O godz. 8:00 rano rozpoczął się protest górników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Manifestowali przy ul. Kruczej w Warszawie, przed siedzibą Ministerstwa Energii. W tym samym czasie trwało posiedzenie rady nadzorczej JSW. Dwie godziny później pojawiła się informacja o odwołaniu prezesa.
Daniel Ozon, bo o niego chodzi, nie jest już szefem Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Tymczasem załoga stanowczo sprzeciwia się nowym kadrowym zmianom. Cytowany przez Rmf FM górnik stwierdził: „nie bronimy tylko prezesa, ale także spółki i naszych pieniędzy. Nie oddamy ani złotówki”.
Sławomir Kozłowski z górniczej „Solidarności”, w rozmowie z dziennikarzami, powiedział, że dochodzi do sytuacji kuriozalnych. Związkowców nie wpuszczono na posiedzenie Rady Nadzorczej.
– Niektórzy z nas byli już w windzie. Zatrzymano windę alarmem, po to tylko, abyśmy nie dostali się na posiedzenie Rady Nadzorczej. To jest kpina – podsumował.
Wobec takiej sytuacji związkowcy zażądali spotkania z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim, ale dostęp do budynku uniemożliwiła im policja. Wkrótce minister zdecydował się wyjść do protestujących, ale miał im do powiedzenia wyłącznie, iż „stracił całe zaufanie do prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej”.
Media uzasadniają protest górników w obronie byłego już prezesa Ozona tym, iż w mniemaniu strony społecznej, to właśnie on gwarantował właściwe funkcjonowanie spółki. Ministrowi zarzucają zaś próby zarządzania JSW z zewnątrz; pojawiają się informacje o szczególnie silnej pozycji nowej szefowej rady nadzorczej. Sednem sporu ma być – jak podaje portal Dziennik.pl – kwestia inwestycji wypracowanych przez JSW zysków. Związkowcy chcą, aby kapitał ten pozostał w sektorze górniczym i oskarżają ministerstwo o to, że chce „wyprowadzić” tę nadwyżkę poza sektor.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Od stycznia do marca tego roku rząd PiS sprowadził z Rosji prawie 5 mln ton węgla.
Żaden rząd, tylko przedsiębiorcy z Polski, a ewentualna blokada taniego rosyjskiego węgla wymaga ustaleń na szczeblu unijnym (!), co w ogóle nie wchodzinw rachubę :)
PS: Dzisiaj do gdyńskiego portu zawinął masowiec ze 111 tys. ton węgla koksującego z Australii.
A po ile ten ausralijski? Na pewno lepszy, bo nie ruski. A że droższy? Klient zapłaci.
Nie jestem pewien, czy węgiel koksujący jest w ogóle sprowadzany z Rosji. Chyba raczej głównie energetyczny.