Minimalne miesięczne wynagrodzenie w Polsce w ostatnich latach dość szybko rosło, a na ostatniej prostej kampanii wyborczej prawie wszystkie ugrupowania zgodziły się, że warto wprowadzić minimalną płacę godzinową. Czy jednak sytuacja najgorzej opłacanych pracowników faktycznie się poprawia? Czy, z drugiej strony, dalsze podnoszenie płacy minimalnej nie groziłoby wzrostem bezrobocia?

Według danych Europejskiego Urzędu Statystycznego w 2014 roku najwyższa płaca minimalna była w Luksemburgu – 1921 euro, w Belgii – 1502 euro, Holandii – 1486. W Polsce wynosiła 387 euro, czyli minimalne wynagrodzenie w Luksemburgu stanowiło aż 496 proc. polskiej płacy minimalnej, Belgii – 388., Holandii – 384. Nasza płaca minimalna jest też niższa niż wynikałoby z relacji polskiego PKB do PKB rozwiniętych krajów zachodnich. Na przykład płaca minimalna w Polsce (przy uwzględnieniu różnic w cenach) stanowi 48,1 proc. płacy minimalnej we Francji, a tymczasem nasze PKB to 61,1 proc. PKB francuskiego. W porównaniu z Belgią odpowiednie proporcje wynoszą 46,5 i 55,5 procenta, a z Holandią – 45,9 i 51,2.

Z drugiej strony niższa niż w Polsce minimalna płaca jest w większości krajów o podobnym poziomie rozwoju: Chorwacja i Węgry mają 85 proc. polskiej płacy minimalnej, Słowacja – 74, Czechy – 69. Również nieźle Polska wypada przy porównaniu realnego wzrostu płacy minimalnej w ostatnich latach. W latach 2008-2013 realny wzrost płacy minimalnej w Polsce należał do najszybszych w UE (ponad 20 procent). W większości krajów UE wzrost nie przekraczał 10 proc., a w kilku doszło do spadku minimalnych wynagrodzeń.

Innym ważnym kryterium jest stosunek płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia. Międzynarodowa Organizacja Pracy domaga się, aby płaca minimalna stanowiła co najmniej połowę przeciętnego wynagrodzenia. Tymczasem większość krajów UE wciąż odbiega od tego wskaźnika. Cel osiągnięcia 50 proc. płacy minimalnej w stosunku do średniej w 2014 r. realizowały dwa kraje: Słowenia i Luksemburg. Dość blisko były Malta i Litwa. Nieźle wypadała też Polska, gdzie minimalne wynagrodzenie stanowiło 45,4 proc. średniej.

W kontekście powyższych danych warto zwrócić uwagę, że nie ma korelacji między poziomem płacy minimalnej i wysokością bezrobocia. Wysoką płacę minimalną w stosunku do średniej ma Holandia, Luksemburg czy Malta, gdzie stopa bezrobocia jest niższa od średniej unijnej. Z drugiej strony niska płaca minimalna utrzymuje się w Hiszpanii, gdzie poziom bezrobocia jest wysoki. Również w Polsce wzrost ustawowej płacy minimalnej nie przyczynił się do wzrostu bezrobocia.

W sporze o płacę minimalną liberałowie przytaczają przykłady państw, które nie mają minimalnej płacy ogólnokrajowej. W UE jest to 6 krajów: Szwecja, Dania, Finlandia, Austria, Włochy i Cypr. Brak ogólnokrajowej płacy minimalnej nie oznacza jednak, że płace są tam kształtowane przez pozbawiony regulacji rynek. We wszystkich tych państwach kluczową rolę odgrywają branżowe układy zbiorowe, które obejmują prawie całą gospodarkę i w ich ramach ustalane są minimalne stawki wynagrodzeń. Płace najgorzej zarabiających pracowników w tych krajach zazwyczaj przekraczają połowę średniego wynagrodzenia. Stąd między innymi odsetek biednych pracujących w tych krajach jest stosunkowo niski.

Kilka miesięcy temu Szwajcarzy w referendum odrzucili propozycję wprowadzenia ogólnokrajowej płacy minimalnej godzinowej na poziomie 22 franków (blisko 90 zł!). Wielu liberałów tryumfowało. Tymczasem Szwajcaria ma jeden z najbardziej regulowanych rynków pracy w Europie, w którym prawie wszyscy pracownicy są objęci branżowymi układami zbiorowymi. Wprowadzenie stawki godzinowej na poziomie 22 franków za godzinę oznaczałoby, że byłaby to najwyższa płaca minimalna na świecie, sięgająca blisko 70 proc. średniego wynagrodzenia. Zresztą gdyby pomysłodawcy referendum ustanowili ją na poziomie 18 franków, referendum zostałoby pewnie wygrane.

Warto przytoczyć jeszcze jeden istotny wskaźnik, a mianowicie łączny udział płac w PKB. Dane Eurostatu z 2012 roku pokazują, że Polska zajmuje na tym polu jedno z ostatnich miejsc w Unii. Średni udział wynagrodzeń w PKB w UE to 58 proc.. Największy był w Słowenii  (64,2 proc.), Wielkiej Brytanii i Belgii. Na dole stawki są Polska – 46 proc., Łotwa, Słowacja – 43,9 proc. i Litwa – 43,2 proc.. W porównaniu z 2000 r. udział płac w PKB zmniejszył się w UE o 0,8 proc., a w Polsce aż o 9,4 proc.. Gorszy wskaźnik miała tylko Rumunia, gdzie udział płac spadł o 17,9 proc.

Skąd tak niskie płace? Poza płacą minimalną władza wpływa na poziom wynagrodzeń poprzez ustalanie poziomu płac w sferze budżetowej – tymczasem w Polsce już od sześciu lat są zamrożone płace w budżetówce. Inny element polityki płacowej państwa to zamówienia publiczne, gdzie od lat decyduje najniższa cena. Wciąż w ponad 80 proc. przetargów to kryterium jest rozstrzygające, a zwycięskie firmy często zatrudniają w ramach umów nieetatowych i płacą stawki poniżej ustawowo określonej płacy minimalnej. Dopiero w ubiegłym roku władze podjęły działania, aby ograniczyć tę patologię.

Dyskusja nad płacą minimalną w Polsce przez wiele lat była oparta na fałszywych przesłankach. Opierała się bowiem na przekonaniu, że minimalna płaca miesięczna wyznacza realne minimalne stawki płacone w polskich przedsiębiorstwach. Tymczasem nie obejmuje ona znacznej części pracowników. W 2013 roku aż 1,36 mln osób (13 proc. ogółu zatrudnionych) otrzymywało wynagrodzenie brutto nie przekraczające obowiązującego minimalnego wynagrodzenia. Gdyby przeliczyć obecną miesięczną płacę minimalną (1850 zł brutto) na minimalną stawkę godzinową, to powinna ona wynosić ok. 11 zł. Tymczasem w niektórych branżach, jak w ochronie, roznoszeniu ulotek czy gastronomii pojawiają się stawki 5-7 zł za godzinę, a niekiedy nawet 2-3 zł.

W Polsce należy więc nie tylko podnieść płacę minimalną, ale też radykalnie ograniczyć skalę umów cywilno-prawnych. Dzisiaj nawet na portalach państwowych służb zatrudnienia można znaleźć oferty pracy, w których określone są godziny pracy i wskazane są konkretne obowiązki pracownika, a mimo to pracodawca oferuje umowę zlecenie. Jest to jawna kpina z kodeksu pracy. Według raportów Państwowej Inspekcji Pracy okołojedna piąta firm zatrudnia w ramach umów cywilno-prawnych w sytuacji, gdy powinny to być umowy etatowe. Z jednej strony potrzebne są zatem nowe regulacje, które ustawowo ograniczałyby możliwość umów cywilno-prawnych, z drugiej zaś znacznie aktywniejsza niż obecnie walka z łamaniem obowiązujących przepisów. W tej ostatniej sprawie niewątpliwie znacznie większe kompetencje powinna otrzymać PIP, a kary dla nieuczciwych pracodawców powinny być o wiele wyższe niż obecnie (należą do najniższych w Unii).

Innym ważnym rozwiązaniem jest zgłoszony prawie 3 lata temu przez OPZZ postulat wprowadzenia minimalnej płacy godzinowej do wszystkich rodzajów umów. Obecny rząd nakreślił propozycję wprowadzenia stawki 12 zł brutto odnośnie do umów zleceń i osób prowadzących działalność gospodarczą. Nie ma ona dotyczyć umów o dzieło, co niestety może być furtką dla nieuczciwych pracodawców. Ustawa byłaby jednak na pewno krokiem w dobrym kierunku, tym bardziej, że projekt zmuszałby przedsiębiorców do prowadzenia ewidencji czasu pracy też w przypadku umów zleceń, a ponadto znosiłby niższą o 20 proc. stawkę płacy minimalnej dla osób wchodzących na rynek pracy. Ponadto PIP ma otrzymać prawo do automatycznego ustalania stosunku pracy w sytuacji, w której zamiast pracodawca niezgodnie z prawem zatrudnia nieetatowo.

W dyskusjach nad płacą minimalną często pomija się jeszcze jedną istotną kwestię. Otóż dla pracowników ważne jest to, jaką otrzymują płacę netto, a tymczasem w większości raportów i porównań międzynarodowych przytacza się kwotę brutto. Poziom opodatkowania w UE jest bardzo zróżnicowany i podobne stawki wynagrodzenia brutto mogą oznaczać inne kwoty „na rękę”. Niewątpliwie jednym z instrumentów polityki płacowej jest polityka podatkowa, a zwiększenie kwoty wolnej od podatku lub obniżenie najniższego progu podatkowego mogłoby znacząco zwiększyć dochody netto najmniej zarabiających pracowników. W Polsce kwota wolna od podatku już od 6 lat utrzymuje się na bardzo niskim poziomie i wynosi zaledwie 3091 zł, a ulgi są tak skonstruowane, że nie dotyczą najmniej zarabiających podatników. Kwota wolna od podatku w większości krajów UE jest co najmniej na poziomie płacy minimalnej lub jednego z progów ubóstwa. Przykładowo na Cyprze kwota wolna od podatku wynosi 19500 euro, Hiszpanii – 17707, Finlandii – 16100, Wielkiej Brytanii – 11468. W Polsce to kwota zaledwie 738 euro. Okazuje się zatem, że w Polsce niskie dochody są relatywnie wysoko obłożone podatkiem dochodowym. Warto więc wspierać postulaty obniżenia podatków dla najmniej zarabiających, ale zarazem rekompensować ubytki w budżecie wyższymi podatkami dla firm i osób najlepiej zarabiających.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…