Pracownicy masowo chorowali na białaczkę, toczeń rumieniowaty, chłoniaki. Pracodawca wyżej jednak ceni własny zysk i konkurencyjność, a państwo stało po jego stronie.

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

Zastrzeżenia na temat warunków pracy w fabrykach Samsunga w Korei Południowej były przez związki zawodowe i organizacje broniące praw człowieka przedstawiane od kilku lat. Wskazują one, że na nowotwory zachorowało nawet 200 pracowników zatrudnionych na taśmach produkcyjnych, przynajmniej 76 zmarło. Symbolami protestu stali się zmarli na białaczkę 23-letnia Hwang Yu-mi (przepracowała w fabryce cztery lata), jej 31-letnia koleżanka z taśmy Lee Suk-young i 32-letni Hwang Min-woong, inżynier, pracujący w laboratorium, bez wiedzy o wszystkich toksycznych substancjach, na jakie był narażony. Jednak od 2008 r. tylko dziesięcioro pracowników, po kilkuletniej walce, zdobyło odszkodowania z państwowego funduszu. 23 skarg odrzucono, tyle samo jest jeszcze w trakcie rozpatrywania.

Jak dowiedziała się „Associated Press”, koncern skutecznie blokował jakiekolwiek dochodzenia w sprawie bezpieczeństwa pracowników i toksycznych substancji, na które ich narażano. Zasłaniał się tajemnicą handlową. Koreańskie sądy uznawały takie argumenty za zasadne; na tej podstawie odmawiały zaliczenia w poczet materiału dowodowego np. protokołów z kontroli w fabrykach. Samsung utrzymywał w szczególności, że ujawnienie, także na potrzeby postępowania sądowego, informacji o substancjach używanych w procesie produkcyjnym i warunkach pracy „może doprowadzić do zmniejszenia dystansu technologicznego między firmą a jej konkurentami w kraju i za granicą, a w rezultacie ograniczy jej konkurencyjność”. Ostatecznie Samsung musiał przyznać, z jakich środków chemicznych korzysta, nadal jednak unika szczegółów dotyczących procesu produkcji i zagrożeń dla pracowników. Prawo koreańskie, które zabrania zarówno państwu, jak i prywatnym firmom zatajania informacji potrzebnych do ochrony życia, zdrowia i bezpieczeństwa, okazuje się martwą literą. Cytowani przez „Al Jazeerę” pracownicy państwowych instytucji mówią zupełnie otwarcie, że interesy korporacji mają pierwszeństwo i że rządowe agencje teoretycznie chroniące pracowników nie zaryzykują zadziałania wbrew ich życzeniom.

W sytuacji, gdy sąd nie był w stanie ustalić, na jakie toksyny i w jakim stopniu pracodawca wystawił zatrudniane osoby, ani one, ani ich rodziny (w przypadku pracowników zmarłych) nie miały większych szans na odszkodowanie. Firma była za to gotowa płacić za milczenie. Ojciec Hwang Yu-mi powiedział agencji Associated Press, że Samsung oferował mu miliard wonów (ok. 864 tys. dolarów) w zamian za wycofanie pozwu i zaprzeczenie, że dziewczyna przypłaciła życiem pracę w Samsungu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Korea Płd. znana jest państwowego protekcjonizmu wobec dużych korporacji. Gdyby rynek był wolny, a prawo równe dla wszystkich, nie dochodziłoby do tego typu patologii.

    Z drugiej strony Samsung to olbrzymi producent przeróżnych rzeczy. Samych smartfonów w 2015 roku sprzedał 319 milionów. Czymże jest kilkuset skrzywdzonych pracowników wobec setek milionów zadowolonych ludzi na całym świecie?

  2. „Amerykan dżrym” zawitał do Korei Południowej? Ot mamy odpowiedź dlaczego kapitalistyczna gospodarka jest bardziej wydajna od komunistycznej (z powietrza to się nie bierze). Zapamiętajcie to sobie wszyscy którzy to czytacie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…