolę francuskiego systemu pomocy uchodźcom i wolą na własną rękę szukać możliwości przeżycia lub dostania się do Wielkiej Brytanii.
W praktyce wygląda to tak, że jeżeli ktoś, włączając w to osoby nieletnie, pozostaje odmawia opuszczenia „dżungli”, władze mają prawo go aresztować. Telewizja CNN, na którą powołuje się TVN24 twierdzi, że są już przypadki pierwszych zatrzymań przez policję dziecięcych uchodźców. Przy czym pracownicy, którzy sprzątają teren po obozowisku twierdzą, że niezarejestrowanych nieletnich są setki.
Niedawno strajk.eu podawał dane UNICEF, które udowadniały, że wśród uchodźców znaczny odsetek to dzieci. Co drugi uchodźca na świecie ma poniżej 18 lat. W 2015 roku na azyl oczekiwało 100 tysięcy dzieci, często z traumami wyniesionymi z konfliktów zbrojnych, których byli świadkami lub bezpośrednimi uczestnikami.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
