Nasz kraj, jak się wydaje, konsekwentnie dąży do ostatecznego popsucia sobie relacji z kontynentalnymi partnerami. Tym razem przedstawiciele MSZ zapowiedzieli bojkot Komisji Weneckiej. Europa patrzy na Warszawę z politowaniem i zażenowaniem.
Komisja Wenecka przyjmie opinię o nowej polskiej ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Zostanie ona ogłoszona po przedyskutowaniu wniosków, wynikających z obrad podkomisji. Ciało to przedstawiło dzisiaj wyniki swoich działań. Ani w pracach podkomisji, ani w obradach Komisji Weneckiej nie wzięli udziału przedstawiciele Polski. Tę dość samobójczą decyzje oficjalnie uzasadniło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
„Krótki czas przeznaczony na interakcję przedstawicieli rządu z ekspertami Komisji powoduje, że udział byłby całkowicie bezprzedmiotowy. Udział w posiedzeniu legitymizowałby działania Komisji, które, jak z przykrością należy stwierdzić, mają stronniczy charakter” – to fragment oświadczenia polskiego MSZ. Rzecznik Rady Europy Panos Kakawiatos, ograniczył się na razie stwierdzeniem, że taki bojkot jest „niecodzienny”, co w przekładzie z języka dyplomatycznego oznacza wątpliwości co do racjonalności postępowania strony polskiej. Z kolei szef Komisji Weneckiej był również dość oszczędny w słowach, wyrażając tylko odczucia, że jest mu „bardzo, bardzo przykro”. Oficjalne stanowisko Komisji oczekiwane jest w piątek.
Niezależnie od oceny stanowiska i spodziewanej wymowy komunikatu, żelazną zasadą dyplomacji jest uczestniczenie w obradach różnych ciał zamiast ich bojkotowania, podczas którego nie można nijak zareagować na głosy w dyskusji. Polska kolejny raz pokazała, że jedyna dziedzina, w której osiąga poziom mistrzowski, to puste gesty.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…