Decyzja szefowej PIP Iwony Hickiewicz może przywrócić skuteczność działania instytucji stojącej na straży praw pracowniczych. Zgodnie z przewidywaniami, przeciwko niezapowiedzianym kontrolom protestują organizacje zrzeszające właścicieli firm.

Czy decyzja szefowej PIP oznacza koniec bezradności pracowników jej instytucji wobec łamania praw pracowniczych? / pip.gov.pl
Czy decyzja szefowej PIP oznacza koniec bezradności pracowników jej instytucji wobec łamania praw pracowniczych? / pip.gov.pl

Obowiązujący dotychczas porządek został ustanowiony w 2009 roku, kiedy ówczesny szef PIP Tadeusz Zając w oparciu o interpretacje ustawy o swobodzie działalnosci gospodarczej uznał, że jego pracownicy nie mogą nachodzić przedsiębiorców przez uprzedniego podania terminu kontroli. W praktyce doprowadziło to do paraliżu działania PIP, który utracił tym samym znaczną część zaufania społecznego.  Na szeroką skalę dochodzio do patologicznych sytuacji. Przedsiębiorcy, na których składane były skargi, w ciągu kilku dni usuwali wszelkie dowody na istnienie nieprawidłowości, przedstawiając inspektorom „porządek w papierach”.

– Otrzymuję od pracownicy zakładu fryzjerskiego skargę związaną z błędnym naliczaniem przez jej szefa czasu pracy. Zawiadamiam jej szefa i czekam tydzień. Kiedy przychodzę po siedmiu dniach do firmy, otrzymuję zazwyczaj tzw. kartę z bałwankami – opowiada „Gazecie Wyborczej” anonimowy inspektor pracy z Warszawy. – Czyli ewidencję czasu pracy z samymi ósemkami, po której na pierwszy rzut oka widać, że została przygotowana w ciągu ostatnich siedmiu dni i siedmiu nocy – bo nikt nie pracuje przecież zawsze osiem godzin co do minuty – dodaje pracownik PIP.

O zmiany apelowały zarówno związki zawodowe jak i Stowarzyszenie Inspektorów Pracy RP, które zwracało uwagę, że PiP powinna się kierować zasadą prymatu prawa międzynarodowego nad prawem krajowym. A taka interpretacja zadziałałaby na korzyść pracowników, gdyż konwencja nr 81 Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) daje inspektorom uprawnienie do przeprowadzania kontroli w dowolnym terminie i czasie.

Zielone światło na odejście od absurdalnej zasady siedmiodniowego uprzedzenia dał ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny, który uznał, że konwencja nr 81 powinna być przestrzegana, jak również, że ustawa o swobodzie działalności gospodarczej nie dotyczy relacji pomiędzy pracodawcą a pracownikiem, a więc nie może krępować działań kontrolerów PIP.

– Przyjęliśmy, zgodnie ze stanowiskiem rządu, że konwencja nr 81 MOP ma zastosowanie do wszystkich przedsiębiorców objętych zakresem działania PIP. Inspektor pracy nie będzie więc musiał stosować niektórych przepisów ustawy o swobodzie działalności gospodarczej – m.in. zawiadamiać o zamiarze wszczęcia kontroli. Ma to na celu zwiększenie skuteczności działania PIP – powiedziała zadowolona Danuta Rutkowska, rzeczniczka PIP.

Nowa interpretacja przepisów budzi natomiast przerażenie u przyzwyczajonych do swobody łamania praw pracowniczych właścicieli firm. Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan zapowiedział, ze jego organizacja będzie walczyć o utrzymanie obowiązującego porządku. – Prawo do informowania o zamiarze wszczęcia kontroli powinno być respektowane. Inspektor może wejść na budowę „na legitymację”, jeżeli podejrzewa zagrożenie zdrowia i życia. W kwestii legalności pracy cudzoziemców PIP może zastąpić Straż Graniczna, która posiada odpowiednie uprawnienia. Mnożenie kontroli destabilizuje sytuację w firmach – mówi przedstawiciel pracodawców.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. przecież to paranoja z tym zawiadamianiem! Przykład: państwowa inspekcja sanitarna chce skontrolowac 2 szpitale – jeden NZOZ (niepubliczny) drugi 'normalny’ ZOZ (publiczny), które wykonują tą samą działalność, ale…pierwszego TRZEBA uprzedzić o kontroli (więc mają czas na podjęcie „działań”), drugi zostaje niestety zaskoczony kontrolą…i gdzie tu sprawiedliowść???

  2. Zwiększenie obrotów w PIPie spowoduje wzrost bezrobocia, wszak ci ludzie zajmują tym, by utrudnić wymianę praca-pieniądze.

  3. Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu DIALOGU SPOŁECZNEGO i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan
    Nie wiecie czy SS nie miało czasami departamentu dialogu z judaizmem?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…