Nie mówmy o tarczy antykryzysowej. To, co szykuje rząd i co w formie medialnych przecieków na raty dociera do opinii publicznej, zanim zostanie przegłosowane w piątek, na tę nazwę nie zasługuje.
Prawdziwą tarczą, prawdziwym zabezpieczeniem społeczeństwa przed epidemią byłaby sprawnie działająca publiczna służba zdrowia, odpowiednio wyposażone szpitale, dobrze zarabiające pielęgniarki. Polska prawica wolała jednak zbywać pracowników medycznych obietnicami, udawać, że wszystko jest w porządku lub skrycie marzyć o prywatyzacji. Głosy socjaldemokratów, odkąd ci zaczęli głośniej upominać się o usługi publiczne na godnym poziomie, były ignorowane. Marne pocieszenie, że było tak nie tylko w Polsce: owoce cięcia wydatków publicznych w postaci niedoboru łóżek szpitalnych, respiratorów czy nawet rękawiczek zbierają właśnie Włosi i Hiszpanie. W Madrycie lewicowy rząd, w obliczu sytuacji naprawdę ekstremalnej, zamachnął się – fakt, że z założenia tymczasowo – na dogmat o własności prywatnej i ogłosił, że cała niepubliczna służba zdrowia przechodzi do dyspozycji władz regionalnych. Naszych polityków nie stać nawet na połowę takiej odwagi.
Lewica podsuwała PiS gotowe rozwiązania, by równocześnie zachować socjalną twarz i ratować polski kapitalizm. Wśród jej pięciu postulatów było objęcie pracowników na umowach śmieciowych podstawowymi gwarancjami, zwolnienie przedsiębiorców z opłat za usługi komunalne oraz wypłacanie przez państwo 75 proc. pensji, pod warunkiem, że pracodawca nikogo z pracy nie wyrzuci. Krok dalej idące pomysły, jak podstawowy dochód gwarantowany, podwyżka podatków dla określonych grup, zawieszenie spłat rat kredytowych dla zwykłych konsumentów czy powszechne ubezpieczenie zdrowotne, chociaż zaczęły pojawiać się w lewicowej debacie w internecie, najwyraźniej były dla polskich socjaldemokratów zbyt radykalne.
PiS-u nie stać nawet na tyle. Jak każda konserwatywna prawica, będzie ratować banki i większy biznes. Nie pracowników i nawet nie te małe firmy, które przez całą III RP chwalono jako najlepszy pomysł na życie. Upadną razem ze spadkiem popytu i siły nabywczej, jaką wywoła obniżenie zarobków i wydłużenie czasu pracy. A taka właśnie ma być polska tarcza antykryzysowa: obniżenie płac, wydłużenie czasu pracy, pozbawienie organizacji pracowniczych prawa głosu. Związki zawodowe nie będą mogły realnie wpłynąć na decyzje pracodawcy, jak ratować firmę.
Firma, która wpadnie w kłopoty, dostanie prawo pod pewnymi warunkami wydłużyć czas pracy do 12 godzin. Inny scenariusz ratowania biznesu? Przy spadku obrotów o 15 proc. pracodawca będzie mógł, skracając czas pracy, równocześnie obniżyć pensję do 80 proc. Jedyne, czego mu nie wolno, to zejść poniżej płacy minimalnej. Połowę tak obniżonego wynagrodzenia i tak zapłaci nasze tanie państwo ze swoich ograniczonych zasobów, ograniczonych tyleż przez tak popularne przed kryzysem „optymalizacje”, co przez trwonienie kasy na propagandę. Pamiętacie, ile kosztowała Telewizja Kurskiego? Polska Fundacja Narodowa? IPN? „Żołnierze wyklęci” nie chronią przed epidemią. Gdyby było inaczej, wirus nawet nie zbliżyłby się do polskich granic.
To zaś, co „socjalny” rząd szykuje dla osób bez umów o pracę, jest zwyczajnie haniebne. Po latach tolerowania rozkwitu śmieciówek i łamania prawa pracy nawet w okresie niezłej koniunktury, wciskania, że taka umowa jest korzystniejsza (w większości przypadków jest tylko pozornie), w momencie załamania rzuca im się nędzną jałmużnę. Samozatrudnieni, ludzie ze zleceniami i umowami o dzieło dostaną jednorazowo 80 proc. płacy minimalnej. Przypomnijmy: ona wynosiła 4000 zł tylko w przedwyborczych obietnicach PiS i w katastroficznych wizjach anty-PiS. W prawdziwym życiu nie przekroczyła 2600 zł brutto. Można policzyć, na ile teraz mogą liczyć ludzie na śmieciówkach czy samozatrudnieniu (często zresztą wymuszonym), zanim przestaną móc liczyć w ogóle na cokolwiek. O zawieszeniu programów socjalnych PiS na razie nie słychać. Ale spokojnie, niech tylko Duda wygra wybory… Kryzys uzasadnia wiele „kroków nadzwyczajnych”.
A kryzys będzie trwał. Epidemiolodzy nie mają dobrych wiadomości, jeśli chodzi o czas walki z wirusem. Państwo, które zrobi z obywateli żywą tarczę, za kilka miesięcy przekona się, że brak popytu i tak zabija firmy ratowane z takim poświęceniem publicznych pieniędzy, a tych pieniędzy, czyli możliwości interwencji publicznej, jest coraz mniej.
Było takie hasło na antykapitalistycznych demonstracjach: Nie będziemy płacić za wasz kryzys! Jeśli tarcza antykryzysowa wejdzie w życie w takiej postaci, co jest najbardziej prawdopodobne, to jednak będziemy, tak jak zapłaciliśmy za poprzedni. Podziękujmy „socjalnemu” rządowi. I szukajmy prawdziwej alternatywy, skoro neoliberalny kapitalizm wdeptuje nas w ziemię po raz kolejny.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
SZLAG mnie chce trafić jak słyszę.!!! Najniższa płaca 2.600 zł. G..NO PRAWDA.To nie 2.600 ale 1.921 (jedentysiącdziewięćsetdwadzieściajeden)netto,czyli na rękę !!!!!! Mówi Wam to coś???!!!!
No właśnie z tym popytem, to akurat ten rząd robi co może… można mu zarzucić wiele spraw, np. tolerowanie śmieciówek czy brak uzdrawiania w służbie zdrowia, ale akurat potęgę popytu wewnętrznego on rozumie doskonale -> stąd wszystkie 500+, 300+, czekam na Kwarantanna+ żeby ludzie co się nudzą w domach wydawali pieniądze zamiast marudzić. A konkretnie to jeszcze ze 2-3 tygodnie i życie powinno wracać do normy. Tymczasem czekam na inną informację: na oko triumfy święcą firmy kurierskie i inpost (paczkomaty nawet są w niedzielę doręczane!), bo handel przeszedł do sieci.
Słusznie, z tym popytem rząd robi co może, by zwiększyć inflację. I zależność od imperialistycznych koncernów zarzynając drobne rodzime przedsiębiorstwa.
@Nikt
A od kiedy to inflacja jest szkodliwa? Od czasu gdy Balsamowicz tak powiedzieli?
W całej Europie jest jakaś inflacja. (od ok.1% do 3 z okładem)
Czy spowodowała upadek niemieckiej gospodarki?(1,4%)? Nawet w kryzysie 2008 roku gdy wynosiła 3,3%?
Tylko w Polsce ofiary po Balcerowiczu uważają ją za czynnik decydujący…
Inflacja jest zwykłym zjawiskiem przy nadpodaży pieniądza. A nadpodaż robią banki, bo jest zwykły procent od kapitału. Wniosek – likwidacja zysku banków spowoduje zanik inflacji.
Oczywiście dochodzi jeszcze tylko wielkość tej inflacji, czyli prędkość zarzynania gospodarki przez bangsterstwo, bo to nie sztuka od razu zarżnąć kurę znoszącą złote jajka.
Ad. Nikt
„I zależność od imperialistycznych koncernów zarzynając drobne rodzime przedsiębiorstwa” — sami je zarżnęliśmy, jak? Ano mało kto w Polsce zastanawia się co i u kogo kupuje, ja całe życie w III RP zwracam na to uwagę i nawet czasem przepłacam ale kupuję u tego który do mnie po coś wróci lub zainwestuje moje pieniądze w kraju a nie ucieknie z nimi na Cypr, ilu ludzi tak robi? Nasz handel zabił francuski Karfur, niemiecki Lidl, portugalska Biedronka, angolskie Tesco, niemieckie OBI, Castorama czy my sami?
Posłuchaj pewnej przypowieści:
„Pracuję w spółce kontrolowanej z zagranicy, mój zakład wybudowała skandynawska SKANSKA, cały park maszynowy oraz IT pochodzi z zagranicy, wsiadam po robocie w samochód wytworzony za granicą i po drodze robię zakupy spożywcze w zagranicznym sklepie kupując towary które wytworzyły zagraniczne spółki, jadę po drodze zbudowanej przez austriackiego STRABAGA na osiedle wybudowane przez SKANSKą, aby kupić mieszkanie zaciągnąłem kredyt w zagranicznym banku, w łazience, kuchni czy salonie mam sprzęt produkowany w 100% przez zachodnie koncerny, kładę się na szwedzkiej leżance z IKEI i drapiąc się po POLSKICH?(kto je tam wie?) jajcach myślę „dlaczego jestem obcy w swoim państwie?”……..
Pozdrawiam.
Ps. A ty zwracasz uwagę na to co opisałem czyś wierny wyznawca „Balsamowicza” który prawi, że „biznes nie ma narodowości”.