Faszyzm się odradza. By z nim walczyć, trzeba go precyzyjnie zidentyfikować. Należy też stworzyć szeroki Front Ludowy, czyli połączyć siły lewicy i centrum – dowodzi w książce „How to stop fascism” („Jak zatrzymać faszyzm”) brytyjski dziennikarz Paul Mason. Czy ma rację? Na ile jego przemyślenia są inspirujące w polskich warunkach?

Z pewnością znajomy wyda się już pierwszy wniosek autora: prawicowi populiści często stwarzają klimat przyzwolenia dla grup faszystowskich. Mason pisze: „Prawicowi ekstremiści zwykle propagują wojnę ras, stosują przemoc i otwarcie walczą o rozpad demokracji. Prawicowi populiści atakują prawa człowieka, represjonują mniejszości i urządzają masowe mobilizacje, ale zwykle nie stosują przemocy i są skoncentrowani na wygrywaniu wyborów, często przez nowe partie polityczne. Autorytarni konserwatyści tymczasem pożyczają retorykę populizmu, działają w partiach głównego nurtu, elitarnych sieciach tradycyjnych instytucjach państwa.”

Historycznie faszyzm i nazizm były reakcjami na poczynania i rozwój ruchów socjalistycznego i komunistycznego.

We Włoszech, od wiosny 1919 roku, czerpiąc inspirację z Rewolucji Październikowej, Partia Socjalistyczna wraz z ligą chłopską Federterrą propagowały zajmowanie leżących odłogiem ziem obszarniczych. Ruch socjalistyczny i związkowy stworzyły sieć stowarzyszeń, giełd pracy, spółdzielni. Przejmowano fabryki i koordynowano ich działalność. Tworzyły się rady robotnicze. Latem 1920 roku zastrajkowali chłopi w północnych i środkowych Włoszech, odmawiając zbioru plonów. Wywalczono wtedy nieformalne współzarządzanie wielkimi majątkami ziemskimi przez Federterrę. We wrześniu 1920 r. przez 18 dni 400 tysięcy robotników Turynu, Milanu i Bolonii okupowało fabryki, kontynuując pracę. Jednak gdy związki zawodowe ogłosiły referendum z pytaniem, czy polecić Partii Socjalistycznej rewolucyjne przejęcie władzy – 60 proc. głosów padło przeciw tej propozycji. Wrzenie nie przerodziło się w świadomą swych celów rewolucję.

Wszystko to i sukcesy wyborcze socjalistów w wyborach do samorządu na jesieni 1920 r. uruchomiło reakcję ze strony obszarników, którzy finansowali ruch faszystowski. Faszystowskie bojówki składające się w znacznej części z byłych żołnierzy rozpoczęły kampanię terroru: między styczniem a kwietniem 1921 roku zabiły ponad 100 osób. Wiele lokali związkowych i partyjnych zostało zniszczonych, a karabinierzy zamiast ścigać faszystów wręcz ich osłaniali. Socjalistyczni samorządowcy byli zmuszani przez faszystów do ustąpienia ze stanowisk.

Faszyści stosowali przemoc otwarcie. Faszystowski lider z Pizy pewnego razu wszedł do kawiarni, pchnął przypadkowego socjalistę pod ścianę i strzelił mu w głowę, później zaś przekonał lokalną gazetę do wydrukowania nagłówka „Żart Wilhelma Tella poszedł nie tak”.

Na przyjęciach przedstawiał się: „Sandro Carosi, piętnaście morderstw politycznych”.

Początkowo reakcja lewicy na faszystowską przemoc była niemrawa, a socjaliści odwoływali się do sił prawa i porządku. „Bądźcie dobrzy, bądźcie cierpliwi, bądźcie święci. Bądźcie tolerancyjni. Bądźcie współczujący. Nawet przebaczajcie” – pisał jeden z liderów socjalistów Filippo Turati.

Wejście faszystów do mainstreamu przypieczętował ich sojusz wyborczy z liberałami w wyborach powszechnych w maju 1921 roku w ramach Bloku Narodowego. Po wyborach faszyści czym prędzej przeszli do opozycji.

Marsz faszystów na Rzym, październik 1922

Wydawało się, że sytuacja zmieni się wraz założeniem w czerwcu przez młodego byłego oficera Argo Secondariego organizacji paramilitarnej Arditi del Popolo (Komandosi Ludu). Organizacja ta odwoływała się do kategorii ludu, a nie ideologii klasowej oraz głosiła hasła patriotyczne jednocześnie walcząc czynnie i zbrojnie z faszyzmem. Przyciągnęła socjalistów, anarchistów, republikanów oraz komunistów. Ale 3 sierpnia 1921 r. Mussolini, jak pisze autor, wykonał mistrzowski ruch: zaproponował „pakt pacyfikacji” między faszystami a socjalistami oraz lewicowymi związkami zawodowymi. Został on zawarty, a strony obiecały wyrzec się przemocy i kontaktów z Arditi del Popolo. Już w listopadzie pakt ten został przez przywódcę faszystów odwołany, spowodował jednak uwiąd ruchu antyfaszystowskiego. Od tej chwili droga Mussoliniego do władzy była prosta, choć nadal znaczona przemocą. 27-29 października 1922 roku miał miejsce marsz faszystowskich „czarnych koszul” na Rzym, w wyniku którego król powierzył Mussoliniemu funkcję premiera.

Z kolei w Niemczech, przypomina Mason, do wyniesienia nazistów do władzy przyczynił się głęboki konflikt na niemieckiej lewicy.

Komuniści nazywali socjaldemokratów „umiarkowanym skrzydłem faszyzmu”. Byli przekonani, że historia jest po ich stronie, zbliża się okres rewolucyjny i że powinni walczyć z całym światem burżuazyjnym. A oto opis stanu świadomości socjaldemokratów: „Po pierwsze byli ślepo oddani legalności i parlamentowi w czasie kiedy polityka stawała się radykalna, pełna przemocy, populistyczna i przenosząca się na ulice. Po drugie, stanowczo (i tak jak uczynią to socjaldemokraci w kryzysie strefy Euro w 2015 roku), podpisywali się totalnie pod doktryną cięć budżetowych, że ceny muszą spaść, zanim konsumpcja wzrośnie. Otwarcie odrzucali rozwiązanie w postaci finansowanych przez państwo robót publicznych(…). Po trzecie, byli oddani obronie porządku międzynarodowego uzgodnionego w Traktacie Wersalskim w 1919 roku i przez to honorowaniu systemu reparacji”.

„Zdradzeni przez SPD głosują na komunistów” – plakat wyborczy Komunistycznej Partii Niemiec, 1933

W wyborach 1930 roku socjaldemokraci i komuniści zdobyli łącznie 43 proc. głosów. Było to za mało, by utworzyć rząd, ale być może, gdyby połączyli siły, udałoby się im skutecznie zwrócić się do klasy średniej i elektoratu wiejskiego – twierdzi Mason. Stało się jednak inaczej. 30 stycznia 1933 roku Hitler objął stanowisko kanclerza. W lipcu NSDAP została ogłoszona jedyną legalną partią. Do końca tego roku 2500 głównie lewicowych opozycjonistów zostało zamordowanych, a 130 tysięcy osób zostało umieszczonych w obozach koncentracyjnych.

Krajem, gdzie, przynajmniej na kilka lat, udało się stworzyć skuteczną lewicową koalicję przeciwko faszyzmowi była Francja.

6 lutego 1934 roku miały miejsce zamieszki w Paryżu i próby szturmowania parlamentu przez prawicowe organizacje paramilitarne Solidarité Française i Croix de Feu. W rezultacie ustąpił oskarżany o korupcję rząd lewicowo – liberalnej Partii Radykalnej. To wydarzenie przekonało komunistów i socjalistów do prób współpracy. Pierwszym, który uchwycił nową dynamikę sytuacji był komunistyczny burmistrz północnego przedmieścia Paryża Saint-Dennis – Jacques Doriot, który w ciągu trzech lat sam stanie się faszystą, a później nawet kolaborantem Vichy. Na razie jednak to on założył pierwszy lokalny komitet antyfaszystowski złożony z komunistów i socjalistów. To również on wzywał kierownictwo Komunistycznej Partii Francji, by dołączyło do wielkiego strajku, co komuniści uczynili, rozkazując jednak swoim członkom organizację oddzielnej od socjalistycznej demonstracji.

Ku zaskoczeniu liderów, obie demonstracje połączyły się, wśród okrzyków „Jedność, jedność!”. Tej samej nocy miało miejsce we Francji 346 demonstracji. W fabrykach i miastach tworzyły się komitety i bojówki antyfaszystowskie.

Doriot, wezwany do Moskwy w celu złożenia wyjaśnień. odmówił lotu, przypuszczalnie obawiając się śmierci z rąk radzieckiej bezpieki. Wystosował jednak otwarty list do Stalina proponując stworzenie zjednoczonego ruchu antyfaszystowskiego, obejmującego także chłopów i członków klasy średniej. Napisał, że ruch ten powinien być uformowany wokół podstawowego ekonomicznego programu, koniecznego, by przyciągnąć „szerokie warstwy społeczne”. Podobnego zdania był też sekretarz generalny Kominiternu Georgi Dymitrow, który przekonał Stalina do programu Doriota i odwołania linii „socjalfaszyzmu”.

Ważnym krokiem na drodze do jedności lewicy było utworzenie w marcu 1934 roku Antyfaszystowskiego Komitetu Czujności Intelektualistów (CVIA). Jego gwiazdą był filozof Émile Chartier. Miał on klasycznie liberalne poglądy, a jednocześnie twierdził, że parlamenty muszą być poddane nieustannemu naciskowi rewolucyjnych mas. Programem CVIA było przeciwstawienie się Nowemu Średniowieczu i wyzwolenie państwa spod dominacji wielkiego kapitału. 14 lipca 1935 r. w Dzień Obalenia Bastylii kilkaset tysięcy ludzi w Paryżu na wezwanie lewicowych intelektualistów z CVIA uczestniczyło w antyfaszystowskiej demonstracji. DTo również intelektualiści z CVIA wraz ze związkami zawodowymi napisali program sformowanego w styczniu 1936 r. przez radykałów, socjalistów i komunistów Frontu Ludowego. Domagano się skrócenia czasu pracy, państwowych inwestycji i odejścia od programu cięć budżetowych.

3 maja 1936 r. Front Ludowy odniósł decydujące zwycięstwo wyborcze. Wkrótce wybuchł strajk generalny z żądaniami podwyżki płac, 40-godzinnego tygodnia pracy i 2 tygodniowego płatnego urlopu. Pod wpływem strajku przedsiębiorcy podpisali pakt narodowy, tym bardziej, że podobne żądania zawarte były w programie rządu. Rząd Frontu Ludowego Leona Bluma zdelegalizował faszystowskie organizacje Croix de Feu i Solidarité Française. Rząd nie tylko ustanowił pierwsze w historii Francji płatne urlopy, ale też wydał tanie bilety kolejowe i zorganizował specjalne pociągi na wybrzeże dla rodzin robotniczych.

Rządy Frontu Ludowego dotrwały jedynie do początku 1938 r, jednak jak twierdzi Mason – do 1940 r. zatrzymały proces faszyzacji Francji.

Dzisiaj lewica wydaje się być niechętna tworzeniu szerokich sojuszy. Inwencję w szukaniu nowych sprzymierzeńców wykazują za to skrajni prawicowcy.

Współczesną okazją do współdziałania różnych prawicowych i faszyzujących sił był kryzys na granicy turecko – greckiej w marcu 2020 roku. Rząd Turcji nakłaniał wówczas uchodźców, by szturmowali granicę z Grecją, grożąc powrotem do kryzysu z 2015 r.

Wkrótce w pogranicznym greckim mieście Wolos pojawiła się samozwańcza straż obywatelska. Jej członkowie zamieszczali na Facebooku fotki z bronią palną, której zamierzali użyć, by „oczyścić miasto z nielegalnych imigrantów”. Pojawili się celebryci europejskiej skrajnej prawicy. Przybył Janis Lagos, były lider greckiej partii Złoty Świt, a w tamtym czasie niezależny deputowany do Parlamentu Europejskiego. Pojawił się Martin Sellner były przywódca austriackiego ruchu identytarystów, grupy, która stała się znana po tym, jak otrzymała wpłaty od zabójcy 51 osób w dwóch meczetach w Christianchurch. Nie zabrakło lidera skrajnie prawicowych Szwedzkich Demokratów Jimmiego Åkessona rozdającego migrantom ulotki nawołujące do powrotu. „Z dala od kamer, grupy prawicowych europejskich ekstremistów dołączyły do uzbrojonych greckich mieszkańców wsi w traktorowych konwojach, by upolować nocą migrantów. Fotografie w mediach włoskich pokazywały uzbrojonych cywili „strzegących” grupę uchodźców, których buty zostały skonfiskowane”.

Tak wyglądała mobilizacja europejskiej skrajnej prawicy. W październiku 2020 r. Lagos został skazany na 13 lat pozbawienia wolności za kierowanie organizacją przestępczą, za jaką uznano Złoty Świt.

Przenieśmy się teraz do Niemiec. W maju 2020 roku niemiecka policja odkryła skład broni w domu starszego sierżanta sztabowego elitarnej jednostki sił specjalnych KSK. Kompania sierżanta, zinfiltrowana przez neonazistów, została rozwiązana. Służby wywiadowcze ogłosiły, że obserwują 550 podejrzanych o zachowania neonazistowskie w Bundeswehrze, z tego 20 w KSK.

We wrześniu 2019 roku niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji wykrył siatkę policjantów, żołnierzy i weteranów Nordkreuz. Jej członkowie używali aplikacji Telegram, by zebrać dane 25 tysięcy obywateli Niemiec uważanych za zbyt przyjaznych uchodźcom. Jednym z celów Nordkreuz było zabijanie przeciwników politycznych. Członkowie grupy fantazjowali o spodziewanym upadku niemieckiego państwa i przygotowywali się na Dzień X, który miał być uruchomiony przez katastrofę klimatyczną, muzułmańskie powstanie lub krach finansowy.
W ciągu 2020 roku, ponad stu lewicowych polityków, prawników i celebrytów było bombardowanych groźbami śmierci lub gwałtu przez grupę NSU 2.0 (Narodowo Socjalistyczne Podziemie 2.0). Używano przy tym danych skradzionych z policyjnych lub sądowych akt. W tym samym okresie skrajnie prawicowi „samotni strzelcy” zabili między innymi antyrasistowskiego konserwatywnego polityka w Hesji, dwie osoby w synagodze w Halle i dziewięcioro Kurdów w kawiarni w Hanau.

Co obiecują faszyści? Stworzenie „czystych etnicznie” „etnopaństw”, walkę z feminizmem i „ideologią” LGBT, „marksizmem kulturowym”, a także zawrócenie strumienia postępu.

Czołowy ideolog francuskiej skrajnej prawicy Alain de Benoist, głosi, że nowoczesność była pomyłką. Według niego osiemnastowieczna rewolucja w filozofii i nauce uruchomiła proces, który pozwolił jednostkom na zbytni indywidualizm, wyniosła rozum ponad emocje, zniszczyła tradycyjną religię i ugruntowała przekonanie, że wszyscy ludzie mają takie same prawa. Z tym dziedzictwem trzeba jego zdaniem walczyć, budując tysiące suwerennych „przestrzeni wyzwolonych od tego, co nowoczesne”. O ile de Benoist nie jest otwartym rasistą, to już dla innego francuskiego ekstremisty, zmarłego w 2019 r. Guillaume’a Faye’a historia jest walką między rasami. Faye deklarował, że Europa jest „gwałtownie i przytłaczająco okupowana przez ludy Południa i przez islam” i „jest w stanie wojny”. Proponował utworzenie europejsko – rosyjskiej armii ochotniczej do prowadzenia religijno – etnicznej wojny domowej. Głosił, że na drodze „pozytywnej eugeniki” zostanie wyhodowana nowa rasa Supermenów-wojowników, którym wolno będzie złamać każdą normę, bo „niebezpieczeństwa zagrażające jego ludziom domagają się rozwiązań, które są tak nie do pomyślenia, jak są nieodzowne”.

Inni teoretycy skrajnej prawicy wywodzą się z obozu libertarian. Inspirują się np. książką Hansa Hermanna Hoppego „Demokracja. Bóg który zawiódł”, w której zawarto, że nawet najmniejsze demokratycznie rządzone państwo zbyt ogranicza kapitalizm. Wpływowy w amerykańskich kręgach alt-right jest Curtis Yarwin, znany pod pseudonimem Mencius Moldbug. Jego zdaniem tylko monarchia może usunąć przeszkody na drodze wolnego rynku. Pisał on: „Jako rojalista popieram monarchię absolutną w abstrakcyjnym sensie: bezwarunkową władzę osobistą podległą pewnemu mechanizmowi odpowiedzialności. (…) Czuję, że Państwo powinno być zarządzane jako zyskowna korporacja, rządzona proporcjonalnie przez jej beneficjentów”.

Wśród myślicieli inspirujących współczesnych faszystów jest niemiecki filozof i prawnik Carl Schmitt (1888-1985). Już w czasie Republiki Weimarskiej dostarczał on prawicowym rządom opinie mające uzasadnić zawieszenie rządów parlamentarnych. W 1933 r. dołączył do NSDAP i uzasadniał pozasądowe morderstwa nazistowskich dysydentów w 1934 roku czy inwazję na Związek Radziecki. Po wojnie urządził się w RFN-owskim środowisku akademickim, nieustannie podkreślając trzy tematy ze swego intelektualnego repertuaru: że każde państwo jest definiowane przez swego wroga, że suwerenność jest determinowana przez zdolność do zawieszenia demokracji i że mieszane społeczeństwa nie działają. Twierdził, że suwerenność spoczywa jedynie w osobie, która jest w stanie skończyć z demokracją. Już w pierwszej połowie lat 30. Schmitt pisał: „Polityczny wróg nie musi być moralnie zły czy estetycznie brzydki; nie musi jawić się jako ekonomiczny konkurent i może być korzystne, by angażować się z nim w transakcje biznesowe. Ale jest on jednakże innym, obcym(…)”.

Zdaniem autora odpowiedzialne za rosnące poparcie dla skrajnej prawicy są: kryzys neoliberalizmu, dezinformacja w sieci i ograniczanie demokracji przez międzynarodowe traktaty gospodarcze

Badania agencji McKinsey z 2016 r. z w 27 rozwiniętych krajów ukazały, że 70 proc. gospodarstw domowych, około 580 milionów ludzi w ciągu dekady odnotowało spadek realnych płac. Rozpowszechniły się nisko płatne, niestabilne „gówniane prace”. Globalizacja i budowa wspólnych rynków w Europie i Ameryce spowodowały, że prowadzenie socjalistycznej polityki gospodarczej stało się niemożliwe.

Co proponuje Mason? Pozycyjną wojnę kulturową lewicy przeciwko faszyzmowi. Walkę z dezinformacją w sieci. Niwelację różnic w poziomie życia między różnymi regionami państw. Stworzenie antyfaszystowskiej i egalitarnej popkultury, na wzór filmu „Casablanca”. Najważniejszy jego zdaniem jest sojusz lewicy i centrum wokół antyneoliberalnego, ekologicznego i prokobiecego programu. Należy też reagować na choćby najmniejsze próby dehumanizacji mniejszości i wykluczania ich ze wspólnej przestrzeni.

W pewnym momencie autor sugeruje pokrewieństwo między etyką socjalistyczną a chrześcijaństwem z jego etyką bezinteresowności. To jest moim zdaniem dobry kierunek poszukiwań także w polskich warunkach. Być może mógłby udać się u nas sojusz ludzi dobrej woli, nie tylko lewicowców i liberałów, ale także rozsądnych konserwatystów – zdecydowanych walczyć z radykalnym złem faszyzmu.

Paul Mason, How to stop fascism, Allen Lane, 2021.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…