To protest, który swoim dramatyzmem ma szansę dorównać pamiętnej okupacji sejmowych korytarzy przez rodziców i opiekunów niepełnosprawnych. Pielęgniarki z Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu głodują już 26. dzień. To prawie miesiąc niewyobrażalnych wyrzeczeń. Mediacje nie przyniosły porozumienia.
U protestujących pojawił się wczoraj Grzegorz Schetyna, mają też wsparcie Adriana Zandberga z Razem. Ale wycieczki polityków do Przemyśla nijak na razie nie wpływają na trwający konflikt pomiędzy samorządem, dyrekcją placówki a protestującymi. Lider PO postuluje interwencję „góry”:
– Będę rozmawiał z szefem sejmowej komisji zdrowia Bartoszem Arłukowiczem, aby do przemyskiego szpitala przyjechali posłowie, członkowie tej komisji. Musimy stworzyć skuteczny nacisk na zarząd województwa podkarpackiego, bo tam jest problem – powiedział 27 września podczas spotkania z przemyskimi pielęgniarkami. – To już 25. dzień tego protestu i to pomimo osiągniętego porozumienia z dyrekcją szpitala. Wszystko dlatego, że pisowski zarząd województwa nie chce dopuścić do jego realizacji. PiS jest przeciwko kobietom i mamy tego kolejny przykład. To skandaliczne. W Przemyślu mieszka marszałek Sejmu Marek Kuchciński, on powinien tu być i będę o nim o tym rozmawiał.
We wtorek 25 września zakończyły się mediacje z dyrekcją w obecności przedstawiciela resortu Elżbiety Rafalskiej wysłanym do Przemyśla. Zakończyły się fiaskiem. Pielęgniarki postanowiły nie kończyć głodówki trwającej od 3 września.
Dyrektor placówki Piotr Ciompa zaprzecza medialnym doniesieniom o podpisaniu porozumienia (taka informacja kilka dni temu obiegła portale informacyjne i lokalną prasę). Mimo to potwierdza, że podwyżki będą: na takiej samej zasadzie, jak w szpitalu w Rzeszowie, na więcej dyrekcji nie stać. Pielęgniarki nie godzą się na 400 zł od sierpnia i kolejne transze o takiej samej wysokości w kolejnych latach. Spisano protokół rozbieżności.
– W dalszym ciągu prowadzimy głodówkę i nie zamierzamy jej kończyć – powiedziała wczoraj Ewa Rygiel, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w przemyskim szpitalu. Na pytanie dziennikarzy o to, czy pielęgniarki przyjmą proponowaną podwyżkę, oświadczyła: – Traktujemy to, jako zaliczkę na poczet tej kwoty, o którą walczymy.
Przez cały ubiegły tydzień oprócz rotacyjnej głodówki pielęgniarki i położne masowo przynoszą L4.
– Szpital w dalszym ciągu pracuje w trybie ostrym, przyjmując przypadki zagrożenia zdrowia i życia ludzkiego. Jeżeli ta tendencja będzie się utrzymywać, to planowe przyjęcia zostaną wznowione – poinformował Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa.
Pielęgniarki twierdzą, że przez lata odżegnywały się od polityki, ale dziś zamierzają szukać wsparcie dla swoich postulatów również u partyjnych działaczy.
– Poprosiliśmy krzykiem rozpaczy polityków o wsparcie, bo nasze możliwości pomocy się kończą, nikt nie chce z nami poważnie rozmawiać. Propozycje, które zostały nam złożone są dla nas upokarzające. Zostało podpisane porozumienie z innymi grupami zawodowymi, a nam się proponuje o wiele niższe pieniądze. Nie godzimy się na te pieniądze. Nasza praca powinna być opłacana zgodnie z hierarchią jaka powinna istnieć w szpitalu – mówi nowinom24.pl Danuta Wardęga, działaczka związkowa. – Doceniono inne grupy zawodowe, a nas zepchnięto na margines. Bardzo jest nam przykro, że nikt z Urzędu Marszałkowskiego ani dyrekcji, po tylu dniach nie zrobił ukłonu w naszym kierunku i nie złożył propozycji, która by nas satysfakcjonowała. Chcemy poborów jakie są w innych szpitalach na Podkarpaciu. Nie można tej samej ciężkiej pracy opłacać w różny sposób. Nasze umiejętności, kwalifikacje nie różnią się i opiekę nad pacjentem sprawujemy identycznie.
Pielęgniarki z Przemyśla zgodnie twierdzą, że zadowoli je wyłącznie propozycja podwyżki w wysokości 1200 złotych brutto.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…