Prezydenci czterech krajów zadeklarowali swą pomoc w celu rozwiązania sytuacji na Białorusi. Pytanie, czy Białorusini zechcą skorzystać z propozycji.

Prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii uzgodnili działania w celu przezwyciężenia kryzysu na Białorusi. Pierwsze, jak uważają, działania powinny zamknąć się w trzech punktach: powstrzymanie się od przemocy, uwolnienie zatrzymanych i doprowadzenie do dialogu pomiędzy władzą a społeczeństwem. Sygnatariusze apelu podkreślają, że mogłoby to być krokiem we właściwym kierunku w stronę społecznego dialogu, który jest zawsze lepszym rozwiązaniem dla rozwoju, dyskusji na temat reform na Białorusi.

Jak podano na stronie prezydenta Polski, wspomniany regionalny plan dla Białorusi, zawierałby w sobie ideę „okrągłego stołu” między przedstawicielami władz i protestującymi. Oczywiście, podkreślili prezydenci, plan ten, by zaczął działać, powinna zaakceptować strona białoruska, przy czym nie wspominają kto reprezentowałby stronę społeczną.

Na razie wspomniana inicjatywa została uzgodniona poprzez rozmowy telefoniczne między trzema prezydentami, gotowymi podjąć się mediacji między zwaśnionymi stronami, ale dopiero po zrealizowaniu wspomnianych trzech punktów.

Jednocześnie prezydenci czterech państw dali do zrozumienia, że w przypadku odrzucenia przez stronę białoruską proponowanego planu, ze strony Unii Europejskiej mogą zacząć działać zupełnie inne formy nacisku m.in. sankcje. Wiadomo już, że 20 eurodeputowanych zaproponowało natychmiastowe wprowadzenie sankcji przeciwko Białorusi. Na tym tle wyróżnia się polski eurodeputowany z ramienia PiS (kiedyś (PO) Jacek Saryusz Wolski, który proponuje wprowadzenie sankcji przeciw Rosji, ponieważ, jak uznaje polski eurodeputowany, źródłem niepokojów na Białorusi jest Rosja właśnie.

Każda propozycja, by zakończyć przemoc, jest właściwa. Problemy są tylko i aż dwa: pierwszy to ten, że opozycja nie ma w tej chwili jednego lub kilku liderów, z którymi można by prowadzić dialog, a drugi to ten, że w pamięci Białorusinów jest podobna sytuacja na Ukrainie w 2014 roku, kiedy kraje europejskie zagwarantowały porozumienie między władzą a opozycją, po czym danego słowa nie dotrzymały, wtrącając Ukrainę w chaos i głęboki kryzys.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…