Trzy lata pozbawienia wolności grożą gdańskiej radnej PiS, Annie K., która w maju ubiegłego roku poprowadziła bojówkę nacjonalistów na Trójmiejską Paradę Równości. Doszło wówczas do starć, podczas których policja zatrzymała jej córkę. Radna nie przyznaje się do winy, twierdząc, że „jedynie stała na przystanku”.
Prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa Gdańsk – Wrzeszcz postawiła zarzuty pięciu osobom, w tym 52-letniej radnej Annie K. Jej córka jest oskarżona o „naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Żadna z osób nie przyznaje się do winy. – Agresję wywołała policja. Te sceny znamy z wcześniejszych lat, z rządów Platformy Obywatelskiej. Takiego właśnie prowokowania, uderzania na ludzi, bicia. I tylko my staniemy przed sądem. Nie mam wątpliwości, że zostaniemy skazani, ale aż tak się tym nie przejmujemy – mówi Anna K. w rozmowie z RMF FM. „Kto bierze czynny udział w zbiegowisku wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Hmm, radna K. nie budzi sympatii, fakt. Ale kiedy Biedroń z Blumsztajnem blokowali marsz niepodległości, to wszystko było OK?
Bandytyzm się sam nie rodzi, jego się hoduje. W rodzinach. I to … niby porządnych, PiSiarskich.
nie jestem zwolennikiem agresji ale czuję obrzydzenie widząc umalowanych rozebranych dziwnie wyglądających ludzi pokazujących że chcą uprawiać sex inaczej Ohyda !!!!!!!!!!!!!!