Kandydat lewicy prezydentem Peru? Suspens trwa

Po policzeniu 96 proc. głosów w wyborach prezydenckich, 51-letni Pedro Castillo reprezentujący radykalną lewicę zwiększa swą przewagę nad prawicowo-populistyczną kontrkandydatką, 46-letnią Keiko Fujimori, która zaczęła już mówić o „oszustwie wyborczym”. Castillo ma ok. 97 tys. głosów więcej, co mu daje 50,28 proc., Fujimori ma 49,72 proc.

Od pierwszych wyników, jeszcze na podstawie 42 proc. lokali wyborczych, były nauczyciel Pedro Castillo nadrabiał kilkuprocentową stratę, by dogonić i przegonić Fujimori. Liczą się szczególnie głosy ze wsi i dalekich terytoriów amazońskich przechylne kandydatowi, który jest dumny ze swego wiejskiego pochodzenia. Fujimori panikuje i zgłasza „oszustwo”, ale na miejscu są obserwatorzy Organizacji Państw Amerykańskich, którzy twierdzą, że wszystko odbywa się „zgodnie z procedurami”. Nie ma jeszcze głosów z zagranicy, ok. miliona – mogą one jeszcze zmienić tendencję.

Keiko Fujimori ma specjalne powody, by wygrać wybory: inaczej pójdzie do więzienia. Prokuratura żąda dla niej 30 lat za grubą korupcję. Jej ojciec Alberto Fujimori był już prezydentem Peru, lecz teraz odsiaduje 25 lat więzienia za korupcję i zbrodnie przeciw ludzkości. Jeśli wygra, będzie pierwszą kobietą – prezydentem Peru.

Gdyby wygrał Castillo, będzie „pierwszym biednym prezydentem”. Przez ćwierć wieku nauczał w wiejskiej szkole. Dał się szerzej poznać w 2017 r., kiedy stanął na czele strajku nauczycieli. Chce powołać do życia nową Konstytuantę, podczas gdy Fujimori jest za zachowaniem dotychczasowej konstytucji, zapewniającej liberalizm gospodarczy. Castillo pragnie znacjonalizować sektory energetyczny i wydobywczy, co się już mści atakami giełd na peruwiańską walutę.

W ciągu ostatniego roku w Peru przybyło 3 miliony nowych ubogich, produkt narodowy brutto brutalnie upadł: 11 proc. na minusie. Nowy prezydent obejmie władzę dopiero 28 lipca, w 200 rocznicę niepodległości Peru.