Kosowo podjęło decyzję o podwyższeniu do 100 proc. ceł na towary importowane z Serbii oraz Bośni i Hercegowiny. Wywołało to prawdziwą międzynarodową burzę. Serbskie media wręcz piszą o wypowiedzeniu wojny. Słowa krytyki popłynęły nie tylko ze strony obu zainteresowanych krajów, lecz także z innych państw bałkańskich. Zareagowała też Unia Europejska, domagając się cofnięcia tej decyzji. Podobne, choć bardziej stonowane, stanowisko zajęły Stany Zjednoczone. Podwyżka ceł nie dotyczy jedynie 10 zagranicznych firm wytwarzających swe produkty na terenie Serbii m. in. takich, jak Coca-Cola i Tuborg.
Wprowadzenie drastycznej podwyżki stawek celnych nastąpiło w momencie, gdy po trzech rundach głosowań Kosowo nie zostało przyjęte do międzynarodowej organizacji policyjnej – Interpolu, do której należy przeważająca większość państw świata. Rząd w Prisztinie twierdzi, iż podwyżka miała na celu ochronę żywotnych interesów ich państwa w obliczu „agresywnej kampanii” ze strony Serbii przeciwko Kosowu na arenie międzynarodowej. Jak się wyraził minister przemysłu i handlu Endrit Shala, podwyższone cła mają służyć wzmocnieniu gospodarki i krajowych producentów.
Co prawda władze Kosowa zaprzeczają, jakoby decyzja ta miała bezpośredni związek z faktem odrzucenia przez Interpol wniosku o przyjęcie, lecz jednocześnie pośrednio to potwierdzają. Doradca premiera Gazmend Abrashi argumentował, że nie była to emocjonalna decyzja, lecz przygotowywano ją od dłuższego czasu. Jednakże z jej podjęciem wstrzymywano się w obawie, że może ona negatywnie wpłynąć na głosowanie w sprawie członkostwa w Interpolu. Dodał też, że w ten sposób wysłano sygnał do Serbii, iż nie powinna ona czerpać profitów z handlu z Kosowem, skoro nie uznaje go jako państwa. Kosowski rząd wydał też oświadczenie, w którym potępia „wściekłą kampanię” ze strony Serbii twierdząc, że wynik głosowania przeciwko przyjęciu Kosowa do Interpolu sprzyja jedynie kryminalistom. To, że oprócz Serbii podwyżką ceł została objęta także Bośnia i Hercegowina, wynika z tego, że oba te państwa nie uznały Kosowa. Potwierdził to wprost premier Ramush Haradinaj mówiąc, że decyzja nie zostanie cofnięta, dopóki Serbia nie uzna Kosowa. Co więcej, wicepremier Enver Hoxhaj zapowiedział, że wkrótce Kosowo ogłosi wprowadzenie nowych środków, nie precyzując jakie one będą.
Sprzeciw Serbów
Większość zamieszkujących Kosowo Albańczyków, w tym również przedsiębiorców importujących towary z Serbii, publicznie ogłasza, że godzą się ponosić straty finansowe w geście poparcia dla władz. Za to zdecydowanie przeciwna jest ludność serbska. 4 grudnia tysiące Serbów demonstrowało w Kosowskiej Mitrowicy. Do zorganizowania akcji protestu wezwała Serbska Lista – największe ugrupowanie reprezentując kosowskich Serbów.
Podczas wiecu lider tego ugrupowania Goran Rakić odczytał odezwę w imieniu zamieszkałych w Kosowie Serbów, w której mowa o tym, że decyzja o podwyżce ceł to nie tylko cios w pokój i stabilność w regionie, lecz wręcz zagrożenie dla bytu Serbów w Kosowie. Po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych Serbska Lista weszła w skład koalicji rządowej wspólnie z Sojuszem na rzecz Przyszłości Kosowa premiera Haradinaja, jednak stara się konsekwentnie bronić interesów swoich rodaków i jest przeciwna zaostrzaniu stosunków z Serbią. Ponadto Serbska Lista uważa, że nie jest traktowana przez partię premiera jako pełnoprawny partner. W nocy z niedzieli 2 grudnia na poniedziałek posłowie Serbskiej Listy okupowali siedzibę parlamentu domagając się spotkania z komisarzem UE ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia Johannesem Hahnem, który w poniedziałek miał przybyć do Prisztiny w celu odbycia rozmów z władzami Kosowa. Wiceprzewodniczący Ligi Igor Simić oświadczył, że deputowani chcą wysłannika Unii zapoznać z sytuacją i „potencjalnym kryzysem, który zagrozi serbskiemu narodowi”. W podobnym tonie wypowiedziało się jeszcze ośmiu posłów występując na tle transparentu z napisem: „100 proc. cła – 0 proc. wolności”. Ostatecznie Hahn spotkał się przedstawicielami Serbskiej Listy. Po spotkaniu Simić poinformował, że obie strony zgodziły się co do tego, że wszelkie sporne problemy należy rozwiązywać na drodze dialogu a „pokój powinien być zachowany za wszelką cenę”.
Bałkańska reakcja
Przeciwko podwyżce ceł zaprotestowały oficjalne czynniki w Belgradzie i Sarajewie. Serbski prezydent Aleksandar Vučić zwołał specjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Oświadczył, że Serbia nie wznowi dialogu z Kosowem dopóki nie zostaną zniesione restrykcyjne stawki celne. Z kolei w telewizyjnym wystąpieniu mówił o „barbarzyńskich taryfach”, które spowodują katastrofalne i niszczące konsekwencje, niszczą pokój i stabilizację w regionie a ich wprowadzenie nazwał działaniem antycywilizacyjnym, łamaniem zasad swobody przepływu towarów, kapitału i usług. Dodał też, że uniemożliwienie handlu z Kosowem stanowi „najbardziej znaczącą próbę destabilizacji Serbii”.
Handel z Kosowem odgrywa istotną rolę w serbskiej gospodarce. Serbia, największy partner handlowy Kosowa na Bałkanach eksportuje tam towary na sumę rzędu 400 milionów euro rocznie. W okresie od stycznia do września br. miała z Kosowem dodatni bilans obrotów towarowych na poziomie niemal 330 mln euro. Warto też zwrócić uwagę na to, że wzajemne obroty rosną w tempie 5 proc. w skali rocznej. Specjaliści wyliczyli, ze gdyby Kosowo nie wprowadziło restrykcyjnych ceł, to do końca tego roku obrót towarowy między obu krajami mógłby osiągnąć poziom 500 mln euro. Tymczasem, według oficjalnych danych, w okresie ostatniego miesiąca w wyniku faktycznej blokady eksportu na rynek Kosowa Serbia straciła 42 milionów euro. Serbia eksportuje do Kosowa m. in. produkty spożywcze, wodę i napoje, oleje, środki czystości, pszenicę, a także dostarcza energię elektryczną.
Belgrad nie zamierza jednak wprowadzać środków odwetowych. Poinformowała o tym premier Ana Brnabić, choć równocześnie działania Prisztiny nazwała bezsensownymi i niedorzecznymi. Również prezydent Vučić zapowiedział, że Serbia nie będzie zawracać transportów samochodowych z Kosowa oraz wstrzymywać przepływu towarów ponieważ – jak podkreślił – „chcemy pokazać różnice pomiędzy odpowiedzialnym zachowaniem z jednej strony i nieodpowiedzialnym z drugiej”.
W jednoznaczny sposób zareagowano także w Bośni i Hercegowinie. Rząd w Sarajewie wydał oświadczenie, w którym domaga się pilnego wycofania dyskryminacyjnej decyzji. Równocześnie zwrócił się do Unii Europejskiej o włączenie się w rozwiązanie tego problemu. Podkreślił, że poczynania Kosowa są w sprzeczności z układem CEFTA i porozumieniem o strefie wolnego handlu. Ostrzej wypowiedział się minister spraw zagranicznych Igor Crnadak, mówiąc, że jest to decyzja czysto polityczna, która zagraża bezpieczeństwu regionu i „może doprowadzić do upadku całego projektu współpracy regionalnej”. Również minister handlu zagranicznego i stosunków gospodarczych Mirko Šarović określił decyzję Kosowa jako największy cios zadany regionalnej strefie wolnego handlu. Podobną opinię wyraził też wybrany ostatnio jako przedstawiciel Republiki Serbskej do trzyosobowego gremium będącego głową państwa w Bośni i Hercegowinie Milorad Dodik. Jego zdaniem należałoby „zatrzymać Prisztinę”, ponieważ narusza ona stosunki regionalne. Podobnie jak Serbia, również Bośnia ma z Kosowem potężną nadwyżkę bilansu handlowego. Wartość jej eksportu w ubiegłym roku wyniosła ok. 80 milionów euro przy dziesięciokrotnie mniejszym imporcie.
Krytycznie do decyzji o podwyżce ceł odniosła się również Macedonia, która wprawdzie nie zostały dotknięte restrykcjami, ale jest sygnatariuszem Środkowoeuropejskiej Umowy o Wolnym Handlu CEFTA, do której obecnie należą również Albania, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Kosowo, Serbia i Mołdawia. Jako reprezentant kraju należącego do CEFTA rząd Macedonii wydał oświadczenie, w którym wypowiada się przeciwko ustanawianiu barier celnych oraz za tym, aby o dostępie towarów na zagraniczne rynki decydowała ich konkurencyjność.
Nie było natomiast oficjalnego stanowiska Czarnogóry. Być może nie chce ona psuć sobie stosunków Kosowem, z którym pół roku temu zawarła porozumienie w sprawie granicy. Tym nie mniej MSZ Czarnogóry wydało oświadczenie odcinające się od pomysłu Prisztiny co do utworzenia wspólnego paktu bałkańskiego skierowanego przeciwko Serbii. Oświadczenie stwierdza, że Czarnogóra nie prowadziła z nikim rozmów na ten temat, natomiast uważa, że Bałkany powinny być stabilnym i bezpiecznym regionem opartym o wartości europejskie. Również premier Macedonii Zoran Zaev zaprzeczył, jakoby jego kraj prowadził tego typu rozmowy apelując jednocześnie do Kosowa i Serbii o tworzenie przyjaznych stosunków drogą dialogu.
Krytycznie wobec decyzji Kosowa wypowiedzieli się dwaj słoweńscy eurodeputowani. Ivo Vajgl z frakcji Sojusz Liberałów i Demokratów uważa, że podwyższanie ceł z powodów politycznych jest nie do zaakceptowania i pozostaje w sprzeczności z zasadami międzynarodowej współpracy gospodarczej i politycznej, a kraje, które ich nie przestrzegają, a jednocześnie aspirują do członkostwa w UE, tylko na tym tracą. Również Franc Bogovič z Europejskiej Partii Ludowej uznaje decyzję Kosowa za „krok w absolutnie złym kierunku”.
Unia też przeciw
Zabrała również głos Unia Europejska. Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini oświadczyła, iż decyzja podjęta w Prisztinie stanowi ewidentne naruszenie zasad CEFTA oraz pozostaje w sprzeczności z duchem umowy stabilizacyjnej zawartej pomiędzy Unią i Kosowem. Swoją dezaprobatę wyraził również komisarz UE ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia Johannes Hahn mówiąc, iż szkodzi ona także konsumentom oraz biznesowi w Kosowie i powinna być bezzwłocznie anulowana. Przypomniał też, że Kosowo pełni obecnie rotacyjne przewodnictwo w CEFTA i w związku z tym musi ponosić szczególną odpowiedzialność.
W treści rezolucji podjętej na unijnej sesji plenarnej w Brukseli w poniedziałek 26 listopada, wprawdzie nie wspomina się bezpośrednio o kontrowersyjnej decyzji Kosowa, jednakże znalazł się tam zapis mówiący o tym, że dialog między Kosowem i Serbią nie będzie możliwy bez wzajemnego przestrzegania obowiązujących umów, co stanowi „kluczowy element obu stron na drodze do europejskiej integracji”. To dość ogólnikowe sformułowanie można odczytać jako pośrednio skierowany do Kosowa apel o stosowanie się do reguł wynikających z ustaleń w ramach CEFTA. Unia nie ma możliwości nakładania kar na Kosowo, może jedynie wyrażać swoje stanowisko, co jednak nie może pozostać bez wpływu na zabiegi Kosowa o przyjęcie do UE.
Reakcja Unii nie mogła być zaskoczeniem biorąc pod uwagę to, że zajęła ona krytyczne stanowisko również wtedy, gdy na początku listopada Kosowo podniosło o 10 proc. stawkę celną na towary importowane z Serbii oraz Bośni i Hercegowiny. Wówczas rzeczniczka UE Maja Kocijančič wezwała Kosowo do wycofania tej decyzji argumentując, iż stanowi ona ewidentne pogwałcenie zobowiązań Kosowa w ramach umowy CEFTA. Podobnie jak obecnie również wówczas władze Kosowa tłumaczyły swoją decyzję tym, jakoby Serbia prowadziła wściekłą kampanię przeciwko jego międzynarodowemu uznaniu.
Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią komisarz UE Johannes Hahn przybył 3 grudnia do Prisztiny, gdzie odbył rozmowy z prezydentem, premierem i szefem parlamentu Kosowa. Nie udało mu się przekonać swoich rozmówców do cofnięcia decyzji w sprawie ceł. Kosowo bowiem twardo obstaje przy swoim stanowisku. Wspomniany już doradca Gazmend Abrashi oświadczył, że restrykcje handlowe postaną w mocy bez względu na to co na ten mają do powiedzenia Serbia czy Unia Europejska. Podczas rozmów przywódcy Kosowa po raz kolejny powtarzali, że podwyższone cła będą obowiązywać do momentu uznania Kosowa przez Serbię.
Przed przyjazdem do Prisztiny Hahn spotkał się w Belgradzie z prezydentem Serbii, który wyraził następnie opinię, że unijny komisarz jest człowiekiem racjonalnym i „dobrze rozumie niebezpieczeństwa, które nam grożą” równocześnie dziękując mu za zrozumienie sytuacji i dążenie do rozwiązania problemu. Z kolei Hahn oświadczył, że obie strony rozmów były zgodne co do pilnej potrzeby zmniejszenia napięcia w stosunkach między Serbią i Kosowem. Jak poinformowała Maja Kocijančić, Hahn zaproponował stworzenie „specjalnych ram” w ramach których Serbia i Kosowo miałyby przedstawiać konkretne propozycje co do rozwiązania kwestii handlowych. Dodała też, że Bruksela oczekuje odpowiedzi od obu zainteresowanych stron.
Protektor wspiera i naciska
W Waszyngtonie nie omieszkano lobbować na rzecz Kosowa w sprawie jego przyjęcia do Interpolu. Swoje oficjalne stanowisko Stany przekazały za pośrednictwem ambasady w Prisztinie, czyli na możliwie najniższym szczeblu dyplomatycznym. Powtarzano argumenty Kosowa o wściekłej serbskiej kampanii mającej na celu zablokowanie członkostwa Kosowa w międzynarodowej organizacji policyjnej. Amerykańska ambasada w swoim oświadczeniu pisze, że formacje policyjne Kosowa są w pełni zintegrowane i zdolne do zwalczania międzynarodowego terroryzmu, ataków cybernetycznych, przemytu ludzi, broni i narkotyków, natomiast odmowa przyjęcia Kosowa oznacza powstanie luki w zakresie bezpieczeństwa na Bałkanach. Argumentuje ponadto, że głosowanie za członkostwem Kosowa w Interpolu nie musi automatycznie oznaczać uznania tego państwa. Jest to argumentacja cokolwiek bezsensowna. Warto bowiem zwrócić uwagę na to, że przeciwko przyjęciu Kosowa głosowało ponad 50 państw, podczas gdy oficjalnie uznało Kosowo ponad 100 krajów. Oznacza to, że nie wszystkie państwa, które uznały Kosowo, chcą z nim współpracować w ramach tej międzynarodowej struktury.
Jednocześnie USA starają się namówić Kosowo do wycofania się z kontrowersyjnej decyzji celnej. Podczas rozmowy z prezydentem Hashimem Thaçim sekretarz stanu Mike Pompeo usiłował nakłonić go do rezygnacji z podwyżki cła oraz do normalizacji stosunków z Serbią podkreślając, że jest to dla obu krajów jedyna droga do przyszłej integracji z „zachodnią współpracą narodów”. Z podobnym wezwaniem wystąpił także zastępca szefa amerykańskiej dyplomacji ds. Europy Południowo-wschodniej Matthew Palmer nazywając wprowadzenie podwyżki ceł przeszkodą w kontynuowaniu dialogu dodając, że Stany Zjednoczone będą wspierać Unię Europejską w jej działaniach na rzecz rozwiązaniu tego problemu.
Stany Zjednoczone, które same wykreowały Kosowo jako samodzielne państwo, zapewne zdają sobie sprawę z tego, że jego skuteczność jako narzędzia w ich geopolitycznych rozgrywkach jest coraz mniejsza. Nie są także zainteresowane chaosem na Bałkanach, który w każdej chwili może pociągnąć za sobą trudne do przewidzenia skutki. USA, jako najważniejszy protektor Kosowa, są jedyną siłą mogącą mieć wpływ na politykę Prisztiny. Biorąc to pd uwagę prezydent Vučić odbył rozmowę z amerykańskim ambasadorem w Belgradzie, podczas której zaapelował aby Stany Zjednoczone wykorzystały swoje wpływy i przestrzegły Kosowo, że swoimi działaniami powoduje zagrożenie dla pokoju i stabilności na Bałkanach.
Albania jako jedyny sojusznik
Ciekawa na ostatnie wydarzenia była reakcja Albanii, będącej zdecydowanym bałkańskim sojusznikiem Kosowa i konsekwentnym promotorem jego interesów. Jeszcze w dwa dni po ogłoszeniu kontrowersyjnej decyzji minister finansów Arben Ahmetaj twierdził, że nie jest ona korzystna ani dla Serbii, ani dla Kosowa i należałoby ją anulować. Diametralna zmiana stanowiska nastąpiła po tym, jak premier Edi Rama odbył spotkanie z kosowskimi partnerami. W odróżnieniu od wcześniejszej wypowiedzi swojego ministra premier całkowicie poparł decyzję Kosowa. Jak oświadczył, podniesienie ceł to nie działanie ekonomiczne, lecz polityczny sygnał dla Serbii, „ponieważ nie można budować przyszłości z nożem wbitym w plecy Albańczyków”. Ponadto argumentował, iż podwyższanie stawek celnych jest irracjonalne w normalnych okolicznościach, ale normalne w sytuacji irracjonalnej, która jego zdaniem, ma właśnie miejsce. Albański premier po raz kolejny zapewnił o niewzruszonym poparciu dla Kosowa mówiąc w nieco poetyckim tonie, że „Kosowo i Albania podążają wspólnie, ramię w ramię, jak dwugłowy orzeł”, nawiązując do godła swojego kraju.
Kosowo idzie w zaparte
Przykład Interpolu, a także światowa reakcja na ostatnie decyzje Kosowa pokazują, że państwo to staje jest coraz bardziej izolowane na arenie międzynarodowej. Z kolei władze w Prisztinie najwyraźniej nie umieją się poruszać w zbyt skomplikowanym dla nich geopolitycznym galimatiasie. Na swoje międzynarodowe porażki reagują nerwowo, żeby nie rzec histerycznie. Politolog specjalizujący się w problematyce Europy Południowo-Wschodniej Jasmin Mujanović uważa wprowadzenie podwyższonych ceł za akt desperacji.
Taka jednak jest cała polityka kosowskich władz. Przewodnią ideą jest tam antyserbski nacjonalizm, któremu hołdują wszystkie albańskie partie niezależnie od tego czy są w rządzie czy w opozycji. Znamienny jest tu przykład z ostatnich dni. Czołowa siła opozycyjna Demokratyczna Liga Kosowa poinformowała 4 grudnia, że zażądała zwołania nadzwyczajnej sesji parlamentu w celu przegłosowania dymisji premiera i jego zastępcy bynajmniej jednak nie z powodu taryf, lecz z tego względu, iż nie potrafili oni podczas poniedziałkowych rozmów z Hahnem przeforsować decyzji UE o zniesieniu wiz do krajów Unii do końca tego roku, choć sami to obiecywali. Wniosek ten poparło inne ugrupowanie opozycyjne Vetëvendosje (Samookreślenie), które na dodatek domaga się ustąpienia również spikera parlamentu i ministra ds. integracji europejskiej.
Tymczasem Hahn wyraźnie oświadczył, że realną datą zniesienia wiz jest rok 2020. Można to odczytać jako czytelny sygnał ostrzegawczy ze strony Unii Europejskiej, której zależy na tym, aby Kosowo prowadziło oczekiwać bardziej przewidywalną i wolną od wzniecania konfliktów politykę. Jak do tej pory władze w Prisztinie idą w zaparte i nie zamierzają rezygnować ze swojej w gruncie rzeczy bezsensownej i nieracjonalnej linii politycznej. Skoro są one odporne na naciski ze strony UE czy też sugestie płynące z Waszyngtonu, to wydaje się, że jedyną rzeczą, która byłaby w stanie skłonić ich do zmiany stanowiska mogą być skutki blokady handlowej z Serbią. Już wkrótce może się okazać, że mogą one być bardzo negatywne nie tylko dla serbskich eksporterów, lecz także dla gospodarki Kosowa a także jej międzynarodowego wizerunku. Jest to jednak już problem samego Kosowa.
BRICS jest sukcesem
Pamiętamy wszyscy znakomity film w reżyserii Juliusza Machulskiego „Szwadron” …
Londyn i michnik znajdą tu jutro rękę Moskwy a może i broń chemiczną
Nie wpuścili mafijnego państwa do Interpolu, bo nie chcieli mieć kretów :D