Raport Najwyższej Izby Kontroli to kolejny odcinek kolejkowej sagi w polskiej służbie zdrowia. NFZ dostał wprawdzie więcej pieniędzy, ale czas oczekiwania na świadczenie nie uległ zmianie.
[blocktext align=”right”]Na terenie części województw w ogóle nie było lekarzy określonych specjalności. Brakowało lekarzy immunologii klinicznej w województwach: lubuskim, opolskim, podkarpackim, warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim, a żaden geriatra nie udzielał świadczeń w ramach NFZ w warmińsko-mazurskim. Zdarzało się także, że pojedynczy specjaliści mieli pod opieką całe województwo jak w opolskim gdzie kontrakt NFZ był podpisany tylko z jednym onkologiem/hematologiem dziecięcym.[/blocktext]Raport NIK pt. „Realizacja zadań Narodowego Funduszu Zdrowia w 2014 r.” opublikowany 4 lutego, ujawnił, iż zwiększenie środków finansowych przekazanych do NFZ w 2014 r. nie poprawiło dostępności wielu usług medycznych. W 2014 r. NFZ otrzymał 67,2 mld zł, czyli o ponad 2 mld zł. więcej niż w roku 2013 r.
Autorzy raportu, podkreślają znaczne dysproporcje w dostępności do świadczeń zdrowotnych, w poszczególnych oddziałach NFZ. Jej wskaźnik mierzony jest czasem oczekiwania przez ubezpieczonych na usługę. Narusza podstawową zasadę określoną prawnie zasadę zapewnienia ubezpieczonym równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej. Z kolei czas oczekiwania na niektóre świadczenia łamie, zdaniem naszej redakcji łamie, Konstytucję w tym art. 68 ust. 1 stanowiący, iż „Każdy ma prawo do ochrony zdrowia”.
Bo jakże chronione jest zdrowie obywateli gdy na leczenie szpitalne, w tzw. stabilnych przypadkach, w oddziałach chirurgii urazowo-ortopedycznej, chorzy czekali ponad 3 miesiące, otolaryngologicznych 115 dni, pracowniach fizjoterapii 280 dni, a w oddziałach rehabilitacji ruchu 318 dni (sic!). Jedynie 73 proc. zapisanych na leczenie doczekało się świadczenia. Reszta bądź zrezygnowała z leczenia, bądź ze względu na stan zdrowia po prostu jego nie doczekała.
Jak czytamy w raporcie, w wielu województwach widoczne są dotkliwe braki lekarzy specjalistów. Jak na lekarstwo – nomen omen – było alergologów na Podkarpaciu (1,9 lekarza na 100 tys. ubezpieczonych), diabetologów w Lubuskim (1,82) czy chirurgów naczyniowych w Łódzkim (1,23).
Na terenie części województw w ogóle nie było lekarzy określonych specjalności. Brakowało lekarzy immunologii klinicznej w województwach: lubuskim, opolskim, podkarpackim, warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim, a żaden geriatra nie udzielał świadczeń w ramach NFZ w warmińsko-mazurskim. Zdarzało się także, że pojedynczy specjaliści mieli pod opieką całe województwo jak w opolskim gdzie kontrakt NFZ był podpisany tylko z jednym onkologiem/hematologiem dziecięcym.
Zdumienie budzi zatem fakt, iż w 2014 r. NFZ nie wydał blisko 1,2 mld zł z zaplanowanych kosztów świadczeń zdrowotnych (blisko 2 proc. mniej). Z pewnością urzędnicy NFZ byli zadowoleni gdyż plan ich wynagrodzeń był wykonany w 99,8 proc., średnie miesięczne wynagrodzenie tzw. „innych pracowników” wyniosło 4,4 tys. zł, które wszakże przy wynagrodzeniu prezesów (17,6 tys. zł) może wydawać się skromne.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…