To było bardzo szeroko zakrojone i poważne badanie, zlecone przez Fundację im. Róży Luksemburg w ramach kampanii Clean Clothes Campaign (CCC). Jego wyniki kompromitują ukraińskie państwo.

www.flickr.com/photos/kathleen

CCC grupuje największe na świecie struktury związków zawodowych i pozarządowych organizacji badających warunki pracy w przemyśle włókienniczym. W ramach badań sprawdzono osiem fabryk w siedmiu regionach Ukrainy, należących do wiodących światowych marek odzieżowych. Asos, Adidas, Benetton, C&A, Esprit, Hugo Boss, Inditex/Zara, Kirsten, Liz Claiborne, Mexx, Marks & Spencer, Mart Visser, Next, Oui,Peek & Cloppenburg, Steps, s.Oliver, SaintJames, Topshop, Triumph, Tommy Hilfiger/PVH, Walbusch. Według autorów badania, w przemyśle włókienniczym na Ukrainie pracuje około 220 tysięcy ludzi i zazwyczaj są to kobiety powyżej 45 roku życia, odwrotnie niż w Azji, gdzie pracownicami branży w większości są bardzo młode dziewczęta lub dzieci.

Głównym wstrząsającym rezultatem badań jest stwierdzenie faktu, że ukraińskie szwaczki w fabrykach światowych marek zarabiają najmniej w badanych regionach. Trzy razy mniej niż na Filipinach, 4-5 razy mniej niż w Chinach, nawet mniej niż w Indiach. Na Ukrainie szwaczka na rękę otrzymuje oficjalnie średnio 96 euro miesięcznie. To tylko nieco więcej niż minimum egzystencji, określane na Ukrainie na 89 dolarów, choć jak podają ci sami badacze, realnie minimum egzystencji wynosi 166 dolarów. Na dodatek, by zarobić nawet te żałosne pieniądze szwaczki zmuszone są pracować po 12-16 godzin dziennie w sezonie podwyższonego popytu, lub brać przymusowy urlop zimą, kiedy jest martwy sezon. Oczywiście, wbrew nawet ukraińskiemu prawu, nikt nie płaci za nadgodziny. Gdyby szwaczki pracowały przepisowe 40 godzin tygodniowo, co trzecia nie zarobiłaby nawet swojej pensji.

Trudno więc się dziwić, że pracownice szwalni funkcjonują dzięki zapomogom, dawanym przez lokalne samorządy, które dopłacają ze swoich chudych budżetów do płac, które światowe giganci odzieżowi umyślnie trzymają na najniższym poziomie. Państwo godzi się na to, by zachęcić zagranicznych inwestorów do zakładania fabryk na Ukrainie. Poza tym nie ma możliwości sprawdzenia warunków pracy, ponieważ państwo ukraińskie dało moratorium na kontrole w fabrykach odzieżowych, które zostało przedłużone do 2020 roku.

Najgorsze jest to, jak wskazują badacze, że po podwyżce cen usług komunalnych niemal cała pensja ukraińskich szwaczek jest wydawana właśnie na nie. Na jedzenie nie zostaje prawie nic, nie mówiąc już o oszczędzaniu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jest takie powiedzenie, smutne ale prawdziwe – „DLACZEGOŚ BIEDNY, BOŚ GŁUPI!” Ratunek dla tonących leży w rękach samych tonących. Mi takich durnych Ukraińców nie żal. Polaków zresztą też nie. Jak się nie podobał poprzedni ustrój „bo coś tam” no to niech mają. Ważne że smartfony i wi-fi wszędzie dostępne.

  2. Co to jest „moratorium na kontrole”?! Mieszkańcy Krymu to jednak mieli szczęście, a Ługańska mają o co walczyć.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…