Do tej pory związkowcy z „S” byli, w przeciwieństwie do Związku Nauczycielstwa Polskiego, niezwykle pobłażliwi wobec działań minister edukacji. Ale ich cierpliwość się wyczerpała – chcą podwyżek, grożą strajkiem.
To przełom – do tej pory przeciwko szefowej MEN występowało głównie ZNP. Oba związku nie pozostają w szczególnie przyjaznych relacjach. „S” wykazywała daleko idącą tolerancję dla reform wprowadzanych przez minister edukacji, licząc na szlachetne intencje rządu. Teraz Piotr Duda oświadczył:
– W imieniu związku zawodowego „Solidarność” sekretariat oświaty i wychowania wydał jednoznaczne stanowisko, które jest dla nas wiążące. Jesteśmy za odwołaniem minister Anny Zalewskiej.
W ostatni wtorek 7 sierpnia premier Morawiecki zwołał zamknięte dla mediów spotkanie, na którym pojawili się przedstawiciele komisji krajowej nauczycielskiej „S” oraz sama Anna Zalewska. Związkowcy domagali się 10-procentowej podwyżki od przyszłego roku.
Minister do tej pory obiecała połowę. Najpierw „S” zapowiedziała: „W sytuacji niespełnienia naszych żądań 15 września 2018 r. będziemy manifestować swoje niezadowolenie, gorycz i rozczarowanie z prowadzonej polityki oświatowej”. Później zgodziła się poczekać do końca miesiąca na propozycję premiera.
Po spotkaniu Morawiecki nabrał wody w usta – co prawdopodobnie oznacza, że nie wypracowano konkretnych warunków porozumienia. Tymczasem Sławomir Broniarz był oburzony tym, że jego związek od 8 miesięcy bezskutecznie domagał się spotkania z szefem rządu, wystarczyło jednak, że nogą tupnął Piotr Duda, a Mateusz Morawiecki znalazł czas.
– To spotkanie jest złamaniem zasady równego traktowania partnerów społecznych. Premier wybiera tylko te organizacje związkowe, które popierają jego rząd – mówi szef ZNP. Pytany o to, czy związki byłyby skłonne połączyć siły w ewentualnym wspólnym strajku, odpowiedział: – – Nie sądzę, ale nie dlatego, że nauczyciele nie mają podstaw do protestu. Strajk nie jest w politycznym interesie rządu, wiec myślę, że „S” skończy na straszeniu. Mina przewodniczącego Dudy po spotkaniu z premierem przypominała raczej minę ucznia, który nie opanował trygonometrii i się z tego tłumaczy, a nie tego, który walczy o wyższy stopień.
Ciemne chmury nad minister Zalewską. Sąd przedłużył areszt radnego wojewódzkiego PiS, jej prawej ręki (chodzi o aferę z przekrętami działaczy PiS w PCK). Z kolei nawet już Solidarność nauczycielska żąda jej dymisji. Ile jeszcze ta skompromitowana polityk przetrzyma w rządzie? https://t.co/5i0p5xPRxo
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 10 sierpnia 2018
Tymczasem minister ma teraz również kłopoty innej natury: sąd przedłużył areszt jej bliskiemu współpracownikowi Jerzemu G. z wałbrzyskich struktur PiS. Jako dyrektor dolnośląskiego PCK, G. miał wyprowadzać stamtąd ponad milion złotych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…