
„Dodzwoniłeś się do siostry mojej siostry czyli do mnie” – mówiła automatyczna sekretarka na pierwszej płycie Sistars, zespołu Natalii i Pauliny Przybysz, do muzyki której kiwałam się z koleżanką z klasy, mając 15 lat. Wylewając wiadra pomyj na Natalię Przybysz, wylewasz je na jedną czwartą Polek, które mają za sobą zabieg aborcyjny.
Tak, nie mniej niż co czwarta i nie więcej niż co trzecia Polka ma za sobą przerwanie ciąży – tak przynajmniej wynika z przeprowadzonych w 2013 roku badań CBOS. Gdzie te syndromy poaborcyjne? Gdzie tłumy kobiet, codziennie rozpaczające po stracie dziecka? Gdzie procesje lekarzy, którzy dokonali zabiegów, błagających o wybaczenie? Nie widać. Wielu rzeczy nie widać – nie widać busów, odjeżdżających w kierunku słowackich klinik, nie widać łyżeczkowania po mizoprostolu („poroniłam, panie doktorze”), nie widać reklam pożyczek chwilówek, które pozycjonuje wyszukiwarka, jeśli wystarczająco wiele razy wpiszesz w Google „aborcja tanio”. Polki nie przerywają ciąż, lekarze mają sumienia wielkie i nieskończone jak Boże Miłosierdzie, przynajmniej tak długo, jak nie pójdziesz na prywatną wizytę. I tak mieliśmy sobie tzw. „kompromis” pomiędzy rzeczywistością a prawem – prawicy zależało przede wszystkim na sferze symbolicznej, realia interesowały ją mniej.
I oto na fali Czarnego Protestu, pierwszego od lat masowego kobiecego protestu przeciwko obrzydliwemu atakowi na kobiecą godność, bezpieczeństwo, zdrowie i życie Polska powoli zaczęła się zmieniać. Jednym ze skowronków tej zmiany jest nieprawdopodobnie odważna piosenkarka, Natalia Przybysz. Nie mainstreamowa, ale i nie niszowa, z pewnością rozpoznawalna. Przybysz nagrała piosenkę o tym, jak przerwała ciążę. Jest dorosła, nie była ofiarą gwałtu, płód nie był obciążony wadami, ciąża przebiegała prawidłowo. Nie znajdowała się w szczególnie trudnej sytuacji materialnej, jest w stabilnym i, jak rozumiem z wywiadów, udanym związku, jest szczęśliwą żoną i matką dwójki zdrowych dzieci, osiąga sukcesy w karierze muzycznej, wkrótce wyda kolejną płytę. Do aborcji nie skłonił jej żaden przymus ekonomiczny ani zdrowotny. Po prostu nie chciała być w ciąży, nie chciała mieć dziecka. Pojechała na Słowację, zabieg trwał chwilę. Jeśli w historii czai się jakiś dramat, jakaś tragedia, to dotyczy ona tego, jak do tego doszło – Przybysz początkowo próbowała aborcji farmakologicznej, która nie tylko nie przyniosła rezultatu, ale okazała się bardzo obciążają dla organizmu, a skuteczną procedurę znalazła dopiero za granicą, za pieniądze. Nie tak to powinno wyglądać.
W internecie trwa burza, przepełnieni ewangelicznym miłosierdziem internauci życzą Przybysz śmierci, nazywają kurwą, suką, zwierzęciem. Co budzi ten straszny gniew? Ano, właśnie ten brak skruchy, z którym nie wiemy, co zrobić. Od kilku lat regularnie w Sejmie pojawiały się kolejne wersje ustawy, która miała zaostrzyć prawo aborcyjne – wszystkie jak dotąd udało się odrzucić, jednak możemy dzisiaj dostrzec katastrofalne skutki debatowania nad nimi. Oto żeby móc dokonać wyboru na temat najintymniejszej sprawy, dotyczącej podstawowej autonomii jednostki – trzeba mieć Powód. W dodatku Powód ten będzie poddawany ocenie i pomiarom – czy to na pewno był gwałt? A może sama chciała? Czy wada płodu jest dostatecznie poważna? Dlaczego, skoro ma problemy zdrowotne, nie stosowała prezerwatyw? Całe życie – dochody, warunki mieszkaniowe, sytuacja związkowa, liczba, wiek i pełnosprawność już urodzonych dzieci, wada wzroku, to, ilu kobieta miała partnerów seksualnych, rodzaj stosowanej antykoncepcji bądź przyczyny jej niestosowania, wyznanie, przebieg ciąży – wszystkie te kwestie, niektóre skrajnie intymne, stają się dowodem w sprawie, w której oskarżona jest, rzecz jasna, kobieta.
Musi wykazać, że jej sytuacja była dostatecznie dramatyczna, żeby usprawiedliwiała podjętą decyzję – wtedy ewentualnie możemy jej wybaczyć, czując się jak ksiądz po spowiedzi. W końcu jesteśmy wyrozumiali i empatyczni. Przybysz na to nie pozwala, nie prosi o wybaczenie ani o zrozumienie, więcej – w ogóle nie uważa, że zrobiła coś złego. Czuje, jak twierdzi, przede wszystkim ulgę.
Jest jeszcze drugi front ataku na piosenkarkę, wykorzystywany nawet przez część środowisk lewicowych czy postępowych – oto Natalia Przybysz stała się dla prawicy idealnym przykładem na to, że proszę, aborcja to zachcianka zamożnych kobiet, 60 metrów było jej za mało! Tymczasem bez deklaracji takich jak ta: „nie byłam w dramatycznej sytuacji, po prostu nie chciałam mieć dziecka”, nigdy nie wyjdziemy z tego koziego rogu, do którego nas zapędzono, żebyśmy były adwokatkami takich kobiet takich jak Alicja Tysiąc, jak 14-letnia Agata, jak pacjentka doktora Chazana. Wszystkie one są oczywistymi ofiarami systemu, w którym funkcjonujemy i oczywiście potrzebują naszego wsparcia. Ale żeby realnie zmierzyć się z propagandą środowisk antichoice, trzeba powiedzieć, że cały ten spektakl i zabawa w sąd, w którym kobieta ma udowodnić nie tyle swoją niewinność, co wykazać, że nie powinna zostać skazana ze względu na poważne okoliczności łagodzące – to farsa.
Prosta prawda o ciąży i macierzyństwie jest taka, że ani państwo, ani krwiożerczy internauci ani prawicowi publicyści, słowem, nikt nie jest w stanie zmusić kobiety, która nie chce rodzić, żeby to zrobiła, niezależnie od tego, jakie są przyczyny jej decyzji. Żadne zakazy ani nakazy, poniżający język w nienawiści, kurwy w internecie i bractwa małych stópek, Ordo Iuris, arcybiskup Hoser ramię w ramię z Kają Godek i Jarosławem Kaczyńskim nie mogą sprawić, żeby kobieta, która nie chce rodzić, urodziła. Bo nie da się nikogo zmusić do bycia w ciąży. Nie da się nikogo zmusić do rodzenia ani do posiadania dzieci. Prawo do decydowania o tym, co się dzieje z twoim ciałem, do bycia właścicielką samej siebie – jest na jakimś najbardziej podstawowym, intuicyjnym poziomie niezbywalne. Niezależnie od tego, czy zaszłaś w ciążę z przypadkowym partnerem w wieku lat 17, czy z własnym mężem w wieku lat 35, czy masz dzieci czy ich nie masz – nie musisz się tłumaczyć z tego, że już w niej nie jesteś. Możesz czuć ulgę, a nie poczucie winy.
W imieniu ponad 4 mln kobiet, które mają za sobą aborcję, serdecznie dziękuję Natalii Przybysz za odwagę.
Rosja odwraca się plecami do Europy
Najpierw przedstawię bohaterów tego tekstu. Bez tego zrozumienie wagi omawianego wydarzeni…
ŚWIETNY ARTYKUŁ!
Dziękuję! To najmądrzejszy artykuł jaki przeczytałam dotychczas w tej sprawie.
Natalia P. akurat zrobiła lwią przysługę czarnym babkom z ulicy
Antykoncepcja dla mężczyzn i kobiet jest ogólnie dostępna i świadomie to można podjąć decyzję o nie płodzeniu potomstwa. Świadomie to można też strzelić sobie w łeb ale przerywanie ciąży bo świadoma kobieta sobie tego nie życzy to zwykłe morderstwo. Choroba genetyczna, gwałt i zagrożenie życia matki to jedyne co powinno dopuszczać taką ewentualność. Te wygodne to powinny urodzić i ewentualnie dla wygody oddać do adopcji.
Z tą „ogólnodostępnością” bym polemizował. Przede wszystkim jednak antykoncepcja bywa zawodna.
Niestety dla Natalii Przybysz u władzy są tacy, dla których bicie piany na temat aborcji jest ważniejsze, niż zapewnienie możliwości godnego urodzenia i dobrego wychowania poczętych dzieci.
Masz rację, ale gdyby nawet państwo zapewniało wszystkie możliwości. o których mówisz, kobieta musi mieć prawo przerwać ciążę, jeśli nie życzy sobie dziecka. Taka jest wymowa artykułu i taki powinien być postulat świadomych kobiet.