Zakończone dziś powtórne liczenie głosów oddanych w irackich wyborach parlamentarnych potwierdziło pierwotny wynik: większość obywateli ma już dość korupcji i nieudolności obecnego rządu. Zwyciężył sojusz, w którym jedną z głównych sił są komuniści.
Sa’irun, czyli Naprzód – to już definitywni zwycięzcy wyborów parlamentarnych w Iraku, jakie odbyły się 12 maja. Powtórne zliczanie głosów, zarządzone w czerwcu przez parlament, potwierdziło, że największym zaufaniem głosujących cieszyła się koalicja zwolenników charyzmatycznego Muktady as-Sadra, uwielbianego przez biednych szyickiego kaznodziei i organizatora antyamerykańskiej partyzantki, z Iracką Partią Komunistyczną. To oni obejmą 54 miejsca w liczącym 329 miejsc w Izbie Reprezentantów. Na drugim miejscu też pozostanie organizacja opozycyjna wobec dotychczasowe rządu – Podbój, koalicja utworzona przez szyickie, proirańskie Siły Mobilizacji Ludowej walczące z Państwem Islamskim. Oni są największymi wygranymi powtórnego przeliczania głosów – zyskali jeden mandat więcej. Koalicja rządowa, Zwycięstwo, tak jak po pierwszym liczeniu głosów będzie trzecia.
Nie dezaktualizują się zatem wnioski z maja – Irakijczycy i Irakijki nie dali rządowi Hajdara al-Abadiego premii za zwycięstwo w wojnie z IS, bo oczekują czegoś więcej: walki z bezrobociem, inwestycji w podstawową infrastrukturę (woda i kanalizacja!), położenia kresu wszechobecnej korupcji i samowoli wojska. Właśnie pod takimi hasłami do wyborów szła koalicja Sa’irun. Dodając przy tym, że poprawa bytu dotyczyć ma wszystkich, niezależnie od pochodzenia, przynależności religijnej i plemiennej – na to szczególny nacisk kładli komuniści. Te same postulaty zostały, w jeszcze bardziej stanowczej formie, wyrażone podczas kilkutygodniowych protestów, jakie miały w lipcu miejsce w Basrze i szeregu innych irackich miast.
Potwierdzenie wyników wyborów to jednak dopiero pierwszy krok do realizacji aspiracji większości mieszkańców Iraku. A perspektywy na przyszłość nie są jasne. Alians sadrystów z komunistami prawdopodobnie połączy siły z Podbojem, z którym ma programowo wiele punktów stycznych i z którym zawarł już wstępne porozumienie. To jednak z jednej strony przybliża Sa’irun do stworzenia rządu, a z drugiej – zagraża podstawom tej koalicji. Już w majowych wyborach większość kandydatów z ich list należała do społeczności szyickiej, ale komuniści akcentowali potrzebę adresowania programu do wszystkich obywateli. Zacieśnianie współpracy z organizacją otwarcie szyicką i proirańską tym bardziej zagraża ponadreligijnemu, socjalnemu ponad podziałami obliczu ugrupowania. Wielu lokalnych aktywistów Irackiej Partii Komunistycznej już ma poczucie, że nie o to w koalicji z Muktadą as-Sadrem chodziło. Odczucie na tyle silne, by oficjalnie odcinać się od oświadczenia władz partyjnych, które zadeklarowały satysfakcję z dogadania się z Podbojem.
W najgorszym razie Irakijczycy na kolejną kadencję dostaną parlament i rząd podzielony po liniach etnicznych i wyznaniowych, realizujący interesy najbogatszych i najbardziej wpływowych warstw danej społeczności, dyskryminujący inne grupy, ignorujący ubogich. To nie może się dobrze skończyć.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…