Brzmi jak ponury żart, lecz to niestety prawda. Na ostatnim posiedzeniu Sejm przyjął inną wersję nowelizacji ustawy o kuratorach sądowych niż przesłaną prezydentowi do podpisu.

flickr.com/Ministry of Foreign Affairs Republic of Poland
flickr.com/Ministry of Foreign Affairs Republic of Poland

Sejm zajmował się wprowadzaniem do rzeczonej ustawy senackich poprawek. Marszałkini Małgorzata Kidawa-Błońska źle postawiła posłom pytanie. Według art. 121 ust. 3 Konstytucji „uchwałę Senatu odrzucającą ustawę albo poprawkę zaproponowaną w uchwale Senatu uważa się za przyjętą, jeżeli Sejm nie odrzuci jej bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów”. W praktyce oznacza to, że posłowie powinni nacisnąć przycisk „przeciw” chcąc przyjąć ustawę w takim brzmieniu, jakie proponują senatorowie i w jakim trafia do prezydenta. Zasada ta nie powinna być obca parlamentarzystom, zwłaszcza pod koniec kadencji. Okazuje się, że jednak, że zarówno marszałkini, jak i posłowie o tym zapomnieli i zaplątali się w sieci podwójnego zaprzeczenia. Sejm przyjął poprawki, choć ewidentnie chciał odrzucić.

Marszałek nie ma kompetencji, by modyfikować wynik głosowania. Może jednak sięgnąć po instytucję reasumpcji – pod warunkiem, że zrobi to na tym samym posiedzeniu, na którym ustawę poddano procedurze legislacyjnej niezgodnej z konstytucją. Małgorzata Kidawa-Błońska swój błąd dostrzegła później.

– Nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją, to rzecz bez precedensu – mówi w rozmowie z „Gazetą Prawną” prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista. Z kolei poseł PO Robert Kropiwnicki przekonuje, że „liczy się intencja posłów”- „Ważniejsze niż to, co mówi marszałek, jest to, co posłowie mają na kartkach. Znajduje się tam informacja o tym, czego będzie dotyczyło głosowanie, stanowisko klubu i tak dalej”. Jednak z formalnego punktu widzenia, jeśli trzymać się litery prawa, teraz prezydent Duda musi ustawę albo zawetować, albo skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Nie może podpisać wersji sprzecznej z przegłosowaną przez posłów, nawet przez pomyłkę.

Podczas tego samego posiedzenie premier Ewa Kopacz w kontekście pomocy frankowiczom stwierdziła, że „nie można pisać prawa na kolanie”.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…