Socjaldemokratyczna premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern ogłosiła, że przez najbliższe pół roku ona sama i członkowie jej gabinetu obniżą swoje pensje o 1/5. Gest solidarności ma być wstępem do ogłoszenia planu walki z kryzysem wywołanym przez pandemię.

W wystąpieniu do obywateli Jacinda Ardern stwierdziła, że trudno o lepszy czas na redukowanie nierówności, niż czas kryzysu. Zapowiedziała też, że ona i jej ministrowie dadzą przykład. Gdy ograniczenia związane z pandemią uderzają także w Nowozelandczyków, zaczynają się zwolnienia i obniżki płac, rząd w geście solidarności obniży również swoje wynagrodzenia. Ardern, jej ministrowie oraz szefowie państwowych urzędów przez najbliższe pół roku będą zarabiać o 20 proc. mniej.

Premier Nowej Zelandii zrezygnuje łącznie z kwoty ponad 47 tys. dolarów nowozelandzkich, wicepremier – z ponad 33 tys. dolarów, ministrowie oddadzą do państwowej kasy po blisko 27 tys. Do gestu szefowej rządu zamierza przyłączyć się lider opozycji Simon Bridges, a także Ashley Bloomfield, szefowa krajowego departamentu zdrowia.

Bez dobrze skonstruowanego planu antykryzysowego solidarnościowy gest może jednak stać się gestem pustym. Analitycy prognozują, że przedłużenie rygorystycznych ograniczeń w poruszaniu się może doprowadzić do utraty pracy nawet przez 25 proc. populacji Nowej Zelandii (obecnie bezrobocie na wyspach jest niskie i wynosi 4 proc.). Na razie Nowozelandki i Nowozelandczycy, którzy nie pracują w kluczowych branżach, siedzą przymusowo w domach od trzech tygodni. Mogą wychodzić tylko w celu załatwienia niezbędnych spraw i na krótki spacer. Na Covid-19 zachorowało 1300 osób, zmarło dziewięć.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. paradne… to nie rząd ma obniżać swoje wynagrodzenia, ale prezesi i właściciele firm powinni dać przykład

  2. Łzy wzruszenia zalały mi klawiaturę gdym ujrzał dobroć jaśnie państwa z Zelandii — na całym świecie pensja rządzących idzie na „kupkę” gdyż posiadają służbowe karty kredytowe, służbowe samochody, służbowych szoferów, służbowe mieszkania, służbowe podróże gdzie oczy poniosą itd………. Na kiego ch…..im pensja?
    Aha, oprócz fuchy głównej czyli np. ministrowania mają jeszcze fuszki-maluszki w których niejednokrotnie wyciągaja więcej niż z głównej roboty, ludzkie paniska…………….

    1. Co ty Ziom nie powiesz, a tu patrz twemu ziomusiowi Gownowi nie starcza. To co on tymi kartami opłaca, agentury?

    2. Ad. Fago
      Po pierwsze do Gowina i jego trzódki jest mi galaktycznie daleko a po drugie napisałem nieprawdę? Politycy na całym świecie nie mają „fruktów” o których pisałem – karty, mieszkania służbowe, samochody, podróże, fundusze reprezentacyjne itd? Rządzący pod każdą szerokością geograficzną dysponuje owymi fruktami więc na kiego ch….a mu nawet „obniżona” pensja, takie łzawe historyjki jak w artykule to dzieciom na dobranoc…
      A co do „fruktów” po czy w trakcie rządów przypominasz sobie milion euro Kwacha od ukraińskiego oligarchy albo „odczyty” za ciężki grosz Wałęsy?
      Tak, że raczej kolego tyś naiwny a nie ja, pozdrawiam.

    3. Ad. Fago
      Wiesz dlaczego Gowinowi nie starcza a Gesdorfowa nie może utrzymać się za 10 koła miesięcznie? Ano „dej kurze grzędę ona wyżej siędę!!!”, człowiek jest istotą NIENAŻRTĄ!!!!!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…