Marsz Niepodległości nie odbędzie się. Miasto Warszawa, sąd i Sanepid nie wyrażają zgody, jednak narodowcy nie zamierzają rezygnować.

Marsz Niepodległości organizowany przez skrajną prawicę pod wodzą Roberta Bąkiewicza nie dostał zgody na przemarsz w tym roku. Narodowcy zaskarżyli decyzję prezydenta Warszawy o zakazie przemarszu, jednak sąd oddalił wniosek ze względu na epidemię koronawirusa. Wszystkie wydarzenia cykliczne w całym kraju są odwołane, zakaz nie obejmuje jedynie zgromadzeń spontanicznych.

Narodowcy będą próbowali obejść zakaz i planują uczcić święto Niepodległości robiąc przejazd samochodowy przez Warszawę. Po decyzji sanepidu i oficjalnym sądowym zakazie, zmienili zdanie i bezpieczeństwo publiczne oraz zdrowie współobywateli stało się dla nich istotną kwestią, chociaż jeszcze kilka dni wcześniej organizatorzy mówili coś zupełnie innego, chcąc maszerować jak co roku.

„Poszliśmy do sądu po sprawiedliwość, a otrzymaliśmy wyrok, który pokazuje, że żyjemy w Polsce, która dzieli obywateli na tych, co mogą i tych, którzy nie mogą. Jeżeli zasady prawa rzymskiego nie obowiązują już w sądach, to naszym obowiązkiem jest o nie walczyć na Marsz Niepodległości 2020 – nasza cywilizacja, nasze zasady!” skarży się Bąkiewicz. Warszawski są nie uznał „ich zasad”, a literę prawa.

„Sąd w całości podzielił argumentację miasta, że w związku z negatywną opinią Sanepidu, ta zgłoszona impreza nie może się odbyć. W pandemii #koronawirus Warszawa wydała kilkanaście zakazów dla zgłoszonych zgromadzeń. W pięciu przypadkach organizatorzy odwoływali się do sądu i za każdym razem sąd podzielał nasze argumenty. Przypominam też, że zgodnie z prawem miasto nie może „zakazywać” wydarzeń spontanicznych.” Napisał na swoim profilu FB prezydent m.st. Warszawy.

Decyzja Roberta Bąkiewicza nie spotkała się jednak z entuzjazmem środowiska. Internauci zarzucają Bąkiewiczowi ustępliwość wobec władzy i ostro krytykują jego decyzję. Chcą maszerować mimo wszystko. Argumentują, że skoro „lewacy” mogą manifestować (demonstracje Strajku kobiet), to oni też. Nie rozumieją różnicy między zgromadzeniem spontanicznym a organizacją imprezy cyklicznej. Oburzenie narodowców rośnie i już w środę(11.11.2020) na ulicach Warszawy przekonamy się, jakie będą tego konsekwencje.

Przejazd samochodowy i blokada Warszawy zaczyna się o 14:00 na Rondzie Dmowskiego. Organizatorzy zachęcają do przystrojenia aut w barwy patriotyczne i liczne przybycie. Wielu sympatyków marszu jednak martwi się, jak będą odpalać race i rzucać brukiem, skoro pozostaną zamknięci w swoich samochodach.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…