Coraz trudniej był Ukraińcem w Polsce. Nie tylko dlatego, że można dostać w mordę od zakapiora z husarzem na piersi. Kolejne utrudnienia szykuje również władza. Jak podaje „Gazeta Wyborcza” do parlamentu trafiła właśnie ustawa zakładająca ustanowienie kontroli nad liczbą pracowników-cudzoziemców, którzy mogą podejmować pracę w naszym kraju. Co oczywiste, uderzy ona głównie w przybyszy z Ukrainy. Co bardzo niepokojące, ich panem i władcą będzie jedna z najczarniejszych postaci obecnego rządu – Mariusz Błaszczak. Stosunek obecnego szefa MSWiA do obcokrajowców poznaliśmy w styczniu br, kiedy komentując napaści na bary z kebabem ze zrozumieniem odniósł się do przypadków linczu i prymitywnej zemsty.
Projekt, który będzie głosowany w Sejmie w ciągu najbliższych tygodni przewiduje wprowadzenie limitów liczby udzielanych zezwoleń na pobyt i pracę w danym roku. Restrykcje będą wprowadzane w formie rozporządzeń w konsultacji z ministerstwem rodziny, pracy i polityki społecznej oraz resortem rozwoju. W każdym województwie liczba zagranicznych pracowników będzie ograniczana na poziomie branży, rodzaju umów i zawodów. Jaki jest oficjalny cel ustawy? Jej twórcy mówią ochronie polskiego rynku „przed przerostem zatrudnienia w niektórych zawodach, eliminującym z nich polskich obywateli”. Mówiąc prościej – władza obawia się, że Ukraińcy odbiorą pracę Polakom.
Pomysł ten nie ma żadnego uzasadnienia – ekonomicznego, społecznego czy, tym bardziej, etycznego. Nigdy w historii ograniczenie mobilności klasy pracującej nie przyczyniło się do poprawy poziomu życia tejże klasy. Ustawa jest jednak irracjonalna również z kapitalistycznej optyki. Bezrobocie w Polsce osiągnęło właśnie najniższy poziom w historii polskiego kapitalizmu. Bez zatrudnienia pozostaje niecałe pięć procent uczestników rynku pracy. W większości sektorów brakuje rąk do pracy. Płace rosną, a pracownicy z Ukrainy w 2017 roku mają w tym swój wkład – dzięki temu, że mogą podejmować legalną pracę również w innych krajach UE, ich oczekiwania wobec polskich właścicieli wzrosły o 20-30 proc. Skutkiem ustawy będzie przejście części pracowników, którzy nie zmieszczą się w limicie, do szarej strefy. Część z nich opuści nasz kraj, pogłębiając deficyt rąk do pracy i obniżając dochody budżetu państwa z tytułu odprowadzanych podatków. Dla wielu z nich konieczność pożegnania się z Polską będzie osobistym dramatem. Ukraińcy świetnie zadomowili się w tym społeczeństwie, zapuścili tu swoje korzenie zmieniając na lepsze smutny, homogeniczny pejzaż. Podobnie zresztą przedstawiciele innych nacji, którzy zdecydowali się osiedlić nad Wisłą.
Każde społeczeństwo wzbogaca się dzięki przybyszom z innych krajów. Odczuwam to jako mieszkaniec Warszawy. Kiedy jadąc autobusem słyszę melodię wielu języków – ukraińskiego, arabskiego, urdu czy wietnamskiego – czuję się jakoś bezpieczniej. Mój ulubiony fryzjer pochodzi z Kijowa. Najlepsze falafele serwują uchodźcy z Syrii. Tkanka społeczna złożona wyłącznie z przedstawicieli jednej nacji generuje rozmaite patologię – ksenofobiczną agresję, lęk przed nieznanym Innym czy zatęchły odór nacjonalizmu. To problemy widoczne i brzemienne w 2017 roku. I kiedy moment na przewietrzenie tej polskiej chałupy wydaje się koniecznością, politycy „dobrej zmiany” zamierzają zamknąć szczelnie okna, tak żeby smrodek dojrzewał i zatruwał obecnych.
Sutrykalia
Spektakularne zatrzymanie Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przez funkcjonariuszy CBA w z…
Gratulacje dla autora. W tym zatęchłym ksenofobią kraju jednak trzeba zdobyć się na pewną odwagę, by pochwalić solidarność pracowniczą w wymiarze międzynarodowym tak potrzebną w zglobalizowanej gospodarce. Ksenofobki niestety nie rozumieją, że w takiej gospodarce kapitał nie zna granic., więc gdy Ukraińców nie znajdzie tutaj to sobie przepłynie tam, gdzie akurat będą. Najwyraźniej ksenofobki będą musiały się o tym bardzo boleśnie przekonać. Szkoda, że reszta razem z nimi
Tak, tak solidarność pracownicza, najlepiej zawsze wychodziła w słowach i na odległość, w praktyce nigdy. Dowodem tego jest między innymi postawa pracowników ukraińskich, którzy tworzą własny oparty o przynależność narodową związek zawodowy w Polsce izolując się tym samym od pracowników polskich oraz innych narodowości. Internacjonalizm doprawdy hula.Czy zatem w ramach rzeczonej solidarności pracownicy polscy i być może ukraińscy nie powinni bojkotować jednej z firm, która przenosi fabrykę z Francji do Polski. Wszystko w ramach międzynarodowej solidarności ze zwolnionymi robotnikami we Francji. I oczywiście nie będą starali się o zatrudnienie w tej fabryce. Czy za przejaw ksenofobii użytkownik Lolek uzna także działanie rządu RFN, który skorzystał z możliwości okresu przejściowego i nie otworzył rynku pracy dla Polaków od razu po wstąpieniu RP do Unii Europejskiej. A może Ci ksenofobowie to tylko Polacy. Pewnie, że kapitał może sobie znaleźć pracowników za grosze, tylko ciekawe kto te towary wyprodukowane później kupi i za co. Pewnie ksenofobami są też deputowani Nieuległej Francji sprzeciwiający się przenoszeniu fabryk tam gdzie koszty pracy są mniejsze Kapitał może i granic nie zna, ale chętnie korzysta ze wsparcia rządów, w tym silnych państw w pomocy przy załatwianiu rynków zbytu i nowych miejsc inwestycji.
Wskaźnik zatrudnienia w Polsce wynosi 56%, co jest jednym z najniższych wyników w całej Europie, kiedy liderzy osiągają 80%.
W PUP-ach rejestrują się tylko ci, którzy mają prawo do świadczeń (ok. 10% ogółu) oraz nie mogą zostać ubezpieczeni w zakładzie członka rodziny. Ponadto KRUS też jest olbrzymią przechowalnią ukrytego bezrobocia „rolników”, którzy nie mają żadnego kontaktu z rynkiem, a tacy stanowią ok. 2/3 całej grupy. Tyle na temat rzekomego braku rąk do pracy.
Wskaźnik zatrudnienia w Polsce wynosi 56%, co jest jednym z najniższych wyników w całej Europie, kiedy liderzy osiągają 80%.
W PUP-ach rejestrują się tylko ci, którzy mają prawo do świadczeń (ok. 10% ogółu) oraz nie mogą zostać ubezpieczeni w zakładzie członka rodziny. Ponadto KRUS też jest olbrzymią przechowalnią ukrytego bezrobocia „rolników”, którzy nie mają żadnego kontaktu z rynkiem, a tacy stanowią ok. 2/3 całej grupy. Tyle na temat rzekomego braku rąk do pracy.
Panie Piotrusiu!
Co to tym razem było?
Cegła z dzwonnicy w miejsce klęcznika?
(większego zbioru bredni rodem z Chicago – dawno nie czytałem.)
Gratulacje dla autora. W tym zatęchłym ksenofobią kraju jednak trzeba zdobyć się na pewną odwagę, by pochwalić solidarność pracowniczą w wymiarze międzynarodowym tak potrzebną w zglobalizowanej gospodarce. Ksenofobki niestety nie rozumieją, że w takiej gospodarce kapitał nie zna granic., więc gdy Ukraińców nie znajdzie tutaj to sobie przepłynie tam, gdzie akurat będą. Najwyraźniej ksenofobki będą musiały się o tym bardzo boleśnie przekonać. Szkoda, że reszta razem z nimi.
Faktem jest, że przez migrację Ukraińców młodzi Polacy nie zarabiają więcej! Globalizacja i Kołchoz made in Ewropa jest dla frajerów dętych! Rząd PiS powinien wprowadzić najniższą stawkę jak w Zachodniej Europie!
Ludzi mających inny światopogląd w Polsce „tanie dranie” nazywają antysemitami, islamofobami, rusofilami itd. Pies wam mordę lizał antyPolacy!
„Faktem jest, że przez migrację Ukraińców młodzi Polacy nie zarabiają więcej!”
To nie są fakty, tylko naiwne rojenia ksenofobków, którym wydaje się, że jak kapitaliście zabraknie pracowników to nie zwinie firmy i nie wyjedzie. Ech, jak ten wasz szczycący się ściąganiem zagranicznych inwestorów propolski minister rozwoju zacieśni współpracę z Białorusią, to tyle będziecie widzieć swoje wyższe wynagrodzenia.
„Gratulacje dla autora. W tym zatęchłym ksenofobią kraju jednak trzeba zdobyć się na pewną odwagę, by pochwalić solidarność pracowniczą w wymiarze międzynarodowym tak potrzebną w zglobalizowanej gospodarce.”
Autor lepiej by zrobił, gdyby po prostu zaprezentował tłumaczenie racjonalnego stanowiska brytyjskiej Partii Pracy dotyczące imigracji (Manifest Partii Pracy 2017).
Rozczulanie czytelników dolą ukraińskich robotników w kraju, w którym dzieki ich niekontrolowanemu napływowi Morawieckiemu udało się powstrzymać wzrost płac nie najlepiej służy solidarności pracowniczej w wymiarze miedzynarodowym – jak piszesz.
„Każde społeczeństwo wzbogaca się dzięki przybyszom z innych krajów.” Panie Nowak, to emigruj Pan, emigruj! Wzbogacaj te inne kraje! Co? Nie chce się być pomiotłem za granicą?
To może lepiej Pan napisz, że to praca rodaków ma wzbogacać ich własne kraje, a nie obce.
„społeczeństwo wzbogaca się dzięki przybyszom z innych krajów” – już to gdzieś słyszałem … Mucha z PO?
Tkanka społeczna złożona wyłącznie z przedstawicieli jednej nacji generuje rozmaite patologię – ksenofobiczną agresję, lęk przed nieznanym Innym czy zatęchły odór nacjonalizmu.
Nigdy bym nie pomyślał, że mieszkając w Polsce w latach 70. byłem patologią o ksenofobicznej agresji i tworzyłem odór nacjonalizmu. Jak sięgam pamięcią dobrze się czułem w Polsce w latach 70. Było pełno znajomych dookoła, znaliśmy sie na wylot – łącznie ze swoją przeszłością. Wzajemnie wspieraliśmy się, imprezowaliśmy czy też wspólnie wyjeżdżaliśmy na wczasy. Przyjeżdżała młodzież z DDR i CSRS w ramach wymiany. My jeździliśmy do DDR – nasz zakład był na tyle bogaty, że stać go było na pokrywanie kosztów wyjazdów dzieci swych pracowników. Nie pamiętam żebyśmy walczyli na noże czy to w DDR czy też w CSRS. Z paroma osobami korespondowałem jeszcze przez jakiś czas.
No, ale miło wiedzieć, że to był stan patologiczny.
100/100
Darko
Wtedy w latach 70. nie było kapitalizmu. Rząd czasami prowadził edukację internacjonalistyczną. Jednak skrycie wielu ludzi wyznawał i nacjonalizm. Zwłaszcza w kręgach duchowieństwa i wojskowych. Szkoda że wtedy nie zbudowaliśmy sobie imigracji wietnamskiej i kubańskiej. Może to by na dziś co nieco zaprocentowało
nie martwił bym się o ukraińców mają swój rząd i państwo , ale o naszych rodaków tak muszą pracować dla niemca w fatalnych warunkach i za tzw. minimum
Dokładnie – Ukraińcu chcieli „zachodu” no to mają, niech zamkną mordy i siedzą u siebie w tym kapitalistycznym edenie którego tak bardzo chcieli.
Zamiast szansy na powrót Polaków z emigracji, mamy w zastępstwie Ukraińskich robotników, co zasadniczo wpływa na zaniżenie wynagrodzeń. Ja życzę Ukraińcom jak najlepiej, ale w interesie robotników z całej UE, jest ograniczenie dostępu do naszego rynku pracy robotnikom z poza UE.
* pejzażu oczywiście, gdyż o nim pisał Pan Nowak.
”Dla wielu z nich konieczność pożegnania się z Polską będzie osobistym dramatem. Ukraińcy świetnie zadomowili się w tym społeczeństwie, zapuścili tu swoje korzenie zmieniając na lepsze smutny, homogeniczny pejzaż. Podobnie zresztą przedstawiciele innych nacji, którzy zdecydowali się osiedlić nad Wisłą.”
Tylko jakoś o dramacie tyięcy Polaków, którzy wyjechali po akcesji do UE to portal pisze niezwykle rzadko. Co jest tak bardzo złego w ”homogenicznym społeczeństwie”. Ma być na siłę multi-kulti?
Poziomka ma rację, ale co ja widzę, lewica za liberalizacją rynku pracy. No cóż skoro chcą przyjechać obcokrajowcy to niech każdy uczyni to wedle uznania. Co tam zarobki miejscowych, ich płace, poziom życia. Kiedy możemy pokazać jacy my światowi i do francuskich i niemieckich sklepów oraz fabryk zatrudniać Ukraińców czy ludzi z innego kraju, przecież oni mogą konkurować na rynku pracy z innymi ”uczestnikami”. Po co miejscowym podwyżki,najwyżej jeszcze milion osób wyjedzie, pewnie apologetów patriarchatu. Lewicowy portal prezentuje gospodarczą wizję świata liberałów. Takiego tekstu jak Pan redaktor nie powstydziliby się aktywiści Unii Wolności.
A ja z innej beczki, po lekturze Gościa Niedzielnego… Katolstwo to straszne upośledzenie!
„Nigdy w historii ograniczenie mobilności klasy pracującej nie przyczyniło się do poprawy poziomu życia tejże klasy. ”
Tyle, że w historii ograniczenia dotyczyły możliwości wyjazdu klasy pracującej a nieograniczania przyjazdu nowej, np. z Afryki, Turcji czy Algierii.
„Bez zatrudnienia pozostaje niecałe pięć procent uczestników rynku pracy” – skąd te dane? Ja znalazłem inne:
http://www.wup.gdansk.pl/rynek_pracy/
stopa bezrobocia w Polsce: 7.1%
Stan na: 31 lipca 2017 r.
„Uczestnik rynku pracy” – Orwell byłby dumny