Według świadków sytuacji, która miała miejsce w Cannes, pozostałe osoby przebywające na plaży kibicowały policjantom i krzyczały do kobiety w „wracaj do domu”. Jej córka płakała. Muzułmanka za osłanianie ciała została ukarana mandatem.
Zakaz noszenia tzw. burkini, czyli stroju kąpielowego zaprojektowanego w taki sposób, żeby osłaniać włosy i ciało osoby, która go nosi (poza muzułmankami wybierają go m.in. osoby, które chciałyby popływać, a szkodzi im kontakt ze słońcem), został wprowadzony już w 15 francuskich miastach. Jako powód podaje się skojarzenie stroju z islamem i terroryzmem.
Jak się okazuje, zakazany jest nie tylko sam strój kąpielowy, ale w ogóle osłanianie ciała na plaży. – Miałam na sobie zwykłą chustę i bluzkę z długim rękawem – mówi 34-letnia Siam, która spędzała czas z dwójką dzieci na plaży w Cannes, kiedy podeszło do niej czterech uzbrojonych policjantów i kazało jej się rozebrać. – W ogóle nie miałam zamiaru wchodzić do wody.
Według świadków upokarzająca dla muzułmanki sytuacja wzbudziła radość niektórych osób na plaży, które wspierały funkcjonariuszy i rzucały pod adresem kobiety rasistowskie komentarze. Jej dzieci płakały. Kobieta dostała też mandat za strój „niezgodny z dobrym obyczajem i świeckością państwa” w wysokości 11 euro.
Noszenia burkini zakazano ostatnio także na Korsyce. Burmistrz Sisco, największego miasta na wyspie, wprowadził go po zamieszkach pomiędzy policją a młodzieżą z Północnej Afryki – pochodzący z migranckich rodzin młodzi ludzie wyszli na ulicę, żeby zaprotestować przeciwko prześladowaniami i islamofobią francuskich władz. Biorąc pod uwagę fakt, że protest w żaden sposób nie był związany ze strojami wybieranymi na plażę, decyzję Ange-Pierre’a Vivoniego, socjalistycznego burmistrza Sisco, trudno zrozumieć inaczej niż jako chęć zaognienia nastrojów.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Pani Justyna napisała:
„Jako powód podaje się skojarzenie stroju z islamem i terroryzmem.”
A według premiera Francji (cytuję za kimś tam):
” Burkini jest przełożeniem projektu politycznego, przeciwnego społeczeństwu, opartego na zniewoleniu kobiety – wyjaśnił Valls.
Według jego słów idea takiego stroju kąpielowego jak burkini opiera się na założeniu, że kobiety są pierwotnie „zepsute” i ich ciała powinny być całkowicie zasłonięte, co nie jest kompatybilne z wartościami francuskimi.”
Jest różnica? Można się z tym poglądem zgadzać albo nie, ale przyzwoitość nakazywałaby jednak podać do wiadomości.
Jednak Redakcji nigdy by to przez klawiaturę nie przeszło.
Głupie przepisy. Gdy muzułmanki noszą burkini, to już z daleka widać, komu trzeba ubliżać. A kiedy się rozbiorą, to weź tu odróżnij obcą od naszej…. :-)
A tak na poważnie, sytuacja we Francji trąci Bareją.
Jeżeli Pan to Pan to przy następnej okazji udzielę odpowiedzi na poprzedni obszerny wpis. Artykulik zszedł był zanim zdążyłem odpowiedzieć…
Przepraszam ale z jakiegoś powodu wpis skierowany do A znalazł się pod Pańskim, Zapewne kliknąłem nie to „Reply”.
Suweren krzyczał “wracaj do domu” – więc nie ma dyskusji:)
Nie wiem od kiedy świeckość państwa oznacza ,,islamofobię”. Jeśli komuś nie odpowiada laicka Francja może się przecież przeprowadzić do innego kraju.
Rozumiem, że zdaniem lewicowego portalu strajk.eu, lokalne wspólnoty nie mają prawa budować kodu kulturowego, zgodnie z którym jakiekolwiek symbole religijnej opresji wobec kobiet powinny być zakazane? Czy Strajk donosił o tym, że niedawno właśnie w Nicei grupa Muzułmanek brutalnie pobiła dziewczynę opalającą się w bikini? To nie „prześladowanie” mniejszości, ale lokalna wojna kulturowa.
I wreszcie: tytuł jest zupełnie nieprawdziwy. Nikt nikogo nie zmusił do rozebrania się, tego policji nie wolno. Może natomiast wlepić mandat kolo 30 euro (jeden dziennie). I to właśnie zrobili.
Dlaczego o „religijnej opresji” nie mówi się w kontekście polskich zakonnic?
I tak, tytuł jest prawdziwy, ponieważ „czterech uzbrojonych policjantów i kazało jej się rozebrać.”
Dobre czytanie ze zrozumieniem.
@Sairan:
Czytanie ze zrozumieniem na „strajk.eu”…
To że oni tak napisali, nie oznacza że tak było.
Udzielę dobrej rady: czytając „Strajk.eu” proszę zachowywać szczególną ostrożność. Niektórzy tutejsi autorzy nie znają pojęcia „rzetelność dziennikarska” i piszą to co im akurat pod założoną tezę pasuje. To co niewygodne po prostu przemilczają, a często też piszą nieprawdę. I nie korygują nawet gdy ktoś im to wytknie.
Nie wszyscy, dlatego tu jeszcze wchodzę.