Swój dalszy ciąg ma sprawa tablicy pamięci robotników zakładów włókienniczych z Pabianic, zastrzelonych w 1933 r. podczas ulicznej demonstracji. Usunięto ją w ubiegłym roku pod pretekstem realizowania ustawy dekomunizacyjnej. Upamiętnienie powróciło, chociaż w istotnie zmodyfikowanej wersji.
W 1933 r. strajki przeciwko obniżaniu wynagrodzeń i wydłużaniu czasu pracy w fabrykach włókienniczych ogarnęły cały region łódzki. 6 marca stanęły także zakłady w Pabianicach, gdzie załogom odebrano od 15 do 35 proc. dotychczasowych zarobków. Negocjacje między Związkiem Pracowników Przemysłu Włókienniczego, któremu przewodniczył poseł PPS i robotnik Antoni Szczerkowski, a Związkiem Przemysłowców były torpedowane przez organizację kapitalistów. Po siedemnastu dniach protestu fabrykanci nie zamierzali iść na żadne ustępstwa. Robotnicy wyszli na ulicę w pochodzie protestacyjnym, śpiewając rewolucyjne pieśni. Drogę zastąpił mu oddział policji. Funkcjonariusze oddali salwę do tłumu, zabijając pięciu demonstrantów i raniąc kilkadziesiąt osób.
Trzech z pięciu zabitych robotników było równocześnie aktywistami organizacji komunistycznych: Stefan Żuchowski należał do Komunistycznej Partii Polski, Herman Pusz i Zygmunt Berlak – do Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Józef Sokołowski oraz Stefan Sitkiewicz nie byli nigdzie zrzeszeni. Informacja o politycznej przynależności zabitych uczestników strajku była odnotowana na zdemontowanej w ubiegłym roku tablicy w miejscu śmierci robotników. I właśnie na ten fakt powołał się mieszkaniec Pabianic, który zażądał usunięcia upamiętnienia, twierdząc, że jest ono sprzeczne z ustawą dekomunizacyjną. Tak też się stało.
Wczoraj, w 86. rocznicę krwawego zdławienia robotniczego protestu, te same władze miasta… odsłoniły nową tablicę. Została na niej podana data upamiętnianych wydarzeń, zaznaczono również, że strajkujący robotnicy zginęli z rąk policji. Na czym polega zmiana? Pabianiczanie i osoby odwiedzające miasto nie dowiedzą się już, jakie poglądy mieli niektórzy protestujący włókniarze. Zgodnie z sugestiami IPN wykreślono nazwy komunistycznych organizacji, zupełnie jakby przynależność do nich nie była istotna dla osób, którym jest poświęcona tablica. Również sformułowanie „zginęli w walce z kapitalizmem” zastąpiono słowami „zginęli w obronie prawa do godnego życia”.
Fakt, że upamiętnienie robotników walczących pod czerwonym sztandarem w ostatecznym rozrachunku wróciło, może i tak cieszyć – w całej Polsce od początku lat 90. demontowano wszak tablice przypominające o strajkach, demonstracjach i protestach, zacierano pamięć o ruchu robotniczym i lewicy. A jednak postawa IPN, który wszelkimi metodami pragnie udowodnić, że w Polsce nigdy nie było socjalistów i komunistów, budzi niesmak i sprzeciw.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nie wiem, czy nawet ta „nowa forma” nie jest gorsza niż całkowity brak.
W ten sposób kapitalizm pisze historię na nowo.
Lepiej byłoby utrzymywać pamięć w formie internetowej.
Więcej przeczyta, więcej zrozumie, niż z tablicy na ścianie.
Wy zamiast się smucić że wykreślili z tablic przynależność i to o co walczyli, cieszcie się że nie powstała tablica na cześć bohaterskich policjantów którzy zwalczali komunizm.
To po wyborach.
Jeśli PiS zwycięży.
To za 20 lat.
Jeśli PO wygra.
A w ogóle, to chciałem przypomnieć, że dzielni wojacy, którzy w 1923 roku strzelali do robotników, otrzymali za te poświęcenie i odwagę Krzyże Zasługi.
Zaorać IPeeNa!