Pracownicy niegdyś znanej i bardzo cenionej marki w Polsce – Pudliszki, dziś są częścią amerykańskiego koncernu Kraft Heinz. I chyba tego żałują.
Rozpoczął się właśnie spór zbiorowy trzech związków zawodowych z dyrekcją w zakładach Pudliszki: Konfederacja Pracy, NSZZ Solidarność oraz w Związku Zawodowym Pracowników Przemysłu Mięsnego i Spożywczego w Pudliszkach. Związkowcy zrozumieli, że tylko zjednoczeni w walce o swoje prawa mogą osiągnąć więcej, choć stanowisko dyrekcji wydaje się nieprzejednane.
Zakład w Pudliszkach jest jednym z najlepszych zakładów całej światowej sieci wielkiego koncernu spożywczego. Ale to nie przekłada się na stosunek zwierzchników do swoich tak wydajnych pracowników. Jak mówi Eleonora Dopierała, przedstawicielka protestujących związkowców, maja oni najniższe pensje w całej sieci. Otrzymują miesięcznie równowartość około 900 euro brutto. To żałośnie mało. Proponowana przez dyrekcje w tym roku podwyżka to zaledwie 300 złotych brutto – 7,5 proc. przeciętnej płacy. Związkowcy proponują 400 złotych i trzeba przyznać, że nie są to szokująco wygórowane żądania. Podwyżki do tej pory pracownicy otrzymywali od kwietnia, czyli wypłacane były w maju, niemal w połowie roku. Z tym też się nie zgadzają. Mają też pretensje o upokarzające traktowanie ludzi. Na 100 lecie zakładu otrzymali po… chińskim termosie, wartym mniej więcej 30 złotych.
Związkowcy są zdeterminowani, by spór swój zakończyć zwycięsko. Dyrekcja na razie oznajmiła, że nie ustąpi. Zobaczymy, jak będzie, ponieważ w związkach zrzeszonych jest ponad 50 proc. załogi, zatem ewentualne referendum strajkowe ma wszelkie szanse, by zakończyć się decyzją „za” strajkiem.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…