Nowy Jork, Nowy Jork, Dhaka – to tylko niektóre z ogromnych miast, które już niebawem zaczną pochłaniać oceany. Poziom wód podnosi się szybciej niż dotąd szacowano. Raport przygotowany przez działający przy ONZ Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatycznych (IPCC) dostarcza jednoznacznych wniosków – to ostatni dzwonek na ratowanie świata przez katastrofą.
Jeszcze gorzej rysuje się przyszłość mieszkańców nadoceanicznych regionów świata. Katastrofę, która za chwilę może stać się faktem opisuje dokument „Specjalny raport o oceanach i kriosferze w świetle zmiany klimatu”, nad którym pracowało 100 naukowców z 36 krajów.
Rosnące temperatury przyspieszają tempo topnienia lodowców. W najszybszym tempie znikają lody Grenlandii, która 2006 do 2015 roku traciła rocznie średnio ponad 275 gigaton lodu. O wiele większe szkody może jednak przynieść zanikanie pokrywy Antarktydy – w latach 2007-2016 lody tego kontynentu topiły się trzykrotnie szybciej niż w latach 1997-2006.
Do roku 2010 poziom wód podniesie się o niemal metr, chyba, że wcześniej zahamujemy emisje CO2 do poziomu zerowego, czyli równowagi pomiędzy wydzielaniem tego związku chemicznego, a jego absorpcją przez ziemskie środowisko. Wówczas stolica Bangladeszu, Dhaka znajdzie się w całości pod wodą. A państwa takie jak Malediwy, którego najwyższe wzniesienie znajduje się 2 metry nad poziomem oceanu, zostaną zatopione jeszcze w pierwszej połowie tego stulecia.
Już dziś 680 mln osób zamieszkujących w rejonach przybrzeżnych na całym świecie grozi to, że do 2050 roku będą doświadczać corocznych podtopień i powodzi na skalę, która dotychczas zdarzała się na tych terenach raz na 100 lat.
Co jeśli wzrostu poziomu wód nie uda się zahamować? W takim wariancie poziom wód wzrośnie o 70 metrów. Nadmorskim portem będzie Warszawa, a Poznań zostanie zatopiony. Taką perspektywę powinniśmy mieć w świadomości, myśląc o znaczeniu walki ze zmianami klimatu.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„do roku 2010 poziom wód podniesie się niemal o metr” – chyba nie zauważyłem!
Najzwyczajniej w świecie – będą musieli się przeprowadzić. To takie samo wbambuspieprzenie jak płacze idiotów budujących domy na terenach zalewowych. J byśmy nie zaklinali rzeczywistości – to jest to proces naturalny, odnotowywany wielokrotnie przez zapisy historyczne oraz dla epok odleglejszych poprzez badania chociażby rdzeni lodowych z Arktyki Poziom oceanu światowego był zmienny, temperatury średnie powierzchni ziemi zmieniały się w zakresie +/- 12 stopni, dochodziło do stopnienia lodowców i czap lodowych na biegunach… I to wszystko w tym samym układzie Słonecznym! bez jakichś katastrof (naturalnych czy wydumanych). Jedyne co ludzkość może zrobić to nieco ograniczyć swój wpływ na te wahania i przestać w imię chwilowego efektu ekonomicznego niszczyć wszystko wokół jak termity kłodę drewna. Jednak całe OZE to bujda na resorach! Oparte o twórcza księgowość emisji CO2, bo tak łatwo pominąć niektóre istotne czynniki aby model pasował do teoryjki.
Mieszkańcom Ziemi pozostaje jedynie ENERGETYKA JĄDROWA, A W PRZYSZŁOŚCI TERMOJĄDROWA, ABY MAKSYMALNIE OGRANICZYĆ POZIOM EMISJI.
I TO NIE CO2!
CO2 ma negatywne i pozytywne skutki dla biosfery. Odpowiada częściowo za wzrost temperatur, jednak powoduje również przyspieszony wzrost roślinności!
Znacznie groźniejszym (ale w imię interesu najbogatszych pomijanym) czynnikiem jest METAN którego rośliny nie absorbują, a uwalniany jest masowo z ,,ekologicznego paliwa” za jakie uznano gaz ziemny. Dokłada się do tego proces niepełnego spalania, przetwórstwa węglowodorów płynnych i lotnych, jednak głównym czynnikiem powodującym ulatywanie tysięcy ton metanu do atmosfery jest nie hodowla bydła i trzody chlewnej, a WYDOBYCIE WĘGLOWODORÓW I ICH PRZETWÓRSTWO (szczelinowanie) i późniejsze zużycie do celów napędowych i grzewczych.
Jednak ten fakt jakoś umyka naszemu ,,snaffcyotfszystkiego” Piotrusiowi Nowakowi.
Może Łódź będzie miała wreszcie dostęp do morza?;)
To ciekawa koncepcja. :-D