Po co nam strajki? Aby zarabiać więcej! Po raz kolejny ta prawidłowość znalazła potwierdzenie. Tym razem w stolicy świętokrzyskiego, gdzie pracownicy firmy SHL Production przez wiele miesięcy walczyli o wyższe pensje i poprawę warunków pracy. Ostatecznie wyszli z tego boju zwycięsko.
To były „rozmowy ostatniej” szansy. Kierownictwo SHL Production wiedziało, że pracownicy wyczerpali możliwości negocjacyjne w ramach sporu zbiorowego i jedynym narzędziem wpływu jakim dysponują jest odmowa pracy. To sprawiło, że zarząd firmy z prezesem Mauricio Buccim zaczął poważnie traktować ich postulaty. Po czterogodzinnych pertraktacjach zostało podpisane porozumienie. Korzystne dla załogi, choć nie udało się wywalczyć wszystkiego.
Warunki pracy były przyczyną wielu skarg ze strony personelu zakładu. Pracownicy utyskiwali na brak komfortu i liczne naruszenia bezpieczeństwa. Hale produkcyjne nie są wentylowane, a zimą dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy zatrudnionym nie wolno otwierać drzwi. Poprawa przewiewności była również jednym z postulatów. Na m0cy parafowanego układu wszystkie te mankamenty mają zostać usunięte.
Postulatem związkowców było zwiększenie płac o 400 zł brutto. Wskazywali, że stawki u konkurencji na takich samych stanowiskach są dużo wyższe. Spawacze w SHL zarabiają 2,5-2,6 tysiąca złotych na rękę, co sprawia, że rozglądają się za innym zatrudnieniem. – W tym roku miesięcznie odchodziło z naszego zakładu średnio 10 osób – powiedział Grzegorz Pietrzykowski w rozmowie z kielecką „Gazetą Wyborczą”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nie jestem lewakiemale strajki popieram kapitalistyczne śmiecie i wyzyskiwacze powinni mieć bata nad sobą