…z akcentem na „podział”.


Pewnego ranka ktoś w „Ordynackiej” obudził się i stwierdził: „Może by tak zrobić wspólną listę”? Przez cały dzień utwierdzał się w przekonaniu, że to dobry plan. W końcu do października zostało jeszcze 6 miesięcy, a dla bytów politycznych to jak cały sezon serialu. Następnego ranka obudził się i poszedł krok dalej: „To może by tak jakaś dyskusja o przyszłości lewicy”?

W „Hybrydach” aż kipi od dobrych chęci. Sukces Lewicy i Demokratów z 2006 roku gotowi są powtórzyć wszyscy mający serce bardziej z lewa: zarówno osierocone dzieci Palikota i przyobleczeni w zieleń Zieloni, jak i osobniki reprezentujące polityczny park jurajski. Centralne miejsca zajmuje młodość: obok siebie sadowią się niedawni konkurenci w wyścigu o stołek prezydenta stolicy: przegrany o włos Nasz Ursynów obok przegranego o więcej niż włos posła Niezrzeszonego, onegdaj silnie zrzeszonego z Twoim Ruchem. Dom Wszystkich Polska siada u boku Sojuszu, jak za dawnych lat. Unia Pracy odsuwa się daleko aż pod ścianę. Też jak za dawnych lat. Dyskutantów wita Prominentny Człowiek w Żółtym Swetrze ‒ drugi po Leszku, mówią. „Jak to się stało?” ‒ pada sakramentalne pytanie. ‒ „Jak to się stało, że spotykamy się dziś w takich okolicznościach?”. Każda z przybyłych lewic przemawia własnym głosem.

Dom Wszystkich Polska niby uważa, że zawiniły „czynniki o charakterze obiektywnym”, ale nie może powstrzymać palca oskarżycielsko wymierzonego w stronę Sojuszu. ‒ Nie będę wchodził w te kłopotliwe kwestie lat 2001-2005 ‒ obiecuje, z upodobaniem wchodząc za to w kwestie trudnego przywództwa: ‒ Podział na postkomunistyczne i postsolidarnościowe się skończył. SLD tego nie widzi! Próby ścisłego kierownictwa pod wodzą Wojtka Olejniczaka zakończyły się fiaskiem. Powrót Millera to cofnięcie w czasie… Lewicę można odbudować wyłącznie tworząc coś nowego!

Nowe ma być oparte na „kanonie godności przyrodzonej każdego człowieka”. Ma być nowe, ale też trochę przypominać stare, bo „LiD był projektem nowatorskim i perspektywicznym. Jestem dumny, że na Radzie Krajowej SLD jako jedyny głosowałem przeciwko rozwiązaniu LiD-u”!

Ordynacka bije się w przedsiębiorcze piersi. ‒ To nasza wina. Nie zadbaliśmy w Stowarzyszeniu o nowe roczniki, prawie wszyscy tutaj zebrani jesteśmy dinozaurami po pięćdziesiątce. No, może z wyjątkiem kolegów ‒ przerywa lament, by znaczącym ruchem głowy wskazać Niezrzeszonego i Nasz Ursynów. ‒ W 2001 roku wydawało nam się, że skoro już jesteśmy w NATO, a potem u progu UE, to właściwie nastąpił koniec historii. Polityka to od teraz nie ideologia, a sprawne zarządzanie… ‒ w głosie pobrzmiewa menedżerskie rozmarzenie. Przerywa je jednak Żółty Sweter, dodając do katalogu win brak dbałości o to, by młodzi działacze „Ordynackiej” kształcili się poza granicami u socjaldemokratów zachodnich.

‒ To nie tak ‒ protestuje Niezrzeszony. ‒ Owszem, musimy przyciągać młodych, musimy zerwać w ogóle ze słowem lewica, bo to się źle kojarzy. Ale przedtem MUSIMY rozliczyć 2005. Wtedy nastąpiła klęska! Z 42 do 8 procent? To całkowite zaprzepaszczenie ideałów lewicy! Rządy SLD charakteryzował brak uczciwości. Jaką wiarygodność może mieć lewicowy przywódca, który najpierw kłamie co do więzień CIA, a potem bagatelizuje sprawę? A jaką wiarygodność (tu Niezrzeszony nabiera wiatru w żagle) ma lewicowy przywódca, który najpierw deklaruje Przyjazne Państwo i transparentność wydatków publicznych, a potem nie płaci ZUS-u?

Na to powstaje czerwony (z wściekłości) Sojusz: ‒ Zerwać ze słowem lewica? Był PPS, był LiD, Zieloni Twój Ruch… i co? A jak długo istnieje Labour Party? Żeby razem coś budować, najpierw należy nabrać szacunku do idei, którą się reprezentuje!

Nikt z zebranych nie przeczuwa zbliżającej się trąby powietrznej, która zdmuchnie z powierzchni sceny politycznej wszystkich, co nie zechcą zostać przystawkami. Sojusz dopiero się bowiem rozkręca: ‒ Nie zawracajcie sobie dupy tą całą nieuczciwością! Siedzi tu (ruch głowy w kierunku Domu Wszystkich) minister rządu z 2005 roku. Pytam: ukradł coś? A Miller: ukradł coś? A Belka? To o jakiej nieuczciwości mówimy? To zwykła jazda medialna! Mnie co prawda w tym rządzie nie było… ale ten rząd zrobił ogromną robotę! Miller, Kołodko, Cimoszewicz, Kalinowski! Nie szanujemy swoich tradycji!

Niezrzeszony rzuca nerwowe spojrzenia na Unię Pracy, Zieloni niecierpliwie kręcą się na krześle. Sojusz mikrofonu raz zdobytego nie ma zamiaru oddać łatwo: ‒ Z wartościami jest jak z kobietami; nie każdy wie, jak z nimi postępować, ale każdy je kocha. A ja pytam: czy Sojusz Lewicy Demokratycznej był przeciwko ustawie antyprzemocowej? Czy popiera nierówności? Czy sprzeniewierzył się prawom człowieka? Nie czepiajmy się incydentów w stylu więzień CIA… bo efekt jest taki, że jak FBI mówi, że Polacy mordowali w Auschwitz to my nie protestujemy, a jeszcze obwiniamy naszych!

Na tym tle słabiutko wypadają protesty Unii Pracy, mówiącej o głodzie w Europie i uchwalonych przez SLD ustawach, niedopuszczalnych z punktu widzenia lewicowego elektoratu: ‒ Kto będzie popierał władze, które wysyłają młodych żołnierzy do Iraku i Afganistanu? Które kupują im F-16 zamiast inwestować w szkolnictwo? ‒ Tak, tak! ‒ przyklaskuje Nasz Ursynów. ‒ Ludzie chcą inwestycji w codzienność, w edukację, chcą wolności gospodarczej i obyczajowej. Po co tworzyć kolejną partię z socjaldemokracją w nazwie? Nie lepiej przyciągać lewicowym programem?

Zieloni przebierają nogami. ‒ Wysłuchaliśmy peanu na cześć SLD… a gdzie w tym wszystkim jest społeczeństwo? ‒ wybuchają w końcu po czterdziestu minutach przymusowej ciszy. ‒ Myślicie, że rynek wszystko sam rozwiąże, a biednym zawsze będzie coś skapywało? Lewica powinna rozwiązywać ludzkie problemy…

‒ Tak, tak, wiadomo, wszystko jest źle przez nas ‒ odgryza się Sojusz. ‒ A każdy z was jest niewinny niczym dziewica!

‒ Tak świetnie rządziliście, że z 42 procent poparcia spadliście do 8, co za głupie społeczeństwo, tak was nie docenić… ‒ nie wytrzymuje Niezrzeszony.

‒ Nie mieliście i nie macie żadnej polityki praktycznej, ani historycznej!

‒ Nie macie osadzenia społecznego!

‒ Największym wrogiem lewicy jest sama lewica!

‒ Rozliczcie się z F-16!

‒ A wy z Patriotów!

‒ A wy…

***

‒ To co, chcecie te wspólne listy? ‒ pyta nieśmiało Redaktor Prowadzący.

‒ Chcemy, pewnie, że chcemy…

‒ Tylko to chyba już nie w tych wyborach… ‒ wzdycha pod nosem Dom Wszystkich Polska.

Głosowalibyście? Bo mi się odechciało.

W panelu dyskusyjnym w klubie „Hybrydy” w Warszawie sytuację polskiej lewicy diagnozowali zaproszeni goście, współtwórcy potencjalnych list wyborczych Stowarzyszenia „Ordynacka”: Anna Grodzka (Partia Zieloni), Piotr Guział (Nasz Ursynów), Ryszard Kalisz (Dom Wszystkich Polska), Robert Kwiatkowski (Stowarzyszenie „Ordynacka”), Bogusław Liberadzki (Sojusz Lewicy Demokratycznej), Andrzej Rozenek (poseł niezrzeszony) i Waldemar Witkowski (Unia Pracy). Wszystkie przytoczone wypowiedzi są autentyczne.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…