Policje Belgii i Francji przeprowadziły dziś w Brukseli i Paryżu symultaniczne przeszukania biur koncernu budowlanego Lafarge, na którym ciążą poważne podejrzenia o finansowanie Państwa Islamskiego (PI) w Syrii, w latach 2013-2014.
Dziś o świcie ekipy policyjne i prokuratorskie weszły do budynków Lafarge’a w stolicach Belgii i Francji, by znaleźć dokumenty związane z aferą współpracy kierownictwa koncernu z dżihadystami Państwa Islamskiego z Rakki.
Lafarge miał w Dżabaliji, miejscowości niedaleko położonej „stolicy” PI, wielką cementownię, która pracowała i produkowała (m.in. dla PI) cement i inne materiały budowlane, finansując dodatkowo organizację terrorystyczną, która jej zapewniała spokój i zyski.
Pracownicy byli nieustannie narażeni na porwania i śmierć, ale ze względu na wielokrotną zwyżkę cen cementu w Syrii, koncern utrzymywał produkcję aż do września 2014 r., kiedy PI ostatecznie przejęło cementownię. Z ujawnionych już relacji i dokumentów wynika, że koncern prowadził też z PI systematyczny handel ropą, co było nielegalne ze względu na sankcje europejskie.
Skandal, ujawniony najpierw w Syrii, nabrał rozgłosu po śledztwie dziennika „Le Monde” z czerwca zeszłego roku. Wcześniej sprawą zajmowały się lewicowe organizacje pozarządowe, zwracające uwagę przede wszystkim na los syryjskich pracowników, z których wielu poniosło śmierć z powodu zaniedbań i polityki przedsiębiorstwa. Lafarge, który w 2015 r. połączył się ze szwajcarskim Holcimem, jest dziś największym koncernem materiałów budowlanych na świecie.
W listopadzie 2015 r. PI dokonało serii zamachów w Paryżu, zabijając 130 osób i raniąc setki innych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Trudno się dziwić, że fabrykanci betonu nie inwestują w klientów napędzających im popyt. To się nazywa aktywny markieting.