Ponad 200 tysięcy osób zgromadziło się na rzymskim Piazza San Giovanni w odpowiedzi na zeszłotygodniowy atak na siedzibę centrali związkowej CGIL. Hasło przewodnie manifestacji brzmiało „Nigdy więcej faszyzmu” (Mai più fascismi).
Manifestantów wezwał na plac niecały tydzień temu sekretarz Włoskiej Powszechnej Konfederacji Pracy, Maurizio Landini. Do apelu przyłączyły się także inne centrale związkowe jak CIS oraz UICL. Demonstracja miała być odpowiedzią na brutalny atak na siedzibę związkową w Rzymie, którego 9 października dopuścili się faszystowscy bojówkarze i antyszczepionkowcy. Uniesione pięści, sztandary związków zawodowych oraz socjalistyczne, partyzanckie pieśni jak „Avanti Popolo” – tak prezentował się wczoraj pejzaż placu św. Jana.
Reakcje polityków
Oprócz związkowców, na demonstracji pojawiło się lub wsparło ją wielu polityków lewicy i centrum, m.in.: Enrico Letta, lider centrolewicowej Partii Demokratycznej (pretendujący do przesunięcia kursu PD bardziej na lewo), minister zdrowia Roberto Speranza, minister pracy Andrea Orlando czy przedstawiciel Ruchu Pięciu Gwiazd, minister spraw zagranicznych i były premier, Luigi di Maio. Także należący do Ruchu Pięciu Gwiazd Giuseppe Conte (sprawujący urząd premiera przed Mario Draghim) określił manifestację mianem ,,Wielkiego demokratycznego święta bez kolorów partyjnych”. Jednak najciekawszą postacią, która pojawiła się w sobotę rano na Placu św. Jana był Elio Vito, przedstawiciel partii Berlusconiego „Forza Italia”, który utrzymuje, że nie był jedynym prawicowym politykiem na wiecu.
Z pewnością wielu polityków chciało tę prodemokratyczną manifestację wykorzystać jako szansę na ocieplenie wizerunku w odbywających się dzisiaj wyborach lokalnych. Matteo Salvini, lider prawicowej Ligi Północnej, oskarżył obecnych na manifestacji polityków o łamanie ciszy wyborczej. ,,Kiedy w Europie rozlewa się krew na wskutek islamskiego terroru, jedynego poważnego niebezpieczeństwa naszych czasów, w Rzymie lewica robi kampanię wyborczą, piętnując faszystów, których już nie ma” – powiedział były wicepremier.
Make Italia antifacista again!
Na manifestacji dostrzec można było inspirowane trumpwskim sloganem czerwone czapeczki „Make Italia Antifascista Again”. To jedno haseł tej części włoskiej lewicy, która widzi w zyskującym na popularności neofaszyzmie realne zagrożenie i pragnie sięgać do swoich antyfaszystowskich, partyzanckich korzeni. Przemawiający na manifestacji Letta podkreślił, że jest ona początkiem wielkiej społecznej zmiany. Czy ma rację, pokażą bez wątpienia wyniki dzisiejszych wyborów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…