Autor takich przełomowych dla nauk humanistycznych prac jak „Nowoczesność i Zagłada” czy „Etyka ponowoczesna” nie należał do żadnych klik i koterii. W młodości komunista, w latach 1945-1953 oficer Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, następnie socjolog bliski statusu rewizjonisty, wygnany w 1968 roku z Polski, globalną sławę jako myśliciel zdobył dopiero na emeryturze na początku lat 90., jako profesor emeritus uniwersytetu w angielskim Leeds. Polskie elity intelektualne po 1989 roku nigdy w pełni nie doceniły jego dorobku i nie zaakceptowały życiorysu.

Obszerną, liczącą ponad dziewięćset stron, biografię Baumana napisał Artur Domosławski. Nie był pierwszy – zmarłemu w 2017 roku socjologowi, filozofowi i socjaliście poświęcono tylko w ostatnich kilku latach następujące książki: wydaną po polsku w 2019 roku biografię pióra Dariusza Rosiaka, którą recenzowałem na Portalu Strajk, czy opublikowane w 2020 r. „Bauman. A Biography” Izabeli Wagner oraz „Intimacy in „Postmodern Times. A Friendship with Zygmunt Bauman” Petera Beilharza. Dlaczego więc warto sięgnąć po książkę Domosławskiego?

Przede wszystkim jest to biografia bardzo szczegółowa, wieloaspektowa, nasycona emocjami. Domosławski, który znał Baumana osobiście i sympatyzuje z nim, oddaje głos jego przyjaciołom, uczniom, ale też krytykom. To wszystko może być z pewnością interesujące dla historyków, politologów, socjologów, filozofów czy kulturoznawców. Jednak jest to lektura także dla każdego, kto usiłuje myśleć samodzielnie o historii Polski, mimo, że jest zatruwany kłamstwami, półprawdami i fałszywymi uogólnieniami polityki historycznej. Dla ludzi, którzy mogą pytać naiwnie i w dobrej wierze „Dlaczego Bauman nie rozliczył się ze swoją komunistyczną przeszłością?”

Przede wszystkim: rozliczył się.

Szczególnie książkami: „Socjalizm. Utopia w działaniu” oraz „Nowoczesność i Zagłada”, ale też w rozmowach z Romanem Kubickim i Anną Zeidler-Janiszewską, wydanych jako „Życie w kontekstach” i z Peterem Haffnerem „Bauman. Czynić swojskie obcym”. Także w wywiadzie przeprowadzonym z nim przez Tomasza Kwaśniewskiego dla „Gazety Wyborczej”, zatytułowanym, wbrew intencji samego Baumana, „Dałem się uwieść”.

Prezentację sylwetki Baumana rozpoczyna Domosławski od przykrego dla swego bohatera epizodu z 22 czerwca 2013 roku. Wtedy to zaproszony na Uniwersytet Wrocławski do wygłoszenia wykładu o ideałach i perspektywach lewicy Bauman został wygwizdany i zakrzyczany przez grupę nacjonalistów. „Oto grupa kilkudziesięciu młodych, krótko ostrzyżonych mężczyzn z transparentami nacjonalistycznej organizacji Narodowe Odrodzenie Polski i klubu piłkarskiego Śląsk Wrocław przerywa uroczyste powitanie w auli Uniwersytetu Wrocławskiego. „Wypierdalaj! Wypierdalaj!”- krzyczą, „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę!” Ze stadionowym sznytem śpiewają, że na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści i żądają „Norymbergi dla komuny”. Jednym ze sloganów skandowanych przez nacjonalistów jest też „Narodowe Siły Zbrojne”. Chodzi o organizację zbrojnego nacjonalistycznego podziemia, z którą Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego toczył boje po II wojnie światowej.

Policja szybko wyprowadzi skandujących, gospodarz spotkania prezydent Wrocławia nazwie ich „nacjonalistyczną hołotą”, ale w Baumanie coś pęka. Znieważony przestaje przyjmować nowe zaproszenia na wykłady w Polsce.

Zniewagi jednak nie milkną. Informując o śmierci Baumana w styczniu 2017 roku telewizja rządowa nazywa go byłym oficerem KBW, który „również” robił karierę na Zachodzie jako socjolog i filozof. Ostatnio, 1 marca 2021 roku, Bauman wymieniony zostaje w tekście na stronie TVP Info, zatytułowanym „Zwalczali i skazywali na śmierć bez mrugnięcia okiem – kaci Żołnierzy Wyklętych”. O Baumanie napisano, że był oficerem KBW i informatorem Informacji Wojskowej i że dowodził „jedną z obław na Żołnierzy Wyklętych”. Zestawiono go między innymi z prokurator Heleną Wolińską, która wydała bezprawne postanowienie o aresztowaniu generała Fieldorfa „Nila” czy z sędzią Włodzimierzem Ostapowiczem, który wydał w swojej karierze około 300 wyroków śmierci.

Domosławski próbuje przeniknąć źródła niechęci wobec Baumana. I to nie wśród antykomunistycznej prawicy, ale wśród liberalnej polskiej inteligencji czy sfer opiniotwórczych. W rozmowie telefonicznej z panią profesor socjologii, która nie życzy sobie, by ją cytować z nazwiska, słyszy, że Bauman „kiedy zdobywano Wał Pomorski to jako oficer polityczny strzelał w plecy żołnierzom, którzy się wycofywali”.
To oczywista nieprawda.

Prawdą jest natomiast, że Bauman nigdy nie wyrzekł się marksizmu, socjalizmu, lewicowych przekonań, nie posypał głowy popiołem, nie wpisywał się w romantyczne mity o nawróconym złoczyńcy.

Jego przyjaciel, filozof Leszek Kołakowski, stał się już w latach 70. antymarksistą i antykomunistą, a nawet myślicielem sceptycznym wobec socjalnych praw człowieka czy państwa opiekuńczego. Tymczasem Bauman, jak pisze Domosławski, „wymyka się. Opowiada o sobie i swoich wyborach poza polsko-romantycznym terytorium. Los człowieka, powiada, warunkują rozmaite konteksty. Nie zawsze wiemy, ile w nich świadomych decyzji, ile przypadku. Nie umiemy przewidzieć skutków wielu naszych działań. Decyzje, które po latach okazują się błędne, w chwili ich podejmowania wcale takie nie są”.

Bauman do końca życia uważał, że w 1945 roku wybór komunizmu był wyborem najlepszym. O sobie i Kołakowskim powiedział w wywiadzie z Haffnerem: „Gdy patrząc wstecz, próbowaliśmy sobie przypomnieć sobie, co wtedy czuliśmy – najpierw w Polsce, potem na emigracji, a wreszcie po upadku muru berlińskiego w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym roku – zgodziliśmy się do jednego: obaj wierzyliśmy, że na przełomie roku tysiąc dziewięćset czterdziestego czwartego i czterdziestego piątego program polskich komunistów jako jedyny dawał nadzieję na wydźwignięcie kraju z zacofania okresu przedwojennego i ze zniszczeń wojennych.

Był dla nas jedynym programem, który mógł zaradzić moralnemu spustoszeniu narodu, analfabetyzmowi, biedzie i niesprawiedliwości społecznej”.

Ale zacznijmy od początku.

Urodził się w 1925 r. w Poznaniu w rodzinie żydowskiej jako syn Maurycego i Zofii. W młodości doświadcza różnych form antysemityzmu i dyskryminacji na tle pochodzenia. W 1939 roku ucieka wraz z rodzicami do Związku Radzieckiego i mieszka kolejno w białoruskim Mołodecznie, a następnie dalej na wschodzie w miasteczku Szachunja w rejonie gorkowskim, a później na osiedlu Wachtan w obwodzie kirowskim. Wstępuje do Komsomołu, kończy z wyróżnieniem szkołę średnią, pracuje kolejno w kołchozie, tartaku i zakładzie naprawy taboru kolejowego, jako bibliotekarz i nauczyciel. Na przełomie 1943 i 44 roku zmobilizowany służy w moskiewskiej drogówce. Tam słyszy o tworzącej się I Armii Wojska Polskiego, do której się zgłasza. Zostaje skierowany do 4 Dywizji im Jana Kilińskiego stacjonującej w Sumach na Ukrainie. Ma maturę, świetnie włada językiem polskim, więc zostaje skierowany na kurs oficerów polityczno – wychowawczych. Jako chorąży przechodzi szlak bojowy od Chełma Lubelskiego przez Warszawę po Wał Pomorski. Za udział w bitwie pod Kołobrzegiem, jednej z najkrwawszych w dziejach 1 Armii, zostaje odznaczony Krzyżem Walecznych.

W maju 1945 roku 4 Dywizja Piechoty zostaje decyzją Rządu Tymczasowego przeformowana w Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, formację, której głównym zadaniem jest zwalczanie antykomunistycznego podziemia zbrojnego i oddziałów UPA. Bauman w KBW służy do 1953 roku dosługując się stopnia majora. Od 1946 roku jest członkiem PPR. Podejmuje też, trwającą od listopada 1945 do lipca 1948 roku współpracę z Informacją Wojskową na najniższym stopniu – informatora.

Jak pisze Domosławski: „Historyk Grzegorz Motyka, surowy krytyk Polski Ludowej, ale nie dekomunizator zwraca uwagę na aspekt prawny oskarżeń stawianych Baumanowi. Jego zdaniem sugerowanie, że należy do stalinowskich zbrodniarzy, jak to czasem czynią historycy i publicyści z prawicy to ideologiczna ornamentyka. Gdyby istniały jakiekolwiek dowody przeciwko Baumanowi, Instytut Pamięci Narodowej dawno wszcząłby dochodzenie; więcej: miałby obowiązek to zrobić”. Prawda jest taka, że jako oficer KBW Bauman bierze udział tylko w jednej akcji zbrojnej, w lutym i marcu 1946 roku, obławie w okolicach Ostrołęki na żołnierzy Narodowego Zrzeszenia Wojskowego z oddziału „Młota”. Żołnierze KBW wraz z MO i SB aresztują wówczas około 250 osób, z czego jedynie około 60 okazało się mieć związki z podziemiem zbrojnym.

W 1947 roku Bauman przenosi się do Warszawy. W 1948 roku bierze ślub z Janiną Lewinson, której wspomnienia wojenne z warszawskiego getta i ukrywania się „po aryjskiej stronie” staną się inspiracją dla jego „Nowoczesności i Zagłady”. Służbę w KBW łączy Bauman ze studiami, najpierw na Akademii Nauk Społecznych, później Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego. W początkach 1953 roku zostaje zwolniony z KBW w związku z syjonistycznymi poglądami ojca i utrzymywaniem kontaktów z siostrą Taubą – Tosią, zamieszkałą w Izraelu.

W 1954 roku broni pracy magisterskiej o tytule „Nauki przyrodnicze i nauki społeczne w ujęciu Rickerta i Windelbanda.” Jeszcze przed obroną magisterki zostaje asystentem w katedrze materializmu historycznego i dialektycznego kierowanej przez Juliana Hochfelda. Zostaje też szefem szkolenia partyjnego w Komitecie Uczelnianym PZPR. Jak relacjonuje Domosławski „Bauman był narzędziem partii na uniwersytecie” – wspomina koleżanka z wydziału, Barbara Szacka, po latach profesor socjologii. „Jednak jego praca magisterska poświęcona neokantystom świadczy o tym, że był nieprzeciętnie zdolny i miał głębokie zainteresowania filozoficzne”.

Kariera naukowa Baumana szybko się rozwija, w 1956 roku robi doktorat, habilitację w 1960. Jest badaczem niezwykle płodnym – w latach między 1957 a 1966 rokiem publikuje dziesiątki artykułów i czternaście książek. Ta płodność nie jest dobrze widziana w środowisku.- zaznacza Domosławski i dodaje: „Jak słyszę od Marcina Kuli, obowiązuje niepisany standard, że szanujący się naukowiec publikuje trzy książki w życiu i każda z nich ma charakter co najmniej przełomowy.”

W kolejnych latach Bauman reprezentuje marksizm otwarty, skłonny do przyswajania sobie teorii i metod zachodniej socjologii, nie stroniący od empirii.

Jednocześnie jest wobec partii krytyczny. Już w 1957 roku postuluje demokratyzację i jawność życia partyjnego, potrzebę socjologii organizacji partyjnej, otwartość na krytykę. Pisze między innymi: „W budownictwie socjalizmu nie idzie o to, by znieść Biurokrację, ani oto by zastąpić złego Biurokratę dobrym , lecz o to, by mieć na oku problem warstwy Biurokracji i jej wewnętrznych tendencji”. Trudno jednak wyznaczyć jeden moment, w którym Bauman staje się rewizjonistą, a przede wszystkim – kiedy zyskuje świadomość, że odstaje od linii Partii.

Nie bierze na przykład udziału w rewizjonistycznej manifestacji, jaką był udział w wykładach Leszka Kołakowskiego i Krzysztofa Pomiana w rocznicę Polskiego Października. Wykłady te odbyły się 21 października 1966 roku w Instytucie Historii UW i krytykowano tam między innymi brak swobody zrzeszeń, cenzurę, brak odpowiedzialności władzy przed społeczeństwem i brak autonomii organizacji studenckich. Krótko po tych wykładach Pomian wpadł na Baumana, prawdopodobnie na uczelni, i jak relacjonuje autorowi „To było już po wyrzuceniu mnie i Leszka [Kołakowskiego] z partii. Zygmunt zrobił mi…nie chcę powiedzieć scenę, ale wymówkę „Po co wy to robicie? To jest zupełnie niepotrzebne!”. Z Zygmunta robi się teraz wielkiego rewizjonistę. Nie mam nic przeciwko temu, rewizjonizm to nie jest zastrzeżony znak firmowy. Ale do kręgu rewizjonistycznego, w którym ja przebywałem, Zygmunt nie należał. On nie był jednym z nas”.

Z jednej strony Bauman konsultuje fragmenty słynnego Listu do Partii Kuronia i Modzelewskiego. Z drugiej – ciągle jest członkiem zespołu partyjnego na uniwersytecie, który negatywnie ocenił List i odrzucił możliwość dyskutowania na jego temat przez zebrania partyjne. Domosławski ocenia to jako wyraz realizmu politycznego. Równocześnie Bauman w grudniu 1965 roku bierze w obronę przed uniwersytecką komisją dyscyplinarną studenta Macieja Czechowskiego, który zbierał pieniądze w akademikach dla rodzin uwięzionych i skazanych odpowiednio na 3 i 3,5 roku więzienia Kuronia i Modzelewskiego. Obrona ta kończy się względnym sukcesem, Czechowski dostaje jedynie naganę z ostrzeżeniem.

Za bycie obrońcą Czechowskiego Komitet Warszawski PZPR żąda od Baumana wyjaśnień. Bauman odpowiada Komisji Kontroli Partyjnej, między innymi, że zadaniem Partii jest wychowanie młodych ludzi, a nie jedynie przedwczesne ich karanie. Potępia też jednak List Kuronia i Modzelewskiego i wykorzystanie uniwersytetu do antypartyjnej działalności. Jak zauważa Domosławski, Bauman nie należał do otwartych krytyków partii, uważał się za jej lojalnego członka. Jednocześnie bezpieka obserwowała go uważnie od początku lat 60 tych, zbierając na niego potencjalne haki. Wreszcie 25 marca 1968 roku Zygmunt Bauman zostaje w związku z kampanią antysemicką zwolniony z pracy na Uniwersytecie Warszawskim. Wraz z żoną i córkami emigruje do Izraela.

Pracuje na uniwersytetach w Hajfie i Tel Avivie. Jednak tam znowu nie przynależy do żadnej grupy, koterii czy środowiska. Nie podoba mu się izraelski nacjonalizm i dominujący w tamtejszej socjologii strukturalizm. Pozostaje „gramscianskim” marksistą. Niepokoi go militaryzacja Izraela. Pozostaje tam jedynie do 1970 roku.

W wywiadzie z 2011 roku powie o swym pobycie w państwie żydowskim: „Wymagano, abym to ja stał się nacjonalistą i uprawiał „politykę tożsamościową”. Z dwojga złego wolę już być ofiarą nacjonalizmu niż jego nosicielem i praktykantem. Odpowiadanie nacjonalizmem na nacjonalizm równa się gaszeniu pożaru benzyną”.

W październiku 1970 r. emigruje do angielskiego Leeds, gdzie obejmuje profesurę na tamtejszym Uniwersytecie, na Wydziale Nauk Społecznych. Tam publikuje w 1973 r. „Culture as Praxis” i w 1976 roku „Socialism. An Active Utopia” („Socjalizm. Utopia w działaniu”). W tej drugiej książce oskarża socjalizm, że nie wytworzył własnej kultury: „Moralność, nad jaką nowa utopia rozwodziła się i którą usiłowała wpajać była na wskroś burżuazyjna: wychwalała cnoty ciężkiej pracy, wstrzemięźliwości i samowyrzeczenia – jakby się stosując co do joty, do protestanckiej recepty”. Radziecki socjalizm nie stworzył też wizji nowego człowieka, a „nowy socjalistyczny człowiek” był w istocie drobnomieszczaninem, „organicznie niezdolnym do wyobrażenia sobie egzystencji innej niż jego własna (…)” Nie istnieje, zdaniem Baumana, także jakakolwiek konieczność historyczna, wskazująca na nieuchronność socjalizmu. Jak podsumowuje Domosławski: „Socjalizm jest krytyką, protestem, marzeniem. Możliwością. Nie projektem, nie receptą z czerwonej książeczki, lecz cierniem w ciele, znakiem wiecznej niezgody, pobudką do działania”.

Jedną z dwóch przełomowych dla Baumana książek, są wydani w 1987 r. „Legislators and Interpreters” („Prawodawcy i tłumacze”). Niektóre tezy i fragmenty tej książki antycypują późniejsze prace Baumana i brzmią jakby pisano je w 2020 czy 2021 roku. Przede wszystkim teza, że kapitalizm konsumpcyjny wytworzył nowy sposób dominacji, przez uwiedzenie reklamą i public relations, a nie policyjnym nadzorem i represjami. Jednostki są nie przede wszystkim producentami, czy obywatelami, a konsumentami, steruje się nimi przez mnożenie ich (sztucznych) potrzeb. Jednak – jak relacjonuje myśl Baumana Domosławski – podstawowe zarzuty wobec kapitalizmu nadal pozostają w mocy. Jest on systemem niemoralnym i marnotrawnym, produkującym nieustannie wykluczenie społeczne i wyrzutków. Zmiana może nadejść, zdaniem Baumana, gdy w jej forsowanie zaangażuje się całe społeczeństwo, a nie tylko tradycyjna klasa robotnicza.

Drugą, ważną, przełomową pozycją w dorobku socjologa jest wydana po raz pierwszy w 1989 roku „Modernity and Holocaust” („Nowoczesność i Zagłada”). Główne tezy tej książki są głęboko niepokojące. Zagłada nie jest wydarzeniem zamkniętym, jednorazowym kataklizmem, może się powtórzyć. Jest bowiem rezultatem dziedzictwa Oświecenia i Nowoczesności z ich tendencjami do inżynierii społecznej, biurokratyzacji życia społecznego i odsuwania od człowieka wyzwań moralnych. Jak streszcza Domosławski „Biurokrata opracowujący budżet wydatków, powiedzmy na cyklon B, nie widzi przerażonych ofiar wchodzących do komory, w której zostaną zagazowane, ani zwłok, które zostają spalone. Na dokładnie tej samej zasadzie robotnicy z fabryki broni wracają po fajrancie do domu i wiodą spokojne życie mężów, ojców i sąsiadów nie zastanawiając się wcale nad tym, kogo i w jaki sposób wyprodukowana przez nich broń zabija”.

Domosławski przenikliwie sugeruje, by lekturę ‘”Nowoczesności i Zagłady” w kontekście rozliczeń z komunizmem uzupełnić przez lekturę „Prawodawców i tłumaczy” i „Nowoczesności wieloznacznej, wieloznaczności nowoczesnej”.

Zwłaszcza w tej ostatniej książce Bauman sugeruje, że komunizm był najbardziej ambitnym i skrajnym produktem nowoczesności. Obiecywał społeczeństwo wolne od konieczności, ale też wieloznaczności.

Tymczasem ambiwalencji nie sposób się do końca pozbyć z życia społecznego. Zrozumieliśmy to w ponowoczesności, gdzie oficjalnie głosi się pluralizm i tolerancję. Bauman twierdzi, że „Ponowoczesność jest szansą nowoczesności. Tolerancja jest szansą ponowoczesności. Solidarność jest szansą tolerancji”. Tolerancja, ograniczona do cierpliwego znoszenia Innego, jest jak podkreśla za swoim bohaterem autor skazana na niepowodzenie. Musi być uzupełniona przez solidarność. Tak samo, dodajmy, kodeksy etyczne, muszą być uzupełnione przez spontaniczną, rodzącą się w każdym z nas moralność i empatię.

Zmarłemu w 2017 roku Baumanowi można zarzucić wiele. Zbyt mało miejsca w swej twórczości poświęcił kwestiom genderowym. Często zacierał granicę między eseistyką, teorią socjologiczną i filozofią. Nie stworzył własnej szkoły, jeśli chodzi o metodologię prowadzonych badań i dociekań. Jednak niewątpliwie jest on gwiazdą humanistyki światowego formatu, o czym świadczy chociażby fakt, że jego książki przetłumaczono na ponad 30 języków. Jego książki czytają zarówno antyglobaliści ( z którymi łagodnie się spierał), jak i papież Franciszek.

Rację miał, miejmy nadzieję, filozof Cezary Wodziński, który już w 1994 roku postawił tezę, że Bauman zastąpił Kołakowskiego jako przewodnik młodych pokoleń naukowców i humanistów.

Artur Domosławski, „Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana”, Warszawa, Wielka Litera, 2021.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Żółty żonkil

Dzisiejsze słowo na weekend poświęcam, ze zrozumiałych względów, rocznicy wybuchu powstani…