Polski rząd właśnie powiedział kilkunastu milionom Polaków i Polek, że ma ich kompletnie gdzieś. Nie nami, pracownikami najemnymi, będzie zajmował się w dobie kryzysu, gdy tracimy wynagrodzenia, zostajemy bez pracy, zaczynamy się zastanawiać, skąd weźmiemy na czynsz. Nie wiemy, ile będzie jeszcze trwać zamykanie nas w domach i co z nami będzie, jeśli na coś poważniejszego zachorujemy (wieści o problemach służby zdrowia, których nie rekompensuje ofiarność jej pracowników, docierają każdego dnia). Już za to wiemy, że gdy politycy z całego świata szukają – choćby tymczasowo – rozwiązań wykraczających poza neoliberalne paradygmaty, rządzący Polską uparcie grzęzną w wolnorynkowym bagnie. A dokładniej: nas zamierzają w nim utopić, bo nawet sobie nie wyobrażają, że mogłoby być inaczej.
Gdy „Financial Times” przyznaje, że wolny rynek wszystkiego nie załatwi, a bezradne państwo się nie sprawdza, rząd Morawieckiego lekką ręką zapowiada, że państwo włoży pieniądze z obligacji w prywatne biznesy. Łącznie 100 mld, w większości bezzwrotnie, pod minimalnymi warunkami. Nawet zwolnienie pracowników nie będzie oznaczało, że całą przekazaną pomoc trzeba będzie oddawać. Kiedy za granicą państwa dają nawet 75 proc. dopłat do pensji, ale nakazują zachować miejsce pracy, polski rząd jednym ruchem zabiera pracownikom 20 proc. zarobku, a drugim – daje możliwość wydłużania czasu pracy. Czyli zgadza się, byśmy chodzili do roboty niewyspani i przemęczeni. Hiszpania, rozumiejąc, że obywatele muszą mieć jakieś pieniądze, by zapłacić za mieszkanie i opłacić jakąkolwiek konsumpcję, wprowadza dochód gwarantowany. Polska ma inny plan – obozy pracy. W nowej tarczy jest możliwość zmuszenia pracowników, by także poza godzinami pracy pozostawali w gotowości, a nawet, by odpoczywali w miejscu wskazanym przez kierownictwo firmy. Na razie tylko w tzw. infrastrukturze krytycznej, jak produkcja żywności i stacje benzynowe, ale przecież jeśli pomysł się sprawdzi, to można go rozwijać. Pracownik ma zapierdalać i dziękować, że ma robotę – czy nie o czymś takim marzył zresztą Morawiecki na jednej z taśm ze słynnej „Sowy”?
W jednym z kryzysowych rozporządzeń był przez chwilę zapis o zagwarantowaniu pracownikom stanowisk co najmniej w odległości 1,5 m od siebie, by duże firmy stały się choć trochę bezpieczniejsze z epidemiologicznego punktu widzenia. Wystarczyły 24 godziny skarg, jak bardzo jest to niemożliwe, by rząd pośpiesznie się wycofał. Politycy, którzy na potrzeby kampanii wyborczej snuli wizje podwyżek płac, ten poseł Kaczyński, który pouczał, że „kto nie może płacić płacy minimalnej, ten chyba nie nadaje się, by prowadzić biznes”, teraz nie tyle wspierają drobnych wytwórców i małe lokalne firmy, co realizują sny krwiopijców.
I są w tym konsekwentni. Wszak rząd puścił mimo uszu wszystkie głosy wskazujące, że rzesza pracowników na śmieciówkach została właśnie wyrzucona na śmietnik, bo nie da się przetrwać za jednorazową zapomogę w wysokości 2050 zł. Tak samo nie ma w nowej tarczy żadnych, dosłownie żadnych, opcji dla bezrobotnych (poza tą z rządowej witryny – weź pożyczkę, załóż firmę!). Morawiecki nie widzi też już najwyraźniej powodu, by mydlić ludziom oczy i opowiadać, jak w „tarczy” nr 1, o jakichś inwestycjach publicznych, które nie wiadomo czego będą dotyczyły i nie wiadomo, kiedy ruszą. Państwo nie tylko w nic nie zainwestuje, ale też będzie zwalniać swoich pracowników. O tym mówi kolejny „środek antykryzysowy”: premier będzie mógł rozporządzeniem ciąć etaty i obniżać wynagrodzenia. I nie, nie spodziewajcie się, że ucierpią na tym pisowscy protegowani w spółkach skarbu państwa czy w telewizji.
Skończyła się koniunktura i skończyło się udawanie, że ten rząd troszczy się o zwykłych ludzi, czyli o większość społeczeństwa. Co zresztą nastąpiłoby prędzej czy później. Teraz jednak polscy peryferyjni neoliberałowie są przekonani, że jest najlepszy moment, by przemówić swoim prawdziwym głosem: nie boją się najmniejszych choćby protestów społecznych, gdy ludzie siedzą w domach, bojąc się o własne fizyczne przetrwanie. O życie.
Pójdziemy na dno bez słowa sprzeciwu?
Sutrykalia
Spektakularne zatrzymanie Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przez funkcjonariuszy CBA w z…
Niestety,nie ma alternatywy,demokracji bezpośredniej nie ma i nie będzie,a partie opozycyjne zasłynęły podniesieniem wieku emerytalnego i sprzedawaniem za grosze rentownych firm,ja też chcę dostawać całe życie dochód gwarantowany,jest to narzędzie dające wolność ekonomiczną jednostce,pozwalające na niezależność od zatrudniającego,od sytuacji gospodarczej,człowiek mający ten dochód może skupić się na realizacji swojej pasji,pogłębianiu swoich zainteresowań i zdolności,słowem dochód gwarantowany to wolność ekonomiczna i pełna podmiotowość,świat teraźniejszy jest miejscem smutnym,odcięto nas od przyjaciół,znajomych,jedyna aktywność jaka jest dostępna to praca,a jedyna rozrywka to droga z i do pracy plus telewizja i internet,noszenie masek to jak załoźenie obroży zwierzęciu,nie dajmy się tak poniźyć i upodlić,wolność jest juź przeszłością,cieszmy się że mieliśmy okazję ją doświadczyć,jednak trzeba być odpowiedzialnym,mandaty rzędu kilkudziesięciu tysięcy to zadłuźenie i bankructwo dla wielu z nas,jednak musimy się spotykać,obchodzić te obostrzenia legalnie,niestety ludzie dali się zastraszyć,coś co nie udało się bolszewikom przez prawie sto lat udało się panice koronawirusa w dwa tygodnie,coś co było niewyobrażalne nawet w stanie wojennym dzisiaj jest rzeczywistością i sami hierarchowie kościelni przyłoźyli do tego ręke,zamknięto nawet kościoły,nie jestem katolikiem,nie wyznaje źadnej religi jednak w kościołach ludzie tworzyli wspólnoty,spotykali się,rozmawiali,podobnie działo się wszędzie gdzie gromadziły się zbiorowości,tych co nie przestraszono paniką koronawirusa,zmuszono siłą do atomizacji,zawsze istnieje mądre rozwiązanie pozwalające cieszyć się wolnością nie naruszając równocześnie prawa.
Co to za płacze? Jak dla mnie (prywatnie) to taki cyrk może się kolebać następne pół roku, bo w miesiąc zarobiłem tyle co w kwartał w zeszłym roku!
Ciekawe ile takich Skąpsionów po świecie się pałęta. Widocznie wszyscy z branży np. usług turystycznych nad mułerzem zarobili w lutym tyle co ty i do konca roku będą szczęśliwi wypoczywali na Malediwach czy innych Hajłejach.
Uderz w stół… jak mawia polskie przysłowie. I kto się odzywa? ktoś uważający się za..?
No właśnie.
Nie płakać tylko brać się do tyry.
Jednak niektórzy tego nie rozumieją i potrafią jedynie rękę wyciągać, narzekać… Taka rumuńskość króluje…
Q.u.r.z.a m.o.r.d.a! Redakcjo! Wycinalność komentarzy wzrosła do 1,5 dziennie! U jak wobec was nie używać słów ogólnie uznanych za obrzydliwe!? Bi w komentarzach ich nie używam, a je wycinacie.
PO RAZ TRZECI PISZĘ: Skąpionie, w przeciwieństwie staram się do percepcji tegoż świata używać czerepa, nie kałduna, więc sądzę, że nam szerszy pogląd i nie darmo podałem przykład branży turystycznej znad mułerza (dla nieznajęcych mały erklarung: są całe stada hotelików, knajp, sklepików działających od maja do września O ILE JEST POGODA, ludzie z nich właśnie przejadają resztki z ubiegłego roku, bo Wielkanocy nie będzie, a pierwszy ruch w Wielkanoc się poczyna, a która twoim wzorem pewnie w lutym obłowiła się już na narciarzach morskich), gdzie są znikome szanse jakikolwiek zarobek poza sezonem (Zoppot i Gdańsko pomijamy oczywiście, choć teraz to wymarłe miasta), a tym bardziej zarobić w miesiąc tyle co we kwartał (skądinąd z lekka szajsowate te zarobki). Jarzysz blusa? Z ciebie to ale d.o.w.c.i…p.a.s.
Aha, jeszcze – oczywiście ty, taki gieroj wsparłeś finansowo co najmniej dziesięciu potrzebujących, bo tacy gieroje udzielający się lewicowo poniżej dychy nie schodzą.
Kolego Nikt – 70% Polaków jest zachwyconych działaniami rządu. Nie wiedzą, że za trzy miesięce kilka milionów ludzi będzie pozbawionych środków do życia. W mainstreamowych mediach dominuje narracja neoliberalna. Właśnie dlatego tak bardzo potrzebne są opinie takich dziennikarzy jak Pani Małgorzata.
Panie Kolego Piotrze, reżimowa telewizornia dociera do 70% Polaków (czyli z matematyki wychodź, że jedynie do ciut mniej niż 35% społeczeństwa) i stawiam kasztany przeciw orzechom, że gdyby do podobnych 35% społeczeństwa docierał Strajk, to jego redaktorzy najpierw by się z radości zapili Stoliczną na zmianę z Sowietskim Igristoim (lub Żytnią popijaną Arizoną), a potem w stanie takiej podwójnej radości byliby przetransportowani Sojuzem do jakiegoś lewicowego raju, gdzieś na 17-tym parseku Wszechświata.
Pomóc każdemu – dochód gwarantowany!
choćby nie miał być jakoś super wysoki..
Małgosieńko, tyle we Strajku piłujecie o tym, że Merylinka Monrołka wolskiego rządu to najnormalniejszy bangster, a tu raptem zdziwko, że to bangster?! Jakiej deja wu czy co?
Jakie zdziwko? Gdzie tu zdziwko? Piszę o tym, czego się spodziewałam od początku…
Małgosieńko, skoro nie zdziwko … to po co ten artykuł? Pinokio jest jaki jest i wszyscy (znakomita ilość) trzeźwo (lub prawie trzeźwo) patrzących komentatorów politycznych głosi, że płacą mu ci, którzy nadali go na tę robotę, a te nędzne ochłapy za premierowanie to mu starczają na waciki.
A no po to panie Nikt, że jednak mnóstwo ludzi wciąż na nich głosuje i trzeba cały czas podkreślać to kim oni są i co robią bo właśnie znakomita większość odbiorców tego wciąż nie wie. Pan to jakiś strasznie niedzisiejszy, nierozgarnięty, nie rozumiejący słowa pisanego albo w ogóle pan nie wie jak działa dziennikarstwo.
Szanowny Kolego Towarzyszu Przecinku, rychtyg żem nieogarniętym, a i z mym małym rozumkiem nie wszystko fertig, ale mnie się wydawaało, że betonowe PiSdzielce i inne mohery wraz motłochem kupionym za pińcetplusa pomimo tego artykułu będą stali murem za świętą kaczką, a naród choć trochę podobny do Waszeci i tak będzie przeciw. Więc po co marnować bajty? (dla wierszówki!)
Tow. Przecinak!
Jak ów tytułowy, pod koniec użytkowania się zachowujecie…
Możecie przypominać, i przypominacie…. I cóż z tego kiedy co i raz mówicie ubogim jak nimi gardzicie pokrzykując o zabraniu tych lekko śmiesznych (w stosunku do starej Europy) dodatków socjalnych w postaci 500+; 300+ 13 i 14 emerytury dla najcieniej przędących emerytów… Może przypomnicie sobie kochana dziś opozycjo, kto to był autorem (i gdzie ci ludzie są) oskubania w latach 90 emerytów z waloryzacji i to tak skutecznie,że w kilka lat emerytury skurczyły się do połowy ich siły nabywczej? Nie nie przypomnicie, tylko pobiegniecie galopem sądów bronić… Chyba po to aby Was wszystkich wzorem Piskorskiego mogli pozamykać…
Jednak Polak po szkodzie nadal głupi…