Trzy lata pozbawienia wolności grożą gdańskiej radnej PiS, Annie K., która w maju ubiegłego roku poprowadziła bojówkę nacjonalistów na Trójmiejską Paradę Równości. Doszło wówczas do starć, podczas których policja zatrzymała jej córkę. Radna nie przyznaje się do winy, twierdząc, że „jedynie stała na przystanku”.

Zarzuty są poważne. Według śledczych Anna K. dopuściła się przewodzeniu nielegalnemu zbiegowisku. Sytuacja miała miejsce 23 maja 2016 roku. Ulicami Trójmiasta maszerowała właśnie kolorowa i przyjazna parada środowisk LGBT. Na trasie marszu czekali jednak zamaskowani bandyci w liczbie ok. 100. Z relacji świadków wynika, że inicjatorką spędu, który próbował dwukrotnie zakłócić legalne zgromadzenie, była właśnie Anna K. Radnej towarzyszył jej mąż – Andrzej Kołakowski, na co dzień wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego oraz 19-letnia córka,  Maria. Banda obrzuciła marsz kamieniami i drobnymi przedmiotami, dążąc do bezpośredniej konfrontacji. Napastnicy śpiewali : „Trójmiasto nie chce pedałów”, „Pedofile, lesby, geje – cała Polska z was się śmieje” czy „Nie czerwona, nie tęczowa – tylko Polska narodowa”, „Śmierć wrogom ojczyzny”. Agresorów powstrzymał oddział policji, którzy zepchnął ich z jezdni. Próbowali sforsować kordon funkcjonariuszy. Policja zatrzymała kilku najbardziej agresywnych uczestników nielegalnego zgromadzenia. Jedną z tych osób była Maria Kołakowska. Na opublikowanym w internecie nagraniu widać, jak policjant obezwładnia 19-latkę. Dookoła zbierają się jej znajomi, którzy bronią dziewczyny, twierdząc, że „ona spokojnie czekała na tramwaj”. Podobną wersję wydarzeń przedstawiała matka młodej nacjonalistki.

Prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa Gdańsk – Wrzeszcz postawiła zarzuty pięciu osobom, w tym 52-letniej radnej Annie K.  Jej córka jest oskarżona o „naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Żadna z osób nie przyznaje się do winy. – Agresję wywołała policja. Te sceny znamy z wcześniejszych lat, z rządów Platformy Obywatelskiej. Takiego właśnie prowokowania, uderzania na ludzi, bicia. I tylko my staniemy przed sądem. Nie mam wątpliwości, że zostaniemy skazani, ale aż tak się tym nie przejmujemy – mówi Anna K. w rozmowie z RMF FM. „Kto bierze czynny udział w zbiegowisku wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że Maria Kołakowska miała już na koncie podobne rozróby w przeszłości. W 2014 roku rozpyliła śmierdzącą substancję w Świetlicy Krytyki Politycznej w Gdańsku, podczas wystawienia spektaklu Golgota Picnic. Rok temu sąd uznał ją winną wykroczenia przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu, wymierzając jej karę 40 godzin prac społecznych. – Jak się wchodzi do obory, trzeba liczyć się ze smrodem – mówiła  Kołakowska po swoim wyczynie. – Jestem dumna z mojej córki. Na jej miejscu postąpiłabym dokładnie tak samo – deklarowała wtedy matka dziewczyny cytowana przez „Fakt”. 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Hmm, radna K. nie budzi sympatii, fakt. Ale kiedy Biedroń z Blumsztajnem blokowali marsz niepodległości, to wszystko było OK?

  2. Bandytyzm się sam nie rodzi, jego się hoduje. W rodzinach. I to … niby porządnych, PiSiarskich.

  3. nie jestem zwolennikiem agresji ale czuję obrzydzenie widząc umalowanych rozebranych dziwnie wyglądających ludzi pokazujących że chcą uprawiać sex inaczej Ohyda !!!!!!!!!!!!!!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…