Niepokojące informacje napłynęły z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. W poniedziałek odbyło się posiedzenie Rady Transportu OPZZ. Przewodniczący tej struktury Leszek Miętek chciał na nim poddać ocenie pracę szefa mazowieckiego OPZZ. Piotra Szumlewicza na posiedzenie jednak nie zaprosił. Przeciwko takiemu trybowi zaprotestowali związkowcy z sektora lotniczego, którzy otwarcie sprzeciwiają się działaniom centrali wobec Szumlewicza.
Konflikt w OPZZ eskaluje. Wczorajsze spotkanie nie przyniosło rozwiązania w sprawie próby wypchnięcia z centrali jednego z najbardziej aktywnych działaczy. Bo przynieść nie mogło, gdyż przewodniczący branży transportowej Leszek Miętek postanowił ocenić prace Szumlewicza zaocznie. Nie dopuścili do tego jednak działacze z LOT i przedsiębiorstwa Państwowe Porty Lotnicze.
Na spotkaniu obecna była Monika Żelazik, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego. – Nie rozumiem, dlaczego przewodniczący Miętek chciał w ogóle ten temat rozpatrywać działalność Piotra Szumlewicza, to nie jest na to właściwe miejsce i on nie jest właściwą osobą. Nie wiem, na jakiej podstawie Rada Branży Transport ma kompetencje, by oceniać dokonania przewodniczącego regionu mazowieckiego. Nie ma do tego żadnych kompetencji. Tak naprawdę nie wiem, o czym było to spotkanie, to było zmarnowane kilka godzin – stwierdziła działaczka.
Żelazik jest przekonana, że konsekwencje spotkania dla dalszej działalności związków nie będą dobre.
– Ludzie się na nim bardzo mocno skłócili. To nie jest działania wzmacniające związek. Odbiór jest taki, że to spotkanie miało na celu wykazać, że Szumlewicz jest niewłaściwą osobą na tym stanowisku – zauważa działaczka związkowa dodając, że według pracowników LOT przewodniczący mazowieckiej struktury sprawdza się znakomicie.
Działaczka przypomina, że jej związek już wcześniej domagał się zdjęcia z agendy punktu dotyczącego oceny Szumlewicza, jednak mimo uwag zgłoszonych przez jej strukturę przewodniczący Miętek usilnie chciał zająć się sprawą mazowieckiego przewodniczącego.
Z aktywnością Szumlewicza, według Żelazik kontrastuje postawa szefów OPZZ.- Struktury centrali są bardzo skostniałe. Nie zachęcają młodych pracowników do wstępowania. Problemem są zamknięte drzwi funkcyjne. Na spotkaniu padało dużo słów padało na temat regulaminów i statutów. Zwróciłam uwagę, że to przesłania tym ludziom prawdziwą rolę związkowca. Pan Ostrowski zarzucił mi, że ja próbuję rozbić przepisy. Takie uwagi odbieram jako wyraz słabości – stwierdza Monika Żelazik.
Mimo iż punkt dotyczący Szumlewicza nie został ostatecznie rozpatrzony, to według relacji obecnych związkowców przewodniczący Miętek podczas dyskusji wygłaszał uwagi pod adresem nieobecnego działacza. – To miała być rozprawa w stylu powieści Franza Kafki, ale coś im nie wyszło – mówi w rozmowie z Portalem Strajk inna osoba, która uczestniczyła w spotkaniu. – Związkowcy z branży lotniczej mieli sporo pretensji do przewodniczącego Miętka. Niektórzy chcieli oceniać jego działalność, skoro on się wyrywał do wystawiania ocen Szumlewiczowi. Uważam, że Miętek sporo stracił w wyniku tego ruchu. Tak samo jak OPZZ bardzo odczuje odejście Piotra i to na wielu poziomach – dodaje osoba, z którą nam się udało skontaktować.
Jednym z punktów spotkania miała być również kwestia przepływu informacji pomiędzy związkami z sektora lotniczego, a przewodniczącym branży transportowej. – Skoro chcą współpracować z panem Szumlewiczem i działań nie chcą konsultować swoich z Radą Transportu OPZZ, to branża transportowa nie może brać odpowiedzialności za skutki tych działań – mówił Leszek Miętek w rozmowie z Portalem Strajk, dodając, że jest rozżalony, iż związkowcy z LOT nie informują go o rozwoju sporu zbiorowego.
Monika Żelazik przyznała, że na poniedziałkowym spotkaniu wyszła z inicjatywą udzielenie wszystkich niezbędnych informacji przewodniczącemu. – Zaoferowałam by pan Miętek zadawał pytania, bo zebraliśmy się tam przecież po to, aby na nie odpowiedzieć. Pan przewodniczący niestety strzelił focha i nie tylko nie zadał żadnego pytania, ale również sprawiał wrażenie, jakby nie miał pojęcia jakie pytanie może zadać – relacjonuje Żelazik. – Pan Miętek wie, że nic nie wie. I to jest jedyna pewna informacja, jaką wyniosłam z tego spotkania – kwituje przewodnicząca związku pracowników LOT.
Przewodniczący Miętek mimo braku rozeznania w sytuacji w spółkach lotniczych chciał oceniać działalność Piotra Szumlewicza na tym polu, a jak wskazują obecni na spotkaniu, również działalność szefa mazowieckiego OPZZ w spółkach skarbu państwa. Ten wniosek wzbudził powszechne zdziwienia na sali, gdyż Szumlewicz jak wiadomo nie jest członkiem żadnej spółki skarbu państwa, a jedynie wyrażał swoje krytyczne uwagi na temat sytuacji pracowników w niektórych takich podmiotach. – Nie rozumiem dlaczego przewodniczący chce zablokować działalność Piotra Szumlewicza na tym polu? To jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe – zaznacza Żelazik.
Przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego odniosła się również do wypowiedzi Leszka Miętka dla naszego portalu, który wyraził żal z powodu publikacji prasowych na temat skandalu w OPZZ. – Takie sprawy załatwia się wewnątrz związku. Czy jak mamy problem w rodzinie to też wychodzimy z nim na ulicę? – pytał szef transportu na łamach Strajku.
– To bardzo ciekawe, bo dokładnie taki sam zarzut postawił mi prezes LOT Rafał Milczarski podczas konfliktu w naszej firmie – przypomina działaczka. – Uważam, że należy mówić o takich rzeczach, bo w przeciwnym wypadku to jest tak jak w rodzinie z molestowaniem, kiedy wszyscy wiedzą, że dziecko cierpi, ale nikt nie reaguje.
– To szefowie z OPZZ, pan Ostrowski z panem Miętkiem i podejrzewam, że również z przewodniczącym Guzem spowodowali, że tą historią zajęły się media. To naturalne, że człowiek zaatakowany zaczyna się bronić – zwraca uwagę Żelazik.
Monika Żelazik skomentowała również stwierdzenie Leszka Miętka na łamach naszego portalu, jakoby Szumlewicz był nieskuteczny w działaniach podczas strajku w LOT, a do przywrócenia pracowników do pracy przysłużył się głównie szef branży transportu. – Pan Miętek powiedział, że z czasów poprzedniej, zwolnionej przewodniczącej oni wysłali mnóstwo pism. Ja mówię: zgadza się, ale co z tego, skoro na nic się to nie zdało. Pani przewodnicząca pięć lat walczyła w sądach o przywrócenie i tylko dlatego tak długo walczyła, że nie zrobiła takiej rozróby jak ja. A ja zrobiłam to wszystko m.in. dzięki wsparciu Piotra Szumlewicza – zapewnia Monika Żelazik zwracając uwagę, że w piśmie procesowym LOT wysłał 27 listopada znalazł się zapis, że „przywrócenie Moniki Żelazik do pracy było konsekwencją porozumienia podpisanego przez spółkę z dwoma związkami zawodowymi” – A więc strona pracodawcy nie wymienia tutaj zasług pana Miętka ani nikogo innego z władz OPZZ. Myślę,że pan Miętek trochę tej sytuacji nie zrozumiał – wzdycha Żelazik.
Od związkowców z LOT dowiedzieliśmy się również, że wbrew temu, co twierdzi w rozmowie z nami przewodniczący Miętek, szef związku zawodowego pilotów Adam Rzeszot przekazywał na bieżąco wszelkie informacje dotyczące przebiegu konfliktu w LOT przewodniczącemu OPZZ Janowi Guzowi. – Jeżeli dwóch przewodniczących tej samej centrali nie potrafi przekazać sobie tych informacji, to jest to albo jakaś manipulacja, albo wzajemna niechęć pomiędzy panem Guzem, a panem Miętkiem, a na pewno nie wina związkowców z LOT czy pana Szumlewicza – mówi osoba pracująca w liniach lotniczych w rozmowie z Portalem Strajk. – Bardzo możliwe, że pan Miętek nie jest w pierwszej linii zaufania pana Guza i dlatego tych informacji nie otrzymał. A zatem winna jest zła organizacja zarządzania OPZZ i to być może to właśnie wymaga natychmiastowej reakcji – dodaje nasz rozmówca.
W ciągu ostatnich dni kilka razy próbowaliśmy się skontaktować z przewodniczącym Guzem. Bezskutecznie. Szef OPZZ nie odbiera telefonu i nie odpisuje na esemesy. Przy okazji przygotowania tego tekstu ponowiliśmy próbę nawiązania kontaktu z wiceszefową centrali Barbarą Popielarz. Niestety, również nie podejmowała rozmowy telefonicznej.
– Jeżeli władze OPZZ nie zmienią swojej postawy, wówczas może dojść do rozłamu. Jest kilka związków, które obserwują to, co się dzieje. Uważam, że każda skorupa kiedyś pęknie – mówi nasz rozmówca. – Rada i prezydium OPZZ prowadzi niebezpieczną grę – dodaje.
Jak wydarzenia na spotkaniu Rady Transportu ocenia Piotr Szumlewicz? – Posiedzenie potwierdza tylko, że dla części władz OPZZ, w tym dla Leszka Miętka związki są dla kierownictwa, a nie dla pracowników. W tej wizji na dalszym planie jest pomoc ludziom pracy, a liczą się kruczki statutowe, wcześniej ustawione głosowania, liczy się hierarchia – mówi działacz. – Jestem zdumiony, że Leszek Miętek nie ma wiedzy na temat branży lotniczej, a próbuje oceniać związkowców działających w tej branży. Jeżeli w ten sposób mają funkcjonować związki zawodowe, to nie ma co się dziwić, że Polacy związkom nie ufają – akcentuje Szumlewicz.
– Jestem zdziwiony, że Leszek Miętek nie ceni aktywności związkowców w mediach, nie ceni ich bycia z ludźmi pracy, kiedy dzieje się źle, nie ceni skarg pisanych do ministrów i instytucji. Jeżeli to wszystko się nie liczy, to pytanie – po co są związki zawodowe. Bo jeżeli jedyną funkcją związków jest to, że co pewien czas zbierają się ich liderzy, chwaląc się nawzajem, albo że przewodniczący danej branży spotyka się z szefem organizacji pracodawców, aby sobie pogadać, to przy takiej wizji niknie różnica pomiędzy związkami, a pracodawcami – komentuje Szumlewicz. – Wielokrotnie zapraszałem przewodniczącego Miętka, by zaangażował się w konflikty w sektorze lotniczym, niestety nie podjął wtedy żadnych działań – wspomina działacz. – Według Miętka ja biorę udział w akcjach związkowych w PLL LOT, bo chcę go przechytrzyć i coś mu udowodnić, a jego tam nie ma, bo tamtejsze związki chcą go upokorzyć. Tymczasem ja po prostu chciałem i chcę pomagać ludziom pracy w branży lotniczej, a Miętek takiej woli nie wyraża. Kiedy ludzie walczą o swoje prawa, to nie mają czasu wysyłać specjalnych zaproszeń do przewodniczącego Miętka. On sam powinien się do nich zgłosić – dodaje Piotr Szumlewicz.
Głosowanie nad wygaszeniem mandatu Piotra Szumlewicza odbędzie się we wtorek. Prezydium OPZZ zbiera się o godz. 11:00. Działacz został zaproszony na 13:00.
Od redakcji Portalu Strajk
Konflikt w OPZZ wznosi się na niebezpieczny poziom. Źle się stało. Doszło do tego, że jeden z aktywniejszych i bardziej rozpoznawalnych działaczy związkowych, jakim jest Piotr Szumlewicz, stoi przed groźbą usunięcia ze struktur największej centrali związkowej w Polsce (piszemy to przed posiedzeniem Prezydium OPZZ). Redakcja Portalu Strajk popierała Piotra w jego walce o prawa pracownicze pracowników LOT. Z niepokojem obserwujemy też działania, jakie podjęła wobec niego centrala OPZZ. Daliśmy możliwość wypowiedzenia się na naszych łamach obu stronom konfliktu.
Wiele wskazuje na to, że jeśli Piotr Szumlewicz zostanie usunięty z OPZZ, może dojść do rozłamu, z centrali wystąpią kolejne związki. To będzie poważnym osłabieniem tej struktury, na którym nikomu, dla kogo ważne jest przestrzeganie praw pracowniczych w Polsce, nie powinno zależeć. Nie zależy na tym również nam. Przypadek Piotra Szumlewicza powinien stać się okazją do refleksji dla OPZZ, że pracownicy w neoliberalnej Polsce potrzebują aktywnych, odważnych i bojowych związkowców, a nie lękliwych biurokratów. Związki zawodowe muszą być siłą, przed którą ustąpi bezprawie wyzyskiwaczy.
Apelujemy o opamiętanie i nie podejmowanie pochopnych decyzji, opartych na personalnych niechęciach i animozjach. Jedność ruchu związkowego jest potrzebna teraz jak nigdy przedtem.
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…
A towarzysz Piotr chciałby zamienić się stanowiska.
Starożytni mawiali: dajcie mi władzę, ja was usadzę. Towarzysz Mnientek podziela poglądy starożytnych.