Ministerstwo pracuje nad nowym rozporządzeniem dotyczącym m.in. sposobów uśmierzania bólu porodowego. Wiceminister Cezary Cieślukowski twierdzi, że znieczulenie farmakologiczne „nie powinno być stosowane powszechnie”. Jako jedną z metod przedstawia m.in. rozmowę z psychologiem.
Zaledwie w lipcu tego roku weszło prawo, według którego rodzące mogły otrzymać znieczulenie „na zamówienie” – NFZ płaci obecnie szpitalowi 400 zł za każdorazowe podanie środków skutecznie uśmierzających ból porodowy. Wcześniej środki te były dostępne zaledwie w 256 szpitalach na 402 zbadane pod tym kątem przez Fundację Rodzić po Ludzku. Jednak jak się okazuje, standard obowiązujący m.in. w krajach skandynawskich, Niemczech, Wlk. Brytanii cz Irlandii nie zagości u nas długo. Wiceminister Cezary Cieślukowski (obecnie PSL, wcześniej PO) zapowiada, że nowe rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia wprowadzi ograniczenia w dostępności znieczulenia przy porodzie.
– Znieczulenie przy porodzie nie może być wykonywane na zamówienie. W pewnych sytuacjach może być niezbędne, ale nie powinno być powszechne – twierdzi wiceminister. Jego zdaniem szpital ma przed sobą cały wachlarz środków, które mogą uśmierzać ból: zaczynając od rozmowy z psychologiem, przez obecność bliskich osób. Ze słów Cieślukowskiego wynika, że środki farmakologiczne to ostateczność.
Jednocześnie wiceminister zapowiada, że należy podjąć kroki, ograniczające dostęp do cesarskich cięć – w tej chwili metodą operacyjną przychodzi na świat prawie 40 proc. dzieci. Jednak jak ostrzegają eksperci, to właśnie m.in. brak dostępu do znieczulenia i szeroko pojęty niski komfort przy porodzie prowadzi do powszechności „cesarek”. – Zwiększenie komfortu porodu naturalnego może mieć wpływ na zmniejszenie odsetka cesarskich cięć – mówił w lipcu prof. Stanisław Radowicki, konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
W klinice rządowej powinni to wprowadzić, przy wszelkich operacjach. Zamiast znieczulenia – rozmowa z psychologiem. I szkoda, że pewien biskup, chory na marskość wątroby nie mógł tego spróbować. Chociaż jemu lepiej by było flaszkę zaaplikować, zamiast psychologa.
to kobieta powinna decydować czy chce znieczulenie przy porodzie czy nie. i w jakiej pozycji będzie rodziła, bo tzw. „fotelówka” jest wygodną tylko dla położnych i lekarza i sprawia najwięcej stresu i bólu.
sadyści niech spierdalają.
dawno temu pewien koleś powiedział podobno: „w bólu będziesz rodziła”. zostało to zapisane w grubej księdze z bajkami. niektórzy nie będąc już dziećmi nadal wierzą w bajeczki…
Proponuję kopać wiceministra po jajach i uśmierzać jego ból rozmową z psychologiem.