Jacek Saryusz-Wolski najwyraźniej z trudem przyjmuje porażkę w głosowaniu na przewodniczącego Rady Europejskiej. Nie przestaje zalewać Twittera komentarzami, w których atakuje polską opozycję i przekonuje, że polski rząd postąpił tak, jak działać należało. Nie zabrakło oczywiście elementu martyrologicznego.
Europarlamentarzysta ze szczególnym oburzeniem odnosił się do rozmowy, jaką wedle nieoficjalnych doniesień mieli odbyć prezydent Francji Francois Hollande i polska premier Beata Szydło. Z ust głowy francuskiego państwa miała w niej paść sugestia, że „trzymanie się zasad”, na które nieustannie powoływała się polityk PiS, będzie kosztowało Polskę fundusze strukturalne. Saryusz-Wolski uznał za stosowne kilka razy zasugerować, że Warszawie się one należą i basta.
Fundusze wynikają z prawa UE,nie z solidarnośći,ta jest dobrowolna,z serca i rozumu, nie można jej wprowadzać siłą (M.Schulz), już próbowano
— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) 10 marca 2017
Dalej polityk uznał za stosowne wyjaśnić wyborcom, dlaczego w ogóle kandydował, skoro jako doświadczony europarlamentarzysta nie mógł nie wiedzieć, jak iluzoryczne są jego szanse. Jak na kogoś, kto jeszcze niedawno należał do Platformy Obywatelskiej zaatakował Donalda Tuska ze szczególną agresją. W bynajmniej niedyplomatyczny sposób oznajmił również, że w kwestii utraty poparcia ze strony PiS Tusk jest „sam sobie winien”.
Kandydowałem, żeby zaprotestować przeciw oszczerczym, zniesławiającym i uwłaczającym oskarżeniom polskiej demokracji, które P autoryzował
— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) 11 marca 2017
Nie niechęć do PDT a jego zaangażowanie w polpolit przyczyną odmowy poparcia
Przecież 2.5r temu miał pop PiS,miałby i teraz
sam sobie winien— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) 12 marca 2017
Nie zabrakło wreszcie i elementu martyrologicznego. Saryusz-Wolski przekonywał, że doskonale wiedział, że przegra głosowanie, a jednak postanowił wykonać beznadziejny i dramatyczny gest sprzeciwu. W jakim celu? Konsekwentnie powinien przynajmniej złożyć swój mandat europarlamentarzysty. Zamiast tego po kilkunastu godzinach pojawiła się sugestia, że tak naprawdę „Rejtan” Saryusz-Wolski jednak w swoje szanse wierzył.
Wiedziałem ile kosztuje reytanowski sprzeciw
Tyle nienawiści!?
Bo kwestionuje sfałszowaną legitymację europejską, instrumentalnie nadużywaną— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) 11 marca 2017
Od początków historii obsadzania szefa KE,bo RE jest nowa,w większóści przypadków przechodzili kandydaci last minute. Też nie byli premierzy
— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) 12 marca 2017
Najpiękniejszy jest jednak wpis, w którym polityk wylicza sytuacje, w których Polska była na europejskim tle samotną wyspą dobra. Abstrahując od absurdalności porównania, szkoda, że większość wyliczonych przykładów jest zwyczajnie naciągana. Polska nie była całkiem sama i bez sojuszników ani podczas wojny z Rosją Radziecką w 1920 r., ani nie była pierwszą europejską demokracją z pierwszą na kontynencie konstytucją, ani też nie „walczyła samotnie z komuną” w latach 80.
Sami:
-demokracją z 1szą eur.konstytucją 3 maja
-w powstaniach
-wobec: bolszewików w 20
-2 totalitaryzmów w 39 i 44
-w 80/81,89
-los i racja— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) 10 marca 2017
Dopiero kilka godzin temu niedoszły szef Rady Europejskiej wrócił do zwykłej formy. Pisze o tym, o czym chętnie mówi w Parlamencie Europejskim, czyli o nadciągającym ze wszystkich stron zagrożeniu rosyjskim. Aż dziwne, że nie dodał, że to, że nie dostał upragnionego stanowiska, to też wina Putina.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Poniósł klęskę i zupełnie nie może się pozbierać. Porównanie do Rejtana jest żałosne, jak i inne wyciągane przez Wolskiego argumenty.
kabotyn
wolski to najgorszy rodzaj politykiera który za obiecane stanowisko zmienia partię i poglądy a że polityka to szambo więc miodu nie należy się spodziewać