Aleksandar Vučić ogłosił, że zamierza podnieść w swoim kraju rekordowo niski wskaźnik urodzeń. Zrobi to według polskiego wzorca. Serbska wersja 500+ obejmie też jednorazowy zastrzyk gotówki dla kobiet, które zostaną matkami po raz pierwszy.
Jak informują „Večernje novosti”, prezydent Vučić stwierdził, że Serbia musi wziąć się za bary z problemem niskiego wskaźnika urodzeń, bo „za chwilę jako naród zniknie”. Dlatego zapowiedział, że w niedalekiej przyszłości opracuje system gratyfikacji dla serbskich matek.
Kobieta, która urodzi pierwsze dziecko, miałaby otrzymać jednorazowo 100 tys. dinarów (równowartość około 1000 dolarów), na drugie dziecko przysługiwać będzie świadczenie w wysokości 10 tys. dinarów miesięcznie (około 100 dolarów) przez dwa lata, na trzecie zaś – 12 tysięcy dinarów przez 10 lat, a na czwarte i kolejne – 18 tysięcy, również przez dekadę.
To będzie punkt wyjścia, choć Vučić dodał, że chciałby, aby docelowo matki trojga i więcej dzieci dostawały 30 tysięcy dinarów. Skierował już pisma do Slavicy Đukić Dejanović (minister bez teki, byłej minister zdrowia) oraz kierującej Kancelarią Prezydenta Nikoli Selaković.
„Tracimy około 107 urodzeń dziennie” – napisał w nim prezydent. – „Serbia ma dziś 6,995,808, ale jeśli trend spadku urodzeń się utrzyma, do 2060 będzie nas od 3.9 do 5.5 miliona. Na jedną matkę przypada dziś 1,44 urodzeń, potrzebujemy jeszcze 0,8, aby nasz kraj w ciągu najbliższych 50 lat nie stał się krajem emerytów”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Tego typu programy nie oddziałują wprost na dzietność.
Zmniejszają natomiast obszary biedy, wyrównują szanse i stymulują gospodarkę. Dlatego warto je stosować.
Pisałem o tym już wielokrotnie i zachęcałem do przyjrzenia się doświadczeniom krajów gdzie Kindergeld jest stosowany od lat. Maja one problem z utrzymaniem populacji i z reguły posiłkują się „importem demograficznym” pomimo owego wsparcia.
Zwracam na to uwagę z maniackim uporem ponieważ może się okazać że w dającej się przewidzieć przyszłości pojawi się siła kwestionująca ten rodzaj redystrybucji i wykazująca „nieskuteczność” tego rozwiązania.
Po co im w ręce wciskać argumenty?
Zgadzam się, moim zdaniem lepsze jest rozwiązanie francuskie które zakłada wsparcie dla tworzenia miejsc w przedszkolach, przyborów szkolnych i dojazdy do szkół by rodzice nie przepłacali czy generalnie dawanie usług zamiast bezpośrednio pieniędzy, dobrym pomysłem są też węgierskie ulgi podstkowe czy proponowane przez republikanów dwa lata wcześniejszej emerytury dla kobiet za każde kolejne dziecko. To wszystko to moim zdaniem raz że skuteczniejsze a dwa że tańsze.
@Pepe
Ale ja jestem zwolennikiem takich programów prorodzinnych i jestem jak najbardziej za ich stosowaniem.
Wzywam jednakże aby nie używać chybionych argumentów. A takim jest argument o dzietności.