Siedem dekad temu Izrael osiedlił ponad 100 mizrachijskich rodzin w Givat Amal, dawnej wiosce palestyńskiej. Teraz ta dzielnica Tel Awiwu jest pusta – bez gwarancji odpowiedniego odszkodowania dla jej byłych mieszkańców.

15 listopada, w poniedziałkowy poranek ponad 200 policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej wkroczyło do Givat Amal, robotniczej dzielnicy mizrachijskiej w przeważająco zamożnym północnym Tel Awiwie. Rozpoczęło eksmisję kilkudziesięciu rodzin, które pozostały na tym terenie. Poprzednia fala eksmisji w 2014 roku objęła ok. 80 rodzin. Niektórzy z tych, którzy pozostali, wyjechali niedawno, wiedząc, że w końcu zostaną zmuszeni do opuszczenia swoich domów.

Po otrzymaniu informacji, że eksmisje odbędą się przed południem w poniedziałek, aktywiści zaczęli przybywać do Givat Amal późnym wieczorem w niedzielę. Zabarykadowali domy meblami i zablokowali drogi dojazdowe do dzielnicy samochodami, koszami na śmieci i deskami drewna.

Do poniedziałkowego popołudnia pozostało tylko kilku samotnych mieszkańców. Jedną z nich była 75-letnia Levana Ratzabi, która zadeklarowała, że wyjdzie tylko wtedy, gdy zostanie wyniesiona na noszach. Przez cały dzień funkcjonariusze usuwali z domów rzeczy należące do mieszkańców i wybijali okna i drzwi w domach, które zostały już opróżnione z lokatorów, czyniąc je niezdatnymi do zamieszkania i uniemożliwiając tym samym komukolwiek powrót.

– Jestem wściekła, że [państwo] nas zdradziło – powiedziała Ronit Aldouby, mieszkanka Givat Amal, która aktywnie uczestniczyła w walce przeciwko eksmisjom. – Ich pogarda dla mizrachijczyków jest nie do opisania.

– Przez te wszystkie lata nie zasadzono tu ani jednego drzewa, nie świadczono żadnych usług, a to wszystko jest celowe – dodał Yossi Cohen, inny mieszkaniec Givat Amal. – Rządy [laburzystowsko-syjonistyczne] Mapai to rozpoczęły, Likud to kontynuował, a teraz 'rząd zmian’ kontynuuje. Zostaliśmy zdradzeni. To hańba dla państwa.

’Mam koszmary’

Mieszkańcy Givat Amal podzielili się swoim cierpieniem, gdy czekali na przybycie władz w poniedziałek rano.

„Nie opuszczę mojego domu, nie jestem w dobrym zdrowiu” – powiedziała Ratzabi, gdy zabarykadowała się w swoim domu wraz z kilkoma aktywistami przed eksmisją.

„Czuję się okropnie” – powiedziała Ziona Yehud, lat 71, pakując swój dobytek. „Nie spałam od kilku nocy, mam koszmary. Pewnej nocy wstałam i myślałam, że przyjeżdża policja. Mam traumę po eksmisji z 2014 roku.

„To było szokujące” – kontynuował Yehud. „Nie wierzyłem, że do tego dojdzie, bycie eksmitowanym bez odszkodowania”.

„Moi rodzice przybyli tu w 1948 roku” – wspominał Hani Samuha Levy, którego rodzice zostali eksmitowani w poniedziałek rano. „Teraz wyrzuca się ich na ulicę rękami państwa i gminy. Jak państwo może nie opracować planu dla dobra mieszkańców, który pozwoli im kupić lub wynająć dom”?

„To jest kwestia dyskryminacji mizrachijczyków: kibuce dostają zapomogi” – dodał Levy. „Mogliby to zrobić również tutaj. Gdzie pójdą moi rodzice? To państwo jest rasistowskie”.

„To rozdziera moje serce” – powiedziała Shula Keshet, członkini rady miasta, która przyszła wesprzeć mieszkańców. „To absurd, że znowu do tego doszło, po poprzednich eksmisjach, które miały miejsce. Chcą eksmitować rodziny i dać miliardy potentatom, którzy zarobią na tym kosztem rodzin, które nie będą miały gdzie mieszkać.”

Do 1948 roku na terenie dzisiejszego Givat Amal znajdowała się al-Dżammasin al-Gharbi, palestyńska wioska licząca około 1000 mieszkańców. Jej mieszkańcy uciekli podczas wojny w 1948 r., a Izrael uniemożliwił im powrót, łamiąc rezolucję ONZ nr 194. W miejsce pierwotnych palestyńskich mieszkańców, zaraz po wojnie Izrael osiedlił w wiosce około 130 żydowskich rodzin. Ale nie zadbał, by wzniesiono dla nich infrastrukturę umożliwiającą godne życie.

Przez dziesięciolecia państwo obiecywało mieszkańcom nowe budynki, ale obietnice te nie zostały spełnione. W wyniku serii transakcji sprzedaży pomiędzy podmiotami publicznymi i prywatnymi prawa do gruntów Givat Amal zostały podzielone pomiędzy gminę Tel Awiw-Jaffa, potentata na rynku nieruchomości Icchaka Tshuvę oraz rodzinę Kozahinof. Gmina wydała Tshuvie pozwolenia na budowę pod warunkiem, że w jej imieniu eksmituje on wszystkich mieszkańców Givat Amal z ich części ziemi.

Po eksmisjach w 2014 r. Tshuva złożył kolejne wnioski o eksmisję pozostałych mieszkańców Givat Amal, twierdząc, że naruszają oni prawo i zażądał od nich uiszczenia opłaty za użytkowanie w wysokości 2,5 mln NIS za działkę.

Kilka orzeczeń w ciągu ostatnich dwóch lat wydawało się działać na korzyść Givat Amal. W 2019 r. Sąd Okręgowy w Tel Awiwie orzekł, że przez 60 lat państwo łamało obietnice zapewnienia mieszkańcom Givat Amal alternatywnych mieszkań. W 2020 r. Sąd Okręgowy w Tel Awiwie odrzucił żądanie Tshuvy dotyczące opłaty za użytkowanie od mieszkańców i orzekł, że wszyscy mieszkańcy Givat Amal zamieszkiwali legalnie na tej ziemi, a deweloperów uznał za odpowiedzialnych za opóźnianie przez lata wypłaty mieszkańcom odszkodowania za eksmisję.

Pomimo tych orzeczeń, wnioski o eksmisję nie zostały odrzucone w całości. Ustalono raczej, że każda działka w Givat Amal – na której mieszkały średnio trzy rodziny – kwalifikuje się do odszkodowania w wysokości 3 milionów NIS, co jest kwotą niewystarczającą do uzyskania przez rodziny alternatywnego zakwaterowania. Mieszkańcy złożyli wniosek o odwołanie do Sądu Najwyższego, który w 2020 roku został odrzucony. Wyrok stał się więc prawomocny, a eksmisje nieuniknione.

Historyczna niesprawiedliwość

W sierpniu ubiegłego roku mieszkańcy podpisali w biurze ministra sprawiedliwości Gideona Sa’ar porozumienie w sprawie planu odszkodowań za eksmisję. Zgodnie z umową, której inicjatorkami były członkinie Knesetu Naama Lazimi (Partia Pracy) i Gaby Lasky (Meretz), mieszkańcy mają otrzymać odszkodowanie za budynki i podwórka, które posiadali w 1961 r., czyli w roku, w którym państwo sprzedało deweloperom ziemię Givat Amal razem z mieszkańcami.

Natychmiast po podpisaniu planu mieszkańcy zaapelowali do Shakeda, który był z nimi przez lata, o przyłączenie się do inicjatywy koalicyjnej w celu zapewnienia jego realizacji, ale nie otrzymali odpowiedzi. Mimo że plan odszkodowań został zapisany w budżecie, rząd nie opracował jeszcze procedury przekazania środków mieszkańcom. Ponieważ plan utknął w martwym punkcie, Tshuva ponowił żądania eksmisji, co doprowadziło do poniedziałkowego nalotu.

„Ta eksmisja mogła i powinna zostać powstrzymana” – powiedział Lazimi. „To oburzające…Nie poddamy się, dopóki umowa o odszkodowanie nie zostanie spełniona, ale ten poranek jest trudny i rozczarowujący”. Lasky, w międzyczasie, powiedział, że eksmisja była „wynikiem bezduszności” i przyrzekł „położyć kres historycznej niesprawiedliwości wyrządzonej mieszkańcom”.

Ostatni mieszkaniec Givat Amal

W wiadomości opublikowanej przed eksmisją, mieszkańcy Givat Amal prześledzili długą historię „nadużyć” i „złamanych obietnic ze strony władz, [które] mają zakończyć się hańbą”.

„Odszkodowanie istnieje, ale nikt nie dba o to, że mieszkańcy zostaną brutalnie wyrzuceni ze swoich domów i nie otrzymają [go]” – czytamy dalej w komunikacie mieszkańców. „Istnieje osiągalne rozwiązanie, a tylko obojętność rządu uniemożliwia jego realizację”.

Gdy w 15 listopada zbliżał się zachód słońca, policja w końcu zabrała ostatniego mieszkańca Givat Amal, Levanę Ratzabi, która wcześniej w ciągu dnia nalegała na pozostanie w swoim domu.

„Jestem tu już prawie 70 lat” – powiedziała Ratzabi. „Ale co z tego, jeśli to państwo jest skorumpowane. Teraz nie mam domu i będę żyła na ulicy”.

Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu +972 Mag. Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Żółty żonkil

Dzisiejsze słowo na weekend poświęcam, ze zrozumiałych względów, rocznicy wybuchu powstani…