Prawo i Sprawiedliwość błyskawicznie proceduje ustawę, zgodnie z którą 12 listopada 2018 roku ma być ogłoszony świętem narodowym – Narodowym Świętem po Narodowym Święcie Niepodległości.
Trudno odmówić racji tym, którzy twierdzą, że Polacy pracują zbyt długo. Należymy do najbardziej zapracowanych społeczeństw w Unii Europejskiej – roczny wymiar czasu pracy w Polsce jest o kilkaset godzin dłuższy niż w Belgii, Niemczech czy Holandii. Niestety rozwiązanie proponowane przez partię rządzącą to kolejny przykład psucia prawa i pisania ustaw na kolanie. Środowiska propracownicze nie powinny dawać się zaszantażować rządowi i wspierać każdą, nawet najgorzej przygotowaną ustawę, która w jakiejś mierze wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym.
Z jakiej racji 12 listopada 2018 roku ma być świętem, nie wiadomo. To groteskowa próba dowartościowania stulecia niepodległości i nachalnego wmawiania Polakom, że mają tak hucznie obchodzić rocznicę, aby następnego dnia nie być gotowym do podjęcia pracy. Czy ustawodawca zakłada, że duża część społeczeństwa będzie musiała odreagować po imprezowaniu 11 listopada? Czy prezes Jarosław Kaczyński i przewodniczący Piotr Duda uważają, że rocznica odzyskania niepodległości będzie wiązała się z piciem dużych ilości alkoholu i zabawą do rana? Jeżeli tak, to raczej warto byłoby pomyśleć o wolnym 2 stycznia, bo w Sylwestra miliony ludzi balują i nikt tego nie ukrywa. A może wzruszenia mają być tak intensywne, że aż pracownicy utracą zdolność do pracy? Trudno dociec intencji ustawodawcy, ale już ktoś wpadł na pomysł nowego święta, to dlaczego tak późno zdecydowano się na jego wprowadzenie? Przecież wielu obywateli miało już plany na 12 listopada, związane chociażby z załatwieniem sprawy w urzędzie. Ustanowienie święta w ostatniej chwili to po prostu utrudnianie wielu ludziom życia.
Ustawa nie spełnia warunków dobrej legislacji i nie powinna być wdrażana w tym trybie. Zmiany dotyczące dni pracy nie powinny być podejmowane z dnia na dzień. Jest też już standardem, że nowe rozwiązanie nie było dyskutowane z nikim poza prorządowym, narodowo-katolickim związkiem zawodowym NSZZ Solidarność. Władza nie pytała o opinie żadnych innych partnerów społecznych – ani pracowników, ani pracodawców.
Zamiast arbitralnego ustanawiania świąt przez rząd i pompowania balonika narodowej dumy, znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby wydłużenie urlopu wypoczynkowego do 32 dni i skrócenie tygodnia pracy do 38, a docelowo 35 godzin.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
No i najważniejsze; w sklepach, we wtorek będzie armageddon. Chleba nie będzie, mięsa nie będzie, niczego nie będzie!!!
Poczytajcie sobie różne natematy, gazety.pl i onety. Kuniec świata, PiS chce nasz głodem zamorzyć!!!
Zamorzonych i anemicznych demokratów łyse karki będą miały łatwiej bić na Marszu Niepodległości. Spiseg!!!
Dlatego my, w ramach walki o demokrację, wolność słowa i konstytucję, rzucim się do centów handowych w sobotę i zrobim zakupy na tydzień, na złość pisuarowi. A że potem większość tego żarcia się zepsuje i wywalimy je na śmietnik, to też na złość pisuarowi. Bo jesteśmy świadomymi konsumentami i bojownikami o wolność i nikt nam niczego nie będzie zakazywał!!!
a co komu przeszkadza jeden dzień – choćby tylko przypadkiem i niechcący – wyrwany zachłannym kapitalistom z ich harmonogramu wyciskania zysku z pracy najemnej lub niewolniczej? ja tu nie widzę żadnych racjonalnych argumentów przeciw
Argument: na 12 listopada wyznaczono pół roku temu termin odebrania śmieci w mojej wsi. Rozmawiałem z pracownikami śmieciarki: w firmie chaos, układanie na nowo harmonogramów, przekładanie dyżurów, itp. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby „polytycy” pomyśleli o tym przynajmniej wiosną, jeśli już nie w ubiegłym roku. Obudzili sie w okresie „międzywyborczym”?
Aha, wyobraź sobie, że masz na ten dzień wyznaczoną rozprawę sądową, albo termin wizyty u lekarza. I trzy dni wcześniej zarówno sąd/przychodnia, jak i ty dowiadujecie się, że tego dnia jest wolne, a więc rozprawy/wizyty nie będzie.
Przemnóż to teraz przez liczbę rozpraw sądowych czy wizyt lekarskich, jakie odbywają się jednego dnia, i podaj jakiś sensowny pomysł, jak zapanować nad chaosem, który powstanie w grafiku rozpraw/wizyt. Przesuwać terminy tym, którzy mają je wyznaczone na dni następne? Wyznaczyć nowy termin – powiedzmy – za pół roku? Czy jeszcze coś innego?
Powód jest prosty do wytłumaczenia: „polytykom” chodziło o to, żeby jak najwięcej napakowanych bezkarkowców przyjechało na „Marsz Niepodległości” – dano im w ten sposób luz na powrót do miejsc spoczynku. Niestety… coś nie wyszło, bo i Pan Prezydent się rakiem wycofał, i Naczelnik nakazał odwrót. Wychodzi na to, że jednak nie podpisze.
„Z jakiej racji 12 listopada 2018 roku ma być świętem, nie wiadomo”? Wiadomo! Przecież PiSdzielce mają słabe głowy, nie zdążą wytrzeźwieć na poniedziałek.