14 stycznia Kościół katolicki obchodził Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. O ile jednak polskie władze uwielbiają celebrować święta religijne i ostentacyjnie demonstrować swoją wiarę, tak tym razem było zaskakująco cicho. Polscy hierarchowie kościelni stanowczo mówili o tym, że kluczowym wymiarem religii jest solidarność z bliźnimi i że obowiązkiem chrześcijan jest pomoc uchodźcom. „Troska o zachowanie własnego bezpieczeństwa nie może przeważać nad postawą, która powinna być ukierunkowana na pomoc innym osobom” – powiedział przewodniczący Komisji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki. Przypomniał orędzie papieża Franciszka, który powiedział, że w kwestii uchodźców i ubiegających się o azyl najważniejszym punktem odniesienia nie może być interes państwa czy bezpieczeństwo narodowe, lecz jedynie człowiek. W tym dniu podobny wydźwięk miały wystąpienia wielu innych hierarchów Kościoła.

Co na to partia rządząca? Po raz kolejny usłyszeliśmy twardą deklarację nieprzyjmowania żadnych uchodźców, choć wolę ich przyjęcia wyraził nawet Victor Orban. Polskie władze pozostały nieugięte, a minister Beata Kempa pojechała na wycieczkę do Jordanii, gdzie nieporadnie tłumaczyła, że Polska od wielu miesięcy wspiera ofiary wojny, choć w tę wersję nie wierzy już chyba nawet TVP Info.

Gdy kler broni barbarzyńskich poglądów w sprawie aborcji, antykoncepcji, praw LGBT czy szkolnej edukacji, politycy partii rządzącej czują się w obowiązku realizować polecenia biskupów i narzucać Polakom katolicką ortodoksję. Kiedy w nielicznych sprawach Kościół broni poglądów elementarnie postępowych, nagle dowiadujemy się, że władza świecka musi być autonomiczna względem kościelnej, a deklaracje Franciszka o wsparciu uchodźców należy interpretować… niedosłownie. Wielki autorytet katolików przestaje być więc autorytetem, gdy broni poglądów nie po myśli partii. Instrumentalne traktowanie religii widać też w podejściu znacznej części polskiej prawicy do kary śmierci. Kościół od wielu lat jednoznacznie sprzeciwia się karze śmierci, a tymczasem czołowi politycy polskiej prawicy konsekwentnie głoszą potrzebę jej przywrócenia.

Warto też pamiętać, że Kościół katolicki jest instytucją globalną, a zgodnie z doktryną wiary chrześcijańskie bóstwo w tym samym stopniu dotyczy wszystkich ludzi na świecie. Nacjonalizm czy rasizm są więc w całkowitej sprzeczności z podstawami chrześcijaństwa.

Sądząc po postawach dużej części Polaków i Polek, jak też polityce partii rządzącej, w naszym kraju następuje szybki odwrót od katolicyzmu. Szkoda tylko, że religia rzymskokatolicka jest zastępowana przez dziwną, niespójną sektę, w której łączą się najgorsze cechy katolicyzmu z rodzimym nacjonalizmem.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wygląda to i śmieszno i straszno, kiedy lewaccy ateiści powołują się na autorytet kościoła, który to przy każdej okazji zwalczają, a przynajmniej opluwają.
    Pan papież, proszę pana Piotra Szumlewicza, może być autorytetem dla katolików w sprawach wiary. Dla mnie jest takim samym obywatelem, jak pan Dalajlama czy naczelny rabin Izraela.

    „Troska o zachowanie własnego bezpieczeństwa nie może przeważać nad postawą, która powinna być ukierunkowana na pomoc innym osobom” – powiedział przewodniczący Komisji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki.

    Pan arcybiskup jest w swoim żywiole i postępuje konsekwentnie. Przecież filozofia „niech zdechnie, ale ma urodzić” jest tej samej proweniencji.

  2. powtórzę raz jeszcze – Polska przyjęła ponad mln uchodzców ze wschodu – dotarło ????????

    1. Z jakiego Wschodu?… Mówisz o Ukraińcach, w przyjmowaniu których mieli interes przede wszystkim różni Janusze biznesu?

    2. Komu Kolega chce zamydlić oczy?

      Ci tak zwani uchodźcy ze wschodu to efekt „polityki wschodniej”, której Polska jest najzagorzalszym orędownikiem. Polska bardzo angażowała się aby tych „uchodźców” z Ukrainy wytworzyć, więc nikt w Europie Zachodniej się na to nie nabierze.

      Rozsądni ludzie wiedzą że otwarcie granic i rynku pracy dla tych ludzi spowodowane jest względami politycznymi a nie humanitarnymi.

      To powinno być oczywiste ale na wszelki wypadek wytłumaczę.

      Polska udziela wsparcia tamtejszym siłom politycznym tylko według jednego kryterium -antyrosyjskości (tak każą decydenci z Waszyngtonu). Do tego stopnia że zamyka oczy na banderyzm i bezczeszczenie pomników i pamięci ofiar Rzezi Wołyńskiej.

      Ale antyrosyjskość na tamtym terenie wiąże się z brakiem realizmu i ideologicznym zaczadzeniem. Tacy zaczadzeni ludzie oraz obcy agenci rządzą obecnie Ukrainą i w efekcie jest ona w ruinie.

      I tu kryje się źródło postawy polskich władz wobec imigracji z tamtego obszaru. To zawór bezpieczeństwa.

      Bo jeżeli Ukraińcy nie mogliby wyjechać na zarobek to zmietliby w mgnieniu oka cały ten Majdan. Tak jak to zrobili swego czasu z „pomarańczowymi”. A nowa ekipa zapewne zaczęłaby normalizować stosunki z Rosją. Do tego USA nie mogą dopuścić.

      I w ten właśnie sposób Polska kupuje czas dla władz w Kijowie.
      A przy okazji ratuje polskich pracodawców przed żądaniami pracowników.

      Zachodni politycy to wiedzą i dlatego się na te slogany nie nabiorą.

    3. LEj,

      Swietny komentarz. DZIEKUJE. Cieszy mnie ze jeszcze sa ludzie w Polsce ktorzy jak na razie nie zostali calkowicie odurzeni oparami kadzidel i sa wstanie wolno myslec.
      Pozdrowienia ze Szwecji.

  3. I pomyśleć, że w Złotym Wieku naród domagał się wprowadzenia kościoła narodowego. I wreszcie mamy! Kościół jak za wspaniałych saskich czasów.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …