Pedofil o mentalności zbliżonej do pana posła Kornela Morawieckiego też nie widzi nic zdrożnego w fakcie, że gwałci – czy to dzieci, czy młode kozy. Gwałt jest przecież zgodny z jego pedofilskim poczuciem moralności i wolności osobistej.
Posłowie Kornel Morawiecki i Małgorzata Zwiercan popełnili przestępstwo. Dokonali oszustwa, do czego przyznali się, pytani przez dziennikarzy TVN24 zaraz po popełnieniu czynu. Być może przyznali się, bo podczas głosowania popełnili jeszcze inny występek. Złamali ustalenia podjęte przez swój klub parlamentarny Kukiz’15 i nieformalną dyscyplinę klubową, oszukując tym kolegów. I bardziej obawiali się ich reakcji, niż przyszłych działań prokuratorskich. A było to zapewne tak.
Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński, reprezentujący w Sejmie interesy PiS, postanowił zaskoczyć opozycję głosowaniem. Ważnym, bo poświęconym wyborowi nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Marszałek Kuchciński nie pierwszy raz robił takie „wrzutki”, mówiąc slangiem poselskim, czyli niespodziewanie dodawał do porządku obrad niezapisane w nim głosowania. Niespodziewanie dla opozycji, bo parlamentarzyści klubu PiS dostawali wcześniej poufną informację o takiej zmianie i w komplecie meldowali się na Sali Plenarnej. W przeciwieństwie do opozycji, której reprezentanci mogli w tym czasie przebywać poza gmachem Sejmu RP.
Tym razem służby marszałka Kuchcińskiego nie policzyły dokładnie swoich szeregów. Posłowie z klubu Kukiz’15, siedzącego obok klubu PiS, zauważyli liczne puste miejsca po stronie sojuszników. W takiej sytuacji doświadczona opozycja parlamentarna pozostaje na Sali Plenarnej, ale nie uczestniczy w głosowaniu. Dla pewności takiego zabiegu parlamentarzyści wyjmują swoje karty z maszyn do głosowania. W efekcie podczas głosowania może okazać się, że formalnie nie ma na sali wymaganego kworum, czyli minimalnej liczby głosujących niezbędnych dla określonego regulaminem ważności głosowania. I wtedy głosowanie trzeba przenieść na następne posiedzenie Sejmu RP.
Taka opozycyjna pułapka jest dodatkowo ekscytująca, bo pokazuje rządzącym, że pomimo posiadania większości, mogą głosowanie przegrać, jeśli tylko opozycja szybko porozumie się i zachowa jedność.
Tak było. Opozycja, z inicjatywy klubu Kukiz’15, umówiła się na taką sejmową „pułapkę ofsajdową”. Była bliska zwycięstwa, ale niespodziewanie siódemka parlamentarzystów klubu Kukiza kart nie wyjęła. W głosowaniu uczestniczyła. Jeden głos był za kandydaturą PiS, pozostali wybrali opcję wstrzymującą się. Dzięki ich uczestnictwu w głosowaniu próg kworum został przekroczony, głosowanie zostało uznane za ważne, a PiS przepchnął swoją kandydaturę.
W tej siódemce, która poparła PiS, byli Małgorzata Zwiercan i Kornel Morawiecki. Oni też dodatkowo podczas głosowania popełnili zwyczajne, karane kodeksem karnym, oszustwo. Morawiecki, jak przyznał się 14 kwietnia dziennikarzom TVN24, poprosił posłankę Zwiercan o głosowanie za niego, czyli poświadczenie nieprawdy. Posłanka zaś potwierdziła, że świadomie glosowała za Morawieckiego, bo „poczuł się źle i nie mógł głosować”. Oszustwo wydało się, bo oczy licznych obserwatorów były skierowane na poselskie maszyny do głosowania. Zbrodnie sejmową szybko ujawniono. Karę zaczęto wymierzać wybiórczo.
Kozą ofiarną została posłanka Małgorzata Zwiercan. Nikt nadal nie kwestionuje jej winy. Została natychmiast wyrzucona z klubu parlamentarnego. Lider Paweł Kukiz wezwał ją, aby dobrowolnie złożyła mandat poselski. Został za to pochwalony przez Monikę Olejnik i inne media. Klub PO złożył doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez posłankę. Inaczej już było w przypadku Kornela Morawieckiego. Z członkostwa w klubie poseł zrezygnował sam, czym zyskał wiele pochwał krajowych mediów. Że taki honorowy poseł jest.
Do zlecenia oszustwa najpierw się przyznał, ale od razu zdewaluował je. Pan poseł nie kieruje się krepującym go prawem, lecz „Konstytucją, wolnością posła i swoim sumieniem”. A wszystkie te trzy przesłanki, rozumiane i odczuwane przez pana posła Kornela Morawieckiego, dają mu powody, by zlecenie dokonania oszustwa nie uznawać za zlecenie dokonania oszustwa. Choć prawo i fakty wyraźnie o tym stanowią. Czy gdyby pan poseł Morawiecki był pedofilem, na podstawie takich samych przesłanek spokojnie gwałciłby dzieci, albo też młode kozy? Zgodnie ze swym sumieniem, wolnością posła, i swoiście rozumianą Konstytucją.
Zresztą następnego dnia Morawiecki oświadczył mediom, że o głosowanie za niego pani posłanki nigdy nie prosił, tylko przypadkowo pozostawił swą kartę w maszynie do głosowania. A pani posłanka Zwiercan jedynie „emocjonalnie oddała za mnie głos, ale zgodnie z moim zamierzeniem, gdyż mówiłem jej, co zamierzam. Wszystko, co się tam wydarzyło, było spontaniczne”. Czy nie jest to kolejny dowód „mentalności oszusta”, jaką prezentuje pan poseł Kornel Morawiecki ?
Ale pan poseł Morawiecki nie poniesie kary, bo ma syna Mateusza. Pan Mateusz Morawiecki jest wicepremierem w rządzie PiS. Przed tym historycznym już głosowaniem pan wicepremier Morawiecki namawiał grupę posłów klubu Kukiza, aby nie słuchali swego lidera i nie głosowali wspólnie z PO i Nowoczesną. Pan poseł Morawiecki tak silnie wspierał rozbijacką działalność syna w swym macierzystym klubie parlamentarnym, że nie zdążył przybiec na głosowanie z kolejnego spotkania z nim. Jednak pani posłanka Zwiercan zachowała się „spontanicznie” i fałszywy głos został oddany. Ciekawe, czy zostanie policzony mu przez Kancelarię Sejmu, bo wówczas pan poseł Morawiecki nie zapłaci kary za nieuczestniczenie w głosowaniu. To teraz jakieś pięć stów…
Morawiecki nie może być ukarany, bo jest przecież legendą prawicowej „Solidarności Walczącej”. Marszałkiem seniorem i autorytetem moralnym sejmowej prawicy. No i synem aktualnego wicepremiera. Pewnie dlatego tak szybki w czynieniu ładu moralnego Paweł Kukiz skupił swe sankcje jedynie na szeregowej posłance, pozbawionej nimbu legendy i dobrze ustawionego dziecka. Skupiając się na karaniu jedynie rąk, które oszustwa dokonały, a nie głowy o oszustwie decydującej, przewodniczący Paweł Kukiz chciał ratować swój klub przed rozłamem. Przed opuszczeniem go przez grupę posłów, głosujących tak jak PiS, kierowanych przez „legendę Solidarności Walczącej”.
Nieskutecznie zapewne, bo pan poseł Kornel Morawiecki dostał już ofertę przejścia do klubu Prawa i Sprawiedliwości. A skoro on oszustwa nie zlecał, jak się pewnie w przyszłości okaże, to pozostanie niezbrukany moralnie. Idealnie pasujący do tego „Prawa i Sprawiedliwości”.
Pozostają pytania: Dlaczego żadna z licznie zasiadających w ławach poselskich kobiet nie złożyła doniesienia popełnieniu przestępstwa przez pana posła Kornela Morawieckiego? Dlaczego tyle posłanek, tyle dziennikarek i komentatorek sejmowych godzi się na jawną niesprawiedliwość – na obarczenie winą za oszustwo jedynie pani posłanki Zwiercan? Na robienie z niej sejmowej „kozy ofiarnej”? Bo boją się swych „panów posłów”?
Ps. Jedyną karą, jaką poniósł pan poseł Kornel Morawiecki, była utrata stanowiska wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Etyki. Straci na tym miesięcznie dodatek do sejmowego uposażenia w wysokości 15 proc. Ale nawet w obecnych sejmowych standardach moralnych Kornel Morawiecki i Komisja Etyki to megaoksymoron.
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
To po prostu gra na rozbicie klubu Kukiza i tyle. Transfery będą opłacane stanowiskami dla rodzin i współpracowników odstępców, rząd ma odpowiednie środki na to i możliwości.Zresztą ludzie Kukiza mają te same poglądy co PIS, kwestia ceny do uzgodnienia lub powstanie tzw. „przyjazna opozycja”.Ponadto w innych parlamentach też są takie sytuacje, barierą jest tylko etyka a o nią w Polsce jest najtrudniej.Jaki naród tacy posłowie. Pyrsk z Rybnika
To po prostu pajac…
Sic transit gloria mundi. Ale nie w tym kraju. Tu spokojnie dokonają tranzytu za z góry uzyskaną premia. Jedynie twarz zachowa rządząca partia, jawnie pokazując, żę u nie Prawo i Sprawiedliwość w jednym stoją domu, a żaden oksymoron im straszny nie jest. Nie maja zamiaru naśladować i czerpać od Greków. W etyce, podobnie jak w mowie odwołują się do starych tradycji i popularna łacina nie jest im obca. I tak legenda niezłomnego zapisze się w annałach sejmowych jak przykład łamania zasad dla własnych korzyści, przy których ciągnięcie sukna, opisane przez Sienkiewicza, to tylko mały pikuś. Kolejny symbol niezłomnego antykomucha rozminął się z moralnością. I w dodatku niczego nie podpisał, a cudze ręce obarczono winą.
No to po co pchali się do władzy? Przecież nie po to, by podlegać takim prawom jak motłoch!
„Morawiecki nie może być ukarany, bo jest przecież legendą prawicowej „Solidarności Walczącej”. Marszałkiem seniorem i autorytetem moralnym sejmowej prawicy. No i synem aktualnego wicepremiera.” Ojcem chyba… Poprawcie.
Syn swojego syna to chyba „Samownuk”?