Rzeszów: na ulicach królowały kolory tęczy. „To był piękny, radosny marsz”

Nie zraził ich zakaz wydany przez prezydenta miasta, nie przestraszyli się gróźb ze strony prawicy. Zwolennicy równości społecznej przemaszerowali ulicami stolicy Podkarpacia domagając się przyznania osobom LGBT pełni praw obywatelskich.

Po raz drugi w historii Marsz Równości zawitał do Rzeszowa. Pochód rozpoczął się w sobotę o 14:00 na Moście Narutowicza, konstrukcji niezwykle ważnej dla podkarpackiej społeczności LGBT, bo pomalowanej kolorami tęczy. Pochód następnie przeszedł  w stronę Rynku, a następnie przez ulice  Rejtana i ul. Piłsudskiego dotarł urząd wojewódzki, gdzie wygłoszone przemówienia.

Wśród uczestników i uczestniczek demonstracji, jak zwykle zresztą, panowały dobre emocje. W tłumie sporo było młodych osób, w tym par jednopłciowych, dla których Marsz Równości jest jedyną okazją do swobodnego okazywania sobie uczuć w przestrzeni publicznej. Skandowano m.in. „miłość, równość, akceptacja” i „solidarność naszą bronią”. Jeden z obecnych miał ze sobą kartkę z napisem „Jezus jest z nami”. W rozmowach z mediami wyjaśniał, że jest osobą wierzącą, przekonaną, że „Jezus kocha wszystkich ludzi”, a więc również jego i inne osoby LGBT.

W korowodzie można było spotkać również osoby spoza województwa. – To był piękny, kolorowy, radosny marsz i cieszę się, że po raz drugi przeszedł ulicami stolicy Podkarpacia – powiedział po zakończeniu marszu Jakub Pietrzak, twórca inicjatywy SLD-LGBT+. Wraz z działaczem do Rzeszowa przyjechała spora delegacja Sojuszu. Dla polityków tej partii był to szczególnie ważna demonstracja, bo poprzedzona haniebnym zakazem przemarszu, wydanym przez Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa, członka SLD.

– Marszu nie były w stanie zatrzymać go ani obawy prezydenta, ani fizyczne ataki skrajnej prawicy – zauważył Pietrzak w rozmowie z Portalem Strajk. – Niektórzy chcieliby nas zastraszyć i zniechęcić do demonstrowania, ale to niemożliwe, bo właśnie na marszach, wśród przyjaciół, czujemy się w pełni swobodnie i bezpiecznie. To nasze wielkie święto, niezależnie od miasta, w którym akurat jesteśmy. Organizatorom i organizatorkom gratuluję wspaniałego wydarzenia i jestem pewien, że za rok spotkamy się znowu, w jeszcze większym gronie – dodał działacz Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Agresja, o której wspomniał Pietrzak była dziełem nielicznej, mimo szumnych zapowiedzi, grupki działaczy ekstremistycznej prawicy. Około 100 zamaskowanych mężczyzn w koszulkach Młodzieży Wszechpolskiej na początku obrzuciło marsz jajkami, a potem jeszcze kilka razy próbowało się przedrzeć przez kordon policji. Jedna osoba została zatrzymana, zostaną jej prawdopodobnie postawione zarzuty napaści na funkcjonariusza. Ponad 20 sfrustrowanych przeciwników demokratycznych praw obywatelskich zostało spisanych.

Poza tymi drobnymi incydentami, żadna siła nie była w stanie przeszkodził rzeszowskiemu tęczowemu pochodowi. – Na każdym Marszu Równości, w którym uczestniczę mam możliwość swobodnego wyrażenie swoich poglądów i wsparcia walki środowiska, do którego należę ja, ale także moi znajomi – powiedziała Portalowi Strajk Małgorzata Smreczak, która przyjechała do Rzeszowa z Warszawy. – Cudowną sprawą jest to, jak potrafimy się jednoczyć i w tak konserwatywnych miastach jak Rzeszów organizować kolejne marsze i pokazywać,że istniejemy i domagamy się równych praw, które zapisane są w Konstytucji RP – dodała uczestniczka.

Organizator wydarzenia, Jakub Gawron, w rozmowie z Portalem Strajk powiedział, że najbardziej w pamięć zapadła mu radość uczestniczek i uczestników na widok rozwijanej ogromnej tęczowej flagi, a także radosne pożegnanie uczestników i uczestniczek. Gawron jest przekonany, że za rok stolica Podkarpacia znów będzie tęczowa, a pokłady nietolerancji i nienawiści stopniowo będą ustępować demokratycznym procesom oddolnej zmiany. – Jesteśmy już bardziej zaprawieni w boju i bogatsi o kolejne doświadczenia, które z pewnością zaprocentują w przyszłości – powiedział działacz LGBT z Rzeszowa.